[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po chwili ujrzałem twarz kobiety.Nie był to obraz ani rzezba, tylko żywa kobieta.Jedną rękę trzymała na biodrze, drugąwyciągnęła, jakby chciała się przed czymś obronić.- O Boże - powiedziała.- Pan jest włamywaczem.Pan mnie zgwałci i zabije.O mójBoże!Zacząłem się modlić w duchu, żeby to był sen, chociaż wiedziałem, że to niemożliwe.Zostałem przyłapany na gorącym uczynku.Włamałem się do cudzego mieszkania i miałem kieszenie pełne wytrychów.Gdyby policja przeszukała moje mieszkanie, znalazłaby tamwięcej znaczków niż na poczcie.Kobieta stała przy drzwiach.Pomyślałem, że nawet gdybyudało mi się wydostać z mieszkania, na pewno zawiadomiłaby portiera.Jej usta były szerokootwarte i byłem pewien, że za chwilę zacznie krzyczeć.Całe to zamieszanie spowodowane było zniknięciem kapryśnego kota o ładniebrzmiącym imieniu.Hycle zaś pracują sześć dni w tygodniu i przekazują nadliczbowe koty douśpienia, a ja miałem wylądować za kratkami, ponieważ próbowałem uratować życie jednegonieszczęsnego ssaka.Stałem nieruchomo, z latarką skierowaną na twarz kobiety, w nadziei,że światło ją zahipnotyzuje.Wyglądała jak sama, która wpatruje się w światła reflektorównadjeżdżającego samochodu.Niestety nie udało mi się jej zahipnotyzować.Wyglądała tak,jakby miała zemdleć z przerażenia.Czekałem, aż zacznie krzyczeć i myślałem o kamiennychścianach. Można czuć się wolnym nawet w kamiennych murach więzienia , powiedział sirRichard Lovelace.Nie zgadzam się z nim.Kamienne ściany i kraty w oknach sprawiają, żeczłowiek czuje się jak w piekle.Byłem w więzieniu i nie chciałem tam wracać. Boże , pomyślałem,  jeśli pomożesz mi uciec.To co wtedy? Znowu się włamię do jakiegoś mieszkania - przecież jestemniepoprawny. Pomóż mi i zobaczymy , pomyślałem.- Proszę, niech mnie pan nie krzywdzi - odezwała się nieznajoma.- Nie mam takiego zamiaru.- Proszę mnie nie zabijać.- Nie zabiję pani.Kobieta miała na oko pięć stóp i sześć cali wzrostu, okrągłą twarz i oczy, za którespaniel dostałby pierwszą nagrodę w konkursie piękności rasowych psów.Jej czarne włosysplecione były w dwa warkocze, upięte za uszami.Ubrana była w szare dżinsy i koszulkę zmałym aligatorem na piersi.Miała na nogach zamszowe kapcie, jakich nie powstydziłby siężaden hobbit.- Skrzywdzi mnie pan, prawda?- Nikogo nigdy nie skrzywdziłem - odparłem.- Nie potrafiłbym zabić karalucha.Coprawda wysypałem w mieszkaniu kwas borowy, więc z moralnego punktu widzenia jestemmordercą, ale nigdy nie rozgniotłem robaka.Nie tylko dlatego, że byłaby plama na dywanie.Nie stosuję przemocy, a poza tym. Co ja wygaduję? , pomyślałem.Byłem zdenerwowany i miałem nadzieję, żezagadam nieznajomą. - O Boże - jęknęła.- Tak się boję.- Nie chciałem pani przestraszyć.- Cała drżę.- Proszę się nie bać.- Nic nie mogę na to poradzić.- Ja też się boję.- Naprawdę?- I to jak!- Ale pan jest włamywaczem, prawda? - spytała, marszcząc brwi.- Hm.- Jest pan włamywaczem.Ma pan rękawiczki.- Zakładam je do mycia naczyń.Kobieta roześmiała się, ale po chwili spojrzała na mnie z przerażeniem.- Boże, dlaczego ja się śmieję? Przecież jestem w niebezpieczeństwie.- Nic podobnego.- Jestem w śmiertelnym niebezpieczeństwie.Czytałam wiele razy o kobietachzgwałconych i zamordowanych przez włamywacza.Na pewno zadzga mnie pan nożem.- Nie mam przy sobie noża.- Wobec tego - udusi mnie pan.- Mam za słabe ręce.- Ma pan poczucie humoru.- Dziękuję.- Wygląda pan na.sympatycznego mężczyznę.- Właśnie - zgodziłem się.- Jestem zwyczajnym, sympatycznym mężczyzną.- Ale proszę tylko na mnie spojrzeć.To znaczy.proszę na mnie nie patrzeć.Sama jużnie wiem, co chcę powiedzieć.- Niech się pani uspokoi.Wszystko będzie dobrze.- Boję się.- Wiem.- Nic na to nie poradzę.Trzęsę się ze strachu.Za chwilę wysiądzie mi serce.- Wszystko będzie dobrze.- Czy mógłby pan.- Co takiego?- To szaleństwo. - Proszę się nie bać.- Pomyśli pan, że zwariowałam.Boję się pana, ale.- Proszę powiedzieć mi, o co chodzi.- Czy mógłby mnie pan objąć?- Objąć?- Tak.- No cóż, jeśli poczuje się pani lepiej.- Chcę, żeby ktoś mnie przytulił.Objąłem kobietę, a ona położyła mi głowę na klatce piersiowej.Nasze podkoszulki iciała zetknęły się, stając się jednym.Poczułem ciepło jej pełnych piersi pod warstwąmateriału.Stałem w ciemności z latarką w kieszeni i przez chwilę obejmowałem nieznajomą,głaszcząc jej jedwabiste włosy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl