[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dla wiÄ™kszoÅ›ci myÅ›l owydostaniu siÄ™ z OtchÅ‚ani byÅ‚a niewyobrażalna do tego stopnia, że zignorowaliby jÄ…, nawetwidzÄ…c dziurÄ™ w murach i schody z transparentem  Droga ku wolnoÅ›ci.- Wyluzuj - poprosiÅ‚em.- Potrzebujemy jeszcze tylko kilku dni.PotrzebowaliÅ›my oÅ›miu, jeÅ›li mam być dokÅ‚adny Osiem dni peÅ‚nych przerażenia iobaw, że wszystko siÄ™ wyda.Osiem dni paniki i lÄ™ku przed zÅ‚apaniem, torturami i egzekucjÄ…na dziesiÄ…tki wymyÅ›lnych sposobów.Ale również osiem dni wypeÅ‚nionych nadziejÄ…, wiarÄ… wto, że uda nam siÄ™ wyrwać z tego wiÄ™zienia, że raz jeszcze zobaczymy blask sÅ‚oÅ„ca. To wÅ‚aÅ›nie ta nadzieja utrzymywaÅ‚a nas przy życiu przez caÅ‚y nastÄ™pny tydzieÅ„.Pomimo że byÅ‚em wyczerpany i wciąż odczuwaÅ‚em skutki pobicia, podmuchy Å›wieżegopowietrza na skórze podtrzymywaÅ‚y mnie na siÅ‚ach.Wiele razy myÅ›laÅ‚em, że już nie damrady, że nie wytrzymam tego napiÄ™cia zwiÄ…zanego z przemycaniem rÄ™kawic i upychaniem ichza luznymi deskami w drugim korytarzu.W tych najczarniejszych momentachprzywoÅ‚ywaÅ‚em do siebie jakieÅ› wspomnienie ze Å›wiata na powierzchni: ptasie Å›piewy,Å‚askotanie zdzbeÅ‚ trawy na nagich stopach, widok na morze ograniczony jedynie horyzontem,i nadzieja powracaÅ‚a, wypeÅ‚niajÄ…c mnie niczym paliwo, zmuszajÄ…c do dziaÅ‚ania.Z resztÄ… chÅ‚opaków dziaÅ‚o siÄ™ to samo.UÅ›miechy nie znikaÅ‚y z ich wieczniezmÄ™czonych twarzy, Å‚zy zostaÅ‚y zastÄ…pione żarcikami, a zamiast kryć siÄ™ w celach,popisywaliÅ›my siÄ™ brawurÄ….PracowaliÅ›my ponad siÅ‚y.Drugiego dnia udaÅ‚o nam siÄ™przemycić piÄ™tnaÅ›cie rÄ™kawic do tunelu.PiÄ…tego mieliÅ›my już trzydzieÅ›ci trzy.Siódmego stosskÅ‚adaÅ‚ siÄ™ z pięćdziesiÄ™ciu jeden Å‚adunków i w zupeÅ‚noÅ›ci wystarczaÅ‚ do tego, by otworzyćdrogÄ™ na wolność.Ósmego dnia ja i Donovan znalezliÅ›my siÄ™ ponownie w drugim korytarzu, gdzierozebrani do majtek przeciÄ…galiÅ›my wypeÅ‚nione rÄ™kawicami kombinezony w stronÄ™ szczeliny.StwierdziliÅ›my z ulgÄ…, że poprzednia partia Å‚adunków wyglÄ…daÅ‚a tak, jak jÄ… zostawiliÅ›my.Zkilku rÄ™kawic ulotniÅ‚a siÄ™ odrobina gazu, ale wszystko wskazywaÅ‚o na to, że powinnywybuchnąć razem z innymi.- Zacznij ukÅ‚adać - zawoÅ‚aÅ‚ Donovan, przekrzykujÄ…c huk rzeki.MógÅ‚bym przysiÄ…c, żedzwiÄ™k byÅ‚ coraz gÅ‚oÅ›niejszy, jakby wiedziaÅ‚, że przyszliÅ›my tutaj z jego powodu.- Ja zajmÄ™siÄ™ zapalnikiem.GrzebaÅ‚ przez chwilÄ™ w rÄ™kawicach, próbujÄ…c odnalezć tÄ™ wypeÅ‚nionÄ… benzynÄ… zzapalniczki.PotrzÄ…sajÄ…c niÄ… delikatnie, rozwiÄ…zaÅ‚ u doÅ‚u i wyciÄ…gnÄ…Å‚ ociekajÄ…cÄ… paliwemżyÅ‚kÄ™.Wiążąc jej luzne koÅ„ce, umieÅ›ciÅ‚ jeden w pobliżu wypeÅ‚nionych gazem balonów, adrugi przeciÄ…gnÄ…Å‚ kilka metrów dalej i ukryÅ‚ za niewielkim zwaÅ‚owiskiem kamieni.- Powinno wystarczyć - uznaÅ‚, wychylajÄ…c gÅ‚owÄ™ ponad gÅ‚azami.- ZresztÄ… eksplozjawywoÅ‚a pewnie kolejny zawaÅ‚ i pogrzebie nas żywcem.- To i tak lepsze od gnicia w celi - odpowiedziaÅ‚em, próbujÄ…c upchnąć kolejnÄ…rÄ™kawicÄ™ w szczelinie.- ZwÅ‚aszcza biorÄ…c pod uwagÄ™ twoje puszczanie bÄ…ków.Donovan parsknÄ…Å‚ Å›miechem i wyszedÅ‚ zza osypiska.PopatrzyÅ‚ na przepeÅ‚nionÄ…szczelinÄ™, a pózniej ogarnÄ…Å‚ wzrokiem jakieÅ› dwadzieÅ›cia rÄ™kawic wciąż zawiniÄ™tych w jegokombinezon.- Zapasowe? - zapytaÅ‚. - Na to wyglÄ…da.- WstaÅ‚em z ziemi, krzywiÄ…c siÄ™ z bólu.- ChciaÅ‚byÅ› je tutajporozrzucać?PodrapaÅ‚ siÄ™ przez chwilÄ™ po policzku, wreszcie potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Nie.PrzyszedÅ‚ mi do gÅ‚owy pewien plan.- SiÄ™gnÄ…Å‚ po kombinezon.- Wróćmy dotunelu.- Do tunelu? - zdziwiÅ‚em siÄ™.WyszczerzyÅ‚ zÄ™by w uÅ›miechu i ruszyÅ‚ w poprzekjaskini.PowlokÅ‚em siÄ™ za nim, czujÄ…c, jak moje mięśnie wyjÄ… z bólu przy każdym kolejnymkroku.Kiedy dotarÅ‚em do przejÅ›cia, zobaczyÅ‚em, że Donovan próbuje poutykać pozostaÅ‚erÄ™kawice w szczelinach żłobiÄ…cych sklepienie.Nie szÅ‚o mu najlepiej, co chwilÄ™ sÅ‚yszaÅ‚emwilgotne plaÅ›niÄ™cia oznaczajÄ…ce, że nastÄ™pna rÄ™kawica spadÅ‚a na ziemiÄ™.- WierzÄ™, że robisz to z jakiegoÅ› sensownego powodu - wyszeptaÅ‚em.NarzÄ™dziowniawciąż byÅ‚a pusta, nigdy jednak nie mogliÅ›my być pewni, kiedy wróci strażnik.DonovanzdoÅ‚aÅ‚ wreszcie wetknąć kilka rÄ™kawic w spore pÄ™kniÄ™cie tuż nad swojÄ… gÅ‚owÄ…, a potemspojrzaÅ‚ w mojÄ… stronÄ™.- To na wypadek gdybyÅ›my musieli uciekać w poÅ›piechu - wyjaÅ›niÅ‚.- StrażnicypogoniÄ… za nami jak psy.Wysadzimy wtedy ten tunel, zyskujÄ…c mnóstwo czasu na rozwalenieszczeliny i ucieczkÄ™ do rzeki.- Ma to sens - zgodziÅ‚em siÄ™, kiwajÄ…c gÅ‚owÄ….PodniosÅ‚em parÄ™ Å‚adunków i rozejrzaÅ‚emsiÄ™ za odpowiednimi szparami w sklepieniu.NaciÄ…gajÄ…c siÄ™, by wepchnąć je we wÅ‚aÅ›ciwemiejsca, poczuÅ‚em kolejny przypÅ‚yw bólu, tym razem w miarÄ™ znoÅ›ny.Zanim pozbyliÅ›my siÄ™wszystkich baloników, sklepienie zaczęło przypominać brzuch zmutowanej krowy: dziesiÄ…tkiwystajÄ…cych wymion i ani jednej nogi.- Muuu.- Nie potrafiÅ‚em siÄ™ powstrzymać, podczas gdy Donovan rozplÄ…taÅ‚ ostatnieskrawki lontu, utykajÄ…c je pomiÄ™dzy Å›cianÄ… a rÄ™kawicÄ…, a nastÄ™pnie przeciÄ…gajÄ…c do wnÄ™trzajaskini.Nie zostaÅ‚o nam zbyt wiele żyÅ‚ki, mieliÅ›my jednak nadziejÄ™, że ta resztka zapewninam odrobinÄ™ dystansu, zanim caÅ‚y tunel siÄ™ zawali.Pod luznym koÅ„cem lontu mójwspółlokator umieÅ›ciÅ‚ mechanizm wydÅ‚ubany z zapalniczki, tak byÅ›my nie musieli go pózniejszukać.- No dobra.- Donovan naciÄ…gnÄ…Å‚ na siebie kombinezon i otarÅ‚ rÄ™ce o materiaÅ‚,próbujÄ…c siÄ™ pozbyć zapachu benzyny - Gotowe.- SkoÅ„czyliÅ›my - potwierdziÅ‚em.- Musimy teraz tylko wszyscy niepostrzeżenie siÄ™tutaj przedostać, wywalić dziurÄ™ w potężnej skale i wskoczyć do rozszalaÅ‚ej podziemnej rzeki.- Aatwizna - rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ cichutko Donovan.W panujÄ…cych wokół ciemnoÅ›ciach nie mogÅ‚em zobaczyć jego twarzy, ale wyczuÅ‚em, że spoglÄ…da wyczekujÄ…co w mojÄ… stronÄ™.- Nie chciaÅ‚byÅ› tego zrobić w tym momencie? - zapytaÅ‚.PopatrzyÅ‚em w kierunku,gdzie powinna znajdować siÄ™ jego twarz.-1 zostawić pozostaÅ‚ych?- Możemy nie mieć już nastÄ™pnej okazji - stwierdziÅ‚.- A co, jeÅ›li coÅ› siÄ™ stanie?- Donovan - odparÅ‚em spokojnie - przecież wcale tak nie myÅ›lisz.ZaryzykowaÅ‚eÅ›wszystkim, żeby mnie wtedy ocalić.Wiem, że nie należysz do tego rodzaju goÅ›ci, którzyporzucajÄ… swoich kumpli.Po prostu to wiem.- PamiÄ™tasz, co ci mówiÅ‚em podczas naszej pierwszej rozmowy, Alex? W wiÄ™zieniunie ma przyjazni.- Tak, pamiÄ™tam.Możesz sobie zgrywać twardziela ile wlezie, ale nie uwierzÄ™, żepójdziesz gdziekolwiek, zostawiajÄ…c Toby ego i Zet.Po chwili milczenia Donovan wybuchnÄ…Å‚ Å›miechem.- Jezu - westchnÄ…Å‚ - popatrz tylko, co ze mnÄ… zrobiÅ‚eÅ›.ZmieniÅ‚eÅ› mnie w ckliwegogÅ‚upka.- Ruszajmy - poleciÅ‚em, prowadzÄ…c w kierunku desek [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl