[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ułożyła w pośpiechu poduszki, złapała mnie pod pachy ienergicznie wsunęła mnie do kąta sofy.Oblana potem osunęłam się z powrotem.- Nic z tego! - Ciotka wzięła szklankę ze stołu i przyłożyła mi do ust.- Nadejdzie czas, kiedy znowu odzyskasz siły.- Jak długo w ogóle byłam.? - spytałam między dwoma łykami.- Prawie trzy dni.Cooo? Tak długo!- Czy Cyril właściwie opowiedział.? Ciotka Grace skinęła głową.- Oczywiście.- Pokręciła głową i jej spojrzenie wyraziło głębokiewspółczucie.- Biedny chłopak.Tak bardzo mu przykro.Wiesz, onnaprawdę cię lubi.Gdyby przypuszczał, że tak mocno się w nimzakochasz, byłby bardziej powściągliwy.Spojrzałam na nią z niedowierzaniem.Cyril mógł mówić o szczęściu,że zraniłam go tylko w ramię.Właściwie zasłużył sobie na to, żeby muoszpecić całą wredną twarz.-Teraz ma głęboką nadzieję, że kiedyś sobie z tym poradzisz i.-ciotka kontynuowała z wahaniem.Resztę zdania sobie darowała, ale raczej było dla mnie jasne, co miałana myśli:.zostaniecie dobrymi przyjaciółmi.Hahaha!- Pięknie, że masz dla niego tyle zrozumienia - zauważyłam.Wydawać by się mogło, że nagle stał się dla ciebie taki sympatyczny,bo nic więcej ode mnie nie chce. Wyjęłam jej szklankę z ręki i opróżniłam jednym haustem.Wraz zezłością na Cyrila powróciły moje siły życiowe.- No tak.- Ciotka Grace wzruszyła niewinnie ramionami.-Może poprostu uprzedziłam się tylko do niego.- Naprawdę nie masz pojęcia o mężczyznach - burknęłam.- Tak, bo niby skąd - powiedziała uczciwie i tym samym wywołałauśmiech na moich ustach.Ciotka też się rozchmurzyła, jednak po dłuższym i głośnym oddechuznowu spojrzała na mnie z poważną miną.- Powiedz no - zaczęła i podniosła koc nad moimi nogami - jakwłaściwie to sobie zrobiłaś? - Pokazała na znaczny obrzęk mojej pra-wej stopy.- Hmmm.- dukałam, zastanawiając się, czy mądrze będzie cośwymyśleć.Potem jednak zdecydowałam się na prawdę.Nie musiałamprzecież od razu opowiadać wszystkiego.- Ach, to! - zawołałam.-Utknęłam w skalnej szczelinie.- Kiedy?- Jakiś tydzień temu - odpowiedziałam z wahaniem.- Dokładnie niepamiętam.- Hm.- Ciotka Grace przypatrywała mi się badawczo.- Dlaczego nicnie powiedziałaś? To nie wygląda na błahostkę.- Ach, bzdura - od razu zbagatelizowałam sprawę.- Nawet niepoczułam bólu.Poza tym mama dała mi super maść.Ciotka pokiwała głową, nie sprawiała jednak wrażenia, jakby tematbył dla niej zamknięty.- Podczas gdy leżałaś w delirium.- zaczęła.Jęknęłam cicho.- W delirium? - OK, niezbyt dobrze się czułam, kilka dni byłamuwięziona w głębinach duszy, ale to określenie wydawało mi sięprzesadą.- Nie wiem, jak inaczej można by nazwać ten stan - odparła ciotkaGrace.- Gdybym nie była pewna, że przyczyna leży w twojej psychice, i nie mogłabym okładami z octu utrzymać gorączki poniżejczterdziestu jeden stopni, musiałabym cię kazać zawiezć do kliniki wSt Peter Port.No fajnie! Wtedy mogłabym dzielić z Cyrilem pokój!- W każdym razie cieszę się, że sprawa się zakończyła - dodała.- A itwojej duszy ta pełna przygód wycieczka do krainy majaków chybadobrze zrobiła.- Zmierzyła mnie wyczekująco wzrokiem, jednakponieważ ani nie zaprzeczyłam, ani nie potwierdziłam jej przemyśleń,kontynuowała: - Wracając do tego brzydkiego zranienia na kostce.Wwysokiej gorączce mocno spuchło, a dzisiaj rano widziałam, żeodchodzi tam dość duży kawałek skóry.- Jak widać właśnie zrzucam to, co stare - zażartowałam, jednakciotka nie zrozumiała mojego poczucia humoru.- Nie powinnaś tego lekceważyć.Jak tylko znowu staniesz na nogach,pokażemy to jakiemuś lekarzowi.- OK - zgodziłam się.- Może masz rację.- Mam rację, zdaj się na mnie - mruknęła ciotka Grace nieustępliwie.- A teraz jednak bym coś zjadła - powiedziałam, na co jej twarznatychmiast się rozjaśniła.- Nie ma problemu.Co takiego byś chciała? Zupę warzywną? An-gielskie śniadanie? Ciasto z kruszonką?- Wszystkiego po trochu - odparłam z uśmiechem i ciotka od razużwawo udała się do kuchni.Ogromnie się cieszyłam, że na moment zostałam sama.Wzdychając,oparłam głowę o poduszki i zamknęłam oczy.Może gorączka dobrzezrobiła mojej duszy, jednak jej jeszcze nie uleczyła.Wręcz przeciwnie:czułam się strasznie zraniona i w nowy, dziwnie obcy i przytłaczającysposób bezradna i pusta.Nieprzerwanie myślałam o Gordym.Był wszystkim, czego pragnęłam, i niczego nie życzyłamsobie bardziej, niż tego, żeby jakaś niebiańska siła, w którą zbytchętnie chciałam wierzyć w tej sytuacji bez wyjścia, dała mi szansę,żeby wszystko mu wyjaśnić.Nie śmiałam spytać ciotki Grace, czy policja w międzyczasie złapałaalbo nawet zabiła morderczą bestię.Wolałam jeszcze przez chwilępozostawać w przekonaniu, że Gordy'emu nic się nie stało, że żyłi mi wybaczył - i znowu kiedyś pojawi się przed moim pokojemwskakując przez balustradę balkonu.- Kocham cię - szepnęłam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl