[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Neil był zarumieniony i miał rozszerzone zrenice. To niesamowite  powiedział, dziko wymachując ręką,żeby zatrzymać taksówkę.Miał lekko oszołomiony,nieprzytomny wyraz twarzy kogoś, kto właśnie dał sięzwiązać albo sprać po tyłku.Z irytacją pomyślałam oRichardzie, który nie umiał go lepiej przypilnować. Tak?  mruknęłam. Próbowałeś czegoś? Nie.Ale widziałem tam dziewczynę, której on to robił, ito, jak ona wyglądała.Miał rozmarzoną, senną minę, tak jak Liana, kiedyopowiadała, jak to jest doświadczać uległości tego rodzaju.Taksówkarz zatrąbił zniecierpliwiony; Neil z impetemotworzył drzwiczki i spojrzał na mnie.Wpadłam w panikę. Chyba zostawiłam w klubie kurtkę  powiedziałam.Ale ty jedz.Ja wrócę metrem.Zadowolenie na twarzy Neila zastąpił wyraz dezorientacji. Przecież. Zadzwonię pózniej, dobrze?  przerwałam mu.Odwróciłam się i zawróciłam biegiem.Do czasu, kiedy wreszcie się ugięłam i zaczęłam odbieraćjego telefony, Neil stał się dawnym sobą.Sama nie wiedziałam,co w jego zainteresowaniu fetyszyzmem w moim życiu tak mnieniepokoiło, ale cieszyłam się, że porzucił temat i między namiznowu było normalnie, pomijając fakt, że ilekroć słyszałam jegogłos, przed oczami stawało mi jego prawie nagie ciało i zębatekółko toczące się po skórze.Ciągle miałam też te dziwne sny i teraz występował w nichNeil zamiast związanego jak świnia japońskiego kelnera,który nawiedzał mój umysł nocami przez długie tygodnie po kolacji w restauracji Miyama.Nie licząc tych nocnych wizji, życie toczyło się spokojnie, aczas upływał mi na pracy w sklepie muzycznym za dnia i wklubie wieczorami.Nie zdarzyło się nic niezwykłego.Skorzystałam z zastoju w swoim życiu osobistym itowarzyskim i brałam tyle zmian, ile mogłam, więc mimoniedużych sum, jakie zarabiałam, moje oszczędnościznacząco urosły.Miałam wielką satysfakcję, patrząc, jakkwota na koncie stale się powiększa, i starannie chowałamkażdy kolejny wyciąg bankowy w szufladzie biurka.Tego wieczoru w klubie nie było ruchu.Przebierałam sięwłaśnie w swoje codzienne ubranie, kiedy Ona wysunęłagłowę zza rogu szatni dla personelu. Lily, mogłabyś zadzwonić do Graya? Chce z tobąpogadać. Musiałam wyglądać na zakłopotaną, bozapewniła mnie szybko:  Nie martw się, to nic takiego.Chodzi tylko o projekt, który właśnie zaczął.Oczekuje odciebie pomocy.Przynajmniej ktoś się mną zainteresował.Minęły wieki,odkąd miałam jakiekolwiek wieści od Leonarda.Dagur zkolei wyjechał za granicę w trzymiesięczną trasę z zespołem iz pewnością teraz opędzał się od romantycznie nastawionychegzotycznych fanek, które jezdziły za nim z koncertu nakoncert.Nie spodziewałam się od niego ani telefonów, aniSMS-ów czy widokówek.To nie w jego stylu.Kiwnęłam głową.Obawiałam się trochę spotkania z Graysonem sam na sampo naszym zaimprowizowanym trójkącie i tej dwuznacznejsesji fotograficznej, która skończyła się, kiedy dosiadłam godziko, nieumyślnie otwierając puszkę Pandory z uśpionądotąd skłonnością do dominowania nad mężczyznami.Narazie jeszcze nie pogodziłam się całkowicie z tym nowymaspektem swojej natury.Owszem, pociągało mnie to irozpalało we mnie jakiś wewnętrzny ogień, ale z drugiejstrony nadal lubiłam tradycyjny seks.I jedno, i drugiedostarczało mi przyjemności.Zadzwoniłam do niego następnego wieczoru, ale nie mogłam się z nim spotkać jeszcze przynajmniej przeztydzień, bo całymi dniami pracowałam w sklepiemuzycznym, a jak akurat miałam wolne w klubie, czułam sięzbyt zmęczona i musiałam naładować akumulatory po kilkutygodniach intensywnej harówki.Graysona to nie zraziło,zapewnił mnie, że poczeka.Dodał, że chodzi o jakąśdługoterminową sprawę.Umówiliśmy się na spotkanie wczesnym wieczorem;miałam przyjechać do jego studia na East Endzie prosto zDenmark Street. Czy Ona też tam będzie?  spytałam z ciekawości. Tak ją nazywasz?Jakby nie wiedział. Tak.Zachichotał. Nie, przerażająca pani Haggard się nie pojawi  odparł. Musi nadrobić zaległości w klubowych księgach, o ile sięnie mylę.Ale chyba nie potrzebujesz przyzwoitki, Lily? Takiej, która nie pozwoliłaby mi spuścić ci lania?Zaśmiał się tubalnie. Czy to ona dawała ci lekcje?  spytał żartobliwie. Takczy inaczej, zaryzykuję  zakończył.Wchodząc z jesiennego chłodu, którym ciągnęło odpobliskiej rzeki, do ciepłego budynku, gdzie Graysonmieszkał i pracował, rozwiązałam gruby szal z szaregokaszmiru  Leonard kupił mi go na Kalverstraat wAmsterdamie  i wytarłam nos chusteczką higieniczną.Nazewnątrz panował przenikliwy ziąb.Jeden z asystentówGraysona sprzątał właśnie studio po poprzedniej sesji,zgniatał duże płachty papieru, zwijał różne dywany imetodycznie zbierał inne rekwizyty, żeby zamknąć je wwysokiej metalowej szafce po drugiej stronie pomieszczenia. Napijesz się czegoś?  spytał Grayson. Tylko kawy.Ruchem dłoni wezwał asystenta i poprosił, żeby zrobił dwaespresso.Chłopak wyszedł.Wszystkie główne światła byływyłączone; usiedliśmy na jednej z wygodnych sof pod przeciwległą ścianą, wydobytą z mroku tylko kręgiem światłatworzonym przez jeden reflektor. Jak się ma Dagur?Wzruszyłam ramionami. Nie wiem. Co u niego? Wyjechał z zespołem na tourne.Nie będzie go kilkamiesięcy, to długa trasa.Ale i tak nie widywałam się z nimwcześniej zbyt często, bo miał próby jakiegoś nowegomateriału. Więc tak naprawdę nigdy nie byliście parą? Raczej nie  odparłam. Gwiazdy rocka nie marzą odomowym ognisku. Szkoda  mruknął Grayson. Dlaczego?Byłam ciekawa, czy miał nadzieję na jakiś trójkącik. Szukam muzyków. Po co? Do nowego projektu; liczyłem na to, że mi w nimpomożesz. Zamieniam się w słuch.Wysoki, szczupły asystent podał nam kawę i cicho wyszedł.Niedługo pózniej usłyszałam, jak zamykają się drzwiwejściowe. Ciągle jestem zajęty  westchnął Grayson. Aleostatnio to same zlecenia.Dobrze płatne, oczywiście, ale wostatecznym rozrachunku nie tak satysfakcjonujące wyjaśnił.Zauważyłam, że nie posłodził swojego espresso; jawrzucałam kostki cukru do kawy jak statek, który zarzucakotwicę. Minęły wieki, odkąd zrealizowałem coś swojego.Kiwnęłam głową.To problem wszystkich artystów, jakichznałam.Muzyków i innych.Albo nie mieli pieniędzy, którepozwoliłyby im robić to, co chcą, albo mieli tyle pieniędzy, iledusza zapragnie, ale brakowało im czasu na cokolwiek pozazadowalaniem mas [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl