[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dobre i to, pocieszała się Cecylia, która rodziców bardzo kochała.Nie przypuszczała też, żebyprzyszłe dziecko Branda i Matyldy miało się czego obawiać ze strony Kolgrima.Lecz Mattias.Dzięki ci, Boże, że dotychczas wszystko między braćmi układa się dobrze, pomyślała,ściskając dłoń chłopca tak mocno, że zdumiony spojrzał na nią badawczo.Weszli w aleję.- Tak, teraz zostały już tylko trzy spośród zaczarowanych przez Tengela lip - powiedziałaCecylia.- Mamy ojca i Arego.- Które to? - zapytał Alexander.Już przedtem słyszał o zaczarowanych lipach.- Nie wiem, która do kogo należy, ale to są te trzy najstarsze.Największe.Podeszli do drzew.- Mam wrażenie, że jedno nie wygląda najlepiej - powiedziała Cecylia z niepokojem wgłosie.- Spójrz, co tu leży na ziemi! Gałązki, kora, młode pączki.- To wiewiórka, zapewniam cię - rzekł Alexander, by ją uspokoić.- Tak myślisz? Możliwe.Wiedziała jednak, że nie powinna się dowiadywać, komu ta lipa jest poświęcona.Po chwili weszli na dziedziniec w Lipowej Alei. - To jest stary dom, gdzie mieszkali Tengel i Silje - wyjaśniła Cecylia.- Teraz zajmuje goTarjei.Chodzmy do niego!- Od dawna ród żyje w tej okolicy? - zapytał Alexander.- Właściwie nie.Ja, oczywiście, urodziłam się tutaj, w Grastensholm, ale dziadek i babciasprowadzili się do Lipowej Alei wtedy, kiedy urodził się wuj Are.Był to więc rok 1586.Mamaprzyszła na świat gdzie indziej.- A gdzie mieszkali przedtem?- O, to trochę niesamowita historia.Przez długi czas żyli w pewnej górskiej dolinie wTrondelag.Nazywano ją Doliną Ludzi Lodu, a okoliczni mieszkańcy twierdzili, że była onagniazdem czarowników i wiedzm.Kolgrim słuchał nastawiając uszu.- To tam pierwszy Tengel, zwany Tengelem Złym, miał zaprzedać duszę Diabłu - mówiładalej Cecylia.- A w każdym razie gdzieś w pobliżu.- Aha - uśmiechnął się Alexander.- I zakopał w ziemi kociołek z czarodziejskimwywarem, który ma moc przywoływania Złego.Pamiętam, opowiadałaś mi o tym.- No właśnie.Przez lata spędzone w dolinie babcia Silje pisała dziennik.- Ciekawe by było przeczytać takie zapiski!Cecylia uśmiechnęła się.- Przypuszczam, że byłoby to raczej męczące.Babcia była cudowną istotą, ale brakowałojej wykształcenia.Zapytam mamę, gdzie jest ten dziennik.Ja go zresztą nigdy nie widziałam.Może został wyrzucony?- To by była szkoda.Weszli do pustego hallu w Lipowej Alei, a ich kroki odbijały się echem od ścian.- Ach, jaki piękny witraż! - zawołał Alexander z podziwem.- To prawdziwy klejnot!- Tak.Silje dostała go kiedyś, dawno temu, od wybitnego malarza kościołów.W drzwiach ukazała się jakaś postać.- Hej! - przywitał ich Tarjei.- Tak wcześnie na nogach?- To i ty już wytrzezwiałeś? - zdziwiła się Cecylia.- Mam nadzieję, że cię nieobudziliśmy?- Nie pijam zbyt dużo - uśmiechnął się Tarjei.- Nie śpię już od dawna.Podziwiaszportrety naszych przodków, Alexandrze? Są znacznie skromniejsze niż portrety twoich antenatów.- Tego bym nie powiedział - odparł Alexander, przyglądając się, zafascynowany,portretowi Sol.- To moja babka - oświadczył Kolgrim z dumą.- Ona była czarownicą!- Nietrudno w to uwierzyć - wzdrygnął się Alexander.- Miała na imię Sol, prawda?Chłopiec uszczęśliwiony kiwał głową.- Teraz widzę, że jesteś do niej podobna, Cecylio.Ona była naprawdę piękna, Kolgrimie!Masz z czego być dumny!Dzięki za ten pośredni komplement, Alexandrze, pomyślała Cecylia.Kolgrim uznał, że teraz Alexander jest jego ulubieńcem.- Ona umiała czarować.- Tak, słyszałem o tym.- I ja też umiem.- Nie mów głupstw, Kolgrimie - zaprotestowała niepewnie Cecylia.Oczy chłopca stały się niemal całkiem żółte.- Ale ja umiem, umiem i już!- Ja ci wierzę - zapewnił Alexander pospiesznie.- Cecylia też o tym wie.Ona się tylko ztobą trochę drażni.%7łar w oczach chłopca nieco przygasł.Alexander szedł wolno wzdłuż ściany z portretami.- A tu jest Dag, ten blondyn.Tarjei roześmiał się.- Niestety, nie zostało już wiele blond włosów na jego głowie.Serce Cecylii skurczyło się boleśnie.Nie chciała, by jej ukochany ojciec się starzał.- Aha - mówił dalej Alexander.- A to jest Liv, to widać wyraznie.A ten ostatni to Are.Twoja babka była naprawdę dobrą malarką, Cecylio.- Powinieneś zobaczyć jej ścienne malowidła i jej tapety!Pózniej Alexander rzeczywiście wszystko obejrzał i bardzo pięknie prosił, by móc jedną ztapet zabrać do Gabrielshus.Cecylia obiecała, że porozmawia o tym z dziećmi Silje.Tarjei zrozumiał jej dyskretny gest i zajął się Kolgrimem tak, że Cecylia i jej mąż mogli wsamotności dalej zwiedzać posiadłość.Tarjei obiecał chłopcu, że pokaże mu czarodziejskie sztuczki, a temu Kolgrim nie mógł się oprzeć.Cecylia i Alexander, uspokojeni, opuścili Lipową Aleję i poszli przez łąki w stronę lasu.Pogrążeni w rozmowie zapuszczali się coraz dalej i dalej w las.W końcu dotarli do tejjasnej, tajemnej polanki, gdzie Sol tak często przychodziła ze swoim kotem, by czarować.Tamrozłożyli się na trawie, rozkoszując się leśną ciszą, śpiewem ptaków i ciepłymi promieniamisłońca.- Teraz znowu mam to wrażenie - powiedziała Cecylia, wpatrując się w chmury.Alexander łaskotał ją w czoło zdzbłem trawy.- Jakie?- %7łe już kiedyś tu byłam.- To chyba możliwe.- Nie, bo bym przecież pamiętała, zwłaszcza że tak trudno się tu dostać.Dobrze mi tutaj.- Mnie też.Tu jesteśmy z dala od wszystkiego.Właśnie w tym miejscu, gdzie Sol miała zwyczaj rozrzucać różne rzeczy, za pomocąktórych czarowała, a potem odmawiała nad nimi zaklęcia, nasienie Alexandra odnalazło drogętam, gdzie powinno się było znalezć, by mogły zostać poczęte nowe pokolenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl