[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Czy mam robić to dalej? Czy dziecko-Herold próbowało zbliżyć się ponownie do Elspeth? Nie, mój panie.Wydaje się, że się zniechęciła. Jednak pierwszy mówca zamilkł dla zebrania myśli nie możemyryzykować.Nie zarzucajcie praktyki opowiadania do poduszki; wiesz, jakie opo-wieści mam na myśli. Mój panie, jeśli chodzi ci o opowieści, w których Towarzysze porywają131nieświadome dzieci na pastwę straszliwego losu, możesz być spokojny uczynięto. Cudownie.Oto następna dawka likworu dla opiekunki i twoje wynagro-dzenie takie jak zwykle.Talia usłyszała, jak w jednej z sakiewek odebranych przez Huldę zabrzęczałymonety. Zostaniesz bogatą kobietą, Huldo rzekł mężczyzna, kierując się, sądzącpo odgłosie, do wyjścia. Och, do tego zmierzam, mój panie rzuciła jadowicie Hulda w stronę jużzamkniętych drzwi, odwróciła się i opuściła komnatę drugim wyjściem.Myśli Talii zbyt były pochłonięte tym, co właśnie usłyszała, by mógł ją ob-lecieć strach w drodze powrotnej.Kiedy dotarli do jej izby, Talia złapała ręczniki zaczęła trzeć nim niemiłosiernie, próbując oczyścić się z sadzy. Obserwowałeś ich po raz pierwszy? zapytała, wściekle zdrapując z sie-bie czarną maz. Po raz trzeci.Za pierwszym razem natknąłem się na nich przez przypadek:śledziłem tę wiedzmę i musiałem ukryć się przed nią w tejże pustej komnacie.Od-kryłem pęknięcia w szafie.Za drugim razem pomyślałem sobie, że to jest miejsceich regularnych spotkań.Nie myliłem się.Wiesz, jest jeszcze coś.Nie, to zbytśmiałe. Co? Ha, kilka razy Melidy próbowała odtrącić podawany jej przez wiedzmęlikwor i.ona zrobiła coś, nie wiem, co to było, ale zmusiła ją tym do wypiciaszklaneczki.Gdybym nie wiedział, że to niemożliwe, przysiągłbym, że użyła dotego prawdziwej magii.No wiesz, starych czarów, tych z legend, by zapanowaćnad wolą Melidy. Pewnie posiada jakiś Dar. Tak, właśnie tak.Sądzę, że masz rację. Masz, ubieraj to! Na mnie jest za duże, a więc będzie dobre na ciebie Talia podała Skifowi strój. A po co? zapytał ją zdumiony. Bo zaraz po tym, jak się ubierzesz, idziemy do Jadusa.Kiedy dotarli do jego izby, Jadus spał.Zwykle Talia nigdy nie ośmieliłabysię go niepokoić, ale sądziła, że okoliczności usprawiedliwiają obudzenie go.Skifbezszelestnie otworzył drzwi i oboje wśliznęli się do środka.Obudził się, nimktórekolwiek z nich zdążyło stanąć u boku jego łoża, wbił w nich wzrok; trzymałsztylet w dłoni, który wziął się tam nie wiadomo skąd.Stary Herold sypiał niespokojnie przez ostatnie kilka nocy i zaczął kłaść siędo łóżka, jak za młodych lat ze sztyletem pod poduszką.Czujny, ocknął sięw jednej chwili i usiadł z wymierzonym sztyletem, zanim Talia ze Skifem dotar-li do połowy sypialni.Zaskoczony aż zamrugał, widząc dwoje wysmarowanych132sadzą uczniów, zamarłych w pół kroku. Talio! Był wstrząśnięty jej widokiem, bo po Skifie, z jego skłonnościądo żartów, mógłby się czegoś takiego spodziewać. Dlaczego. Błagam, panie.Przepraszam, ale to bardzo pilne.Uleciały z niego resztki snu, odprężył się i okrył ramiona kocem. Doskonale zatem.Zbyt dobrze cię znam, by uważać cię za skłonną doprzesady.Rozdmuchajcie ogień, zapalcie świecę i powiedzcie mi o wszystkim.Wysłuchał ich uważnie.Talia kazała Skifowi opowiedzieć to, co sam zaobser-wował.Nie doszli nawet do połowy, a stwierdził, że w istocie sprawa należy do bardzo pilnych.Kiedy skończyli swoją opowieść, wstrząsnął nim dreszcz. Gdybym was obojga nie znał, przysiągłbym, że zmyślacie powiedziałw końcu. Niemal żałuję, że tak nie jest. Panie? zapytała Talia, przerywając długie milczenie, jej twarz była ścią-gnięta od zmęczenia. Co powinnam zrobić? Wy, młodzieży? Nic. Przytulił oboje do siebie, wdzięczny im za ichroztropność i odwagę. Talio i Skifie, osiągnęliście więcej niż jakikolwiek do-rosły.Jestem z was dumny i niezmiernie zadowolony.Jednak teraz zaufajcie mii pozwólcie, bym wziął sprawy w swoje ręce.Trzeba, by ci, którzy muszą o tymusłyszeć, dowiedzieli się tego z ust dorosłego, gdyż nie przychylą ucha na słowadziecka.Mam nadzieję, że pozwolicie mi mówić za was?Skif westchnął głośno i gwałtownie. Pozwolić wam? Zwięte gwiazdy, bałem się, że każecie mi opowiedzieć tosamo przed Kyrilem albo Selenay we własnej osobie! A po przyłapaniu mnie nagrzebaniu w archiwum, obawiam się, że nie darzą mnie specjalnym zaufaniem.O, nie, Heroldzie, ja tam wolę nie obwieszczać złych nowin.Jeśli więc nie macienic przeciw temu, lepiej oddalę się, by wziąć kąpiel i położyć do łóżka. A ty, Talio? Proszę, jeśli moglibyście, panie, zrobić to za nas podniosła na niegobłagalnie pełne zmęczenia oczy. Ja nie wiedziałabym, co powiedzieć.Tyle jestpytań, na które nie możemy odpowiedzieć.Nie wiemy, kim jest ten wielmoża, topo pierwsze; a gdyby Lord Orthallen zaczął na mnie krzyczeć, ja.ja mogłabymsię rozpłakać. W takim razie odejdzcie, oboje.Zostawcie wszystko w moich rękach.Oboje wstali i wyszli powłócząc nogami, zostawiwszy go pogrążonego głębo-ko w myślach.Po długiem namyśle Jadus zadzwonił na swego służącego. Medrenie, muszę obudzić Selenay.Poproś, by przyszła do mojej izby, za-znacz, że to bardzo pilne.Powiadom także Seneszala, Herolda Kyrila i HeroldaElcartha.Dołóż do ognia i przynieś wino i jadło wpatrzył się zamyślonym133wzrokiem w dal. Coś mi mówi, że to będzie bardzo długa noc.Następnego dnia do Talii nie doszły żadne słuchy o Huldzie i prawdę powie-dziawszy, wcale się tym nie przejęła.Z zadowoleniem zostawiła wszystko w rę-kach dorosłych.Słodki zapach pączków wiosennych wywabił ją o zmierzchu doogrodu.Od czasu wygnania awanturników mogła bezpiecznie spacerować wszę-dzie i o każdej porze.Wdychała uderzający do głowy aromat hiacyntów, kiedynagle posłyszała stłumione szlochy, dobiegające spoza ogrodowych grot, które ta-ką popularnością cieszyły się pośród odwiedzających to miejsce po zmroku par.W pierwszej chwili pomyślała, że to jakiś porzucony kochanek, czy też jakiś innynieszczęśnik podobnego pokroju, jednak dzwięk coraz bardziej przypominał płaczdziecka, zwłaszcza kiedy szlochy przybrały na sile.Impuls podobny do tego, któryw zimie popchnął ją w stronę Królowej, spowodował, że i teraz koniecznie chciałapoznać przyczynę dobrze pamiętała przykazanie, by zawsze zawierzała swemuinstynktowi.Zachowując największą ostrożność, zbliżyła się cicho do groty i zajrzała dośrodka.Z twarzą wtuloną w mchy, łkając jakby jej serce złamano, leżała Następ-czyni Tronu; Talia weszła do środka i usiadła obok dziecka. Już nie wyglądasz jak ryba zwróciła się do niej delikatnie, starając sięzawrzeć w słowach jak najwięcej litości. Bardziej przypominasz wodospad.Cosię stało? O.O.Oni od.d.esłali Huldę zaszlochało dziecko. Kim są oni i dlaczego to zrobili? zapytała, nie znając wyników naradyu Jadusa. M.M.Matka i ten obrzydliwy Kyril, i nie wiem dla czego: ona byłamoim najlepszym przyjacielem, nikt inny mnie nie lubi! Przykro mi; ja wiem, jak to okropnie być samotnym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Anne McCaffrey Cykl JeŸdŸcy smoków z Pern (07) Moreta Pani Smoków z Pern
- Noah Gordon Cykl Medicus 01 Medicus
- Anne McCaffrey Cykl JeŸdŸcy smoków z Pern (15) Niebiosa Pern
- Margit Sandemo Cykl Saga o Ludziach Lodu (05) Grzech Âœmiertelny
- Margit Sandemo Cykl Saga o Ludziach Lodu (46) Woda zła
- Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiężniku (01) Magiczne księgi
- Stephen King Cykl Mroczna wieża (2) Powołanie trójki
- Karol May Cykl A pokój na Ziemi (1) U stóp sfinksa
- Lewis Clive Staples Cykl Trylogia Międzyplanetarna 1 Z milczącej planety
- Ingr
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nvs.xlx.pl