[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Craig skończył drugiego drinka, spojrzał na butelkę i stanąłna wysokości zadania.Odmówił sobie trzeciego.Wstał.- Wybacz, że nie jestem lepszym gospodarzem, ale mamrandkę z moim ulubionym środkiem nasennym.- To nie najlepszy pomysł mieszać alkohol z proszkaminasennymi.- Doprawdy? - spytał z wyższością Craig.- Pierwsze słyszę!- Do zobaczenia rano - powiedział Jack.Uznał, że prowokacyjny komentarz Craiga nie zasługuje na odpowiedz.- Boisz się, że ta hołota może wrócić? - spytał wyzywającym tonem Craig.- Nie, nie boję się.- Ja też nie.Przynajmniej do czasu sekcji.- Wahasz się? - spytał Jack.- Oczywiście, że się waham, zwłaszcza odkąd sam przyznałeś, że szanse znalezienia czegoś istotnego są niewielkie,a Bingham wykluczył dopuszczenie nowych dowodów.- Jeszcze przed włamaniem mówiłem, że nie liczę na nicwielkiego.Ale nie to jest najważniejsze.Ważne jest zdanietwoje i Alexis.- Ona jest za.- Oboje musicie być za.Więc powiedz mi, Craig.Chcesz,żebym przeprowadził tę sekcję, czy nie?- Nie wiem, co myśleć, zwłaszcza po dwóch szkockich.- Może jutro rano podasz mi ostateczną decyzję - zaproponował Jack.Tracił cierpliwość.Craig nawet bez dwóch szkockich w żołądku nie był facetem budzącym ciepłe uczucia.311- Kto posuwa się do terroryzowania trzech nieletnichdziewcząt, żeby postawić na swoim? - spytał Craig.Jack wzruszył ramionami.Pytanie było retoryczne.Powiedział dobranoc" i usłyszał to samo od Craiga, który naniepewnych nogach wyszedł z pokoju.Nadal siedząc na kanapie, Jack odchylił w tył głowę i mocnosię przeciągnął.Widział wstępującego powoli na schody szwagra.Miał wrażenie, że Craig już wykazuje objawy dyskinezy,spowodowanej nadużywaniem alkoholu.Szedł tak, jakby niewiedział, dokąd go prowadzą własne nogi.Jack, który zawszeczuł się lekarzem, zadał sobie pytanie, czy nie powinien w nocyzajrzeć do szwagra.Odpowiedz na to pytanie nie była łatwaani przyjemna.Jack nie mógł się spodziewać, by tego rodzajusamarytańska postawa wzbudziła zachwyt Craiga, którynajwyrazniej cenił samodzielność bardziej niż życie.Wstał i znów się przeciągnął.Nie obawiał się żadnychintruzów, i to nie tylko dlatego, że czuł uspokajający ciężarrewolweru.Spojrzał na zegarek.Było zbyt wcześnie, aby iśćspać.Spojrzał na ciemny ekran telewizora, ale nie był zainteresowany programem.Z braku lepszych pomysłów poszedłpo dokumentację sprawy i udał się do gabinetu.Jako człowiekhołdujący przyzwyczajeniom usiadł w tym samym fotelu copoprzednio.Włączył lampę i poszukał dokumentów z oddziałuratunkowego.Wyjął je z teczki i rozsiadł się wygodnie.Już wcześniej jeprzeglądał, zwłaszcza fragment o sinicy.Teraz chciał przeczytać każde słowo.Ale w trakcie lektury nie mógł się skupić.Co i rusz jego wzrok uciekał ku staromodnej lekarskiej torbieszwagra.Nagle nowa myśl wpadła mu do głowy.Zastanowiłsię, jaki jest margines błędu markerów używanych do stwierdzenia zawału serca.Najpierw podszedł do drzwi i nadsłuchiwał, czy Craig jużśpi czy nie.Chociaż szwagier mówił, że nie przeszkadza muszperanie w jego torbie, Jack nadal czuł się niezręcznie.Aleupewniwszy się, że panuje cisza, zdjął z półki torbę i wyjąłstandardowy zestaw diagnostyczny.Rozłożył ulotkę producenta i dowiedział się, że użyta technologia opiera się na bada-312niach poziomu przeciwciał monoklonalnych, co prawdopodobnieoznaczało, iż możliwość błędu przy stosowaniu markerówataku serca jest zerowa.- No, dobra - głośno powiedział Jack.Poskładał wszystkoz powrotem.To byłoby na tyle z ciekawymi teoriami, pomyślał.Wrócił do fotela i dokumentacji z oddziału ratunkowego.Niestety, nie znalazł niczego, co chociaż w najmniejszym stopniubyłoby podejrzane, i jak w trakcie pierwszego przeglądu tychmateriałów uznał, że najciekawsza jest część opisująca sinicę.Niespodziewanie ożyły stojące na biurkach telefony.Głośnedzwięki w cichym domu sprawiły, że Jack podskoczył jak ukłuty igłą.Zaczął liczyć dzwonki.Po piątym doszedł do wniosku,że Craig chyba ich nie słyszy, i dzwignął się z fotela.Włączyłlampkę na biurku Alexis i spojrzał na identyfikator.Dzwonionoz numeru Leonarda Bowmana.Po siódmym dzwonku był pewien, że Craig nie odpowiena telefon.Podniósł słuchawkę.Jak podejrzewał, dzwoniłaAlexis.- Dzięki, że odebrałeś - powiedziała, gdy Jack się odezwał.- Czekałem na Craiga, ale mam wrażenie, że jego kombinowany drink do poduszki przeniósł go do krainy marzeń.- Tam u was wszystko w porządku? - spytała.- W jak największym - odparł Jack.- A u ciebie?- Całkiem niezle.Dziewczęta naprawdę zasługują napochwałę.Christina i Meghan już śpią.Tracy ogląda jakąśramotę w telewizji.Jesteśmy skazane na spanie w jednympokoju, ale myślę, że to dobrze.- Craig ma wątpliwości co do sekcji.- Dlaczego? Myślałam, że się zdecydował.- Po tym jak golnął dwie whisky, obleciał go strach o dziewczęta.Ma jutro powiedzieć, na czym w końcu stoimy.- Zadzwonię do niego rano
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Robin Derosa The Making of Salem The Witch Trials in History, Fiction and Tourism (2009)
- LaFevers Robin Jego nadobna zabójczyni 02 Mroczny Triumf(1)
- Cheyanne Young [Robin and Tyl A Little Like Love (epub)
- Robin Prior, Joseph O'Connor NLP i Zwišzki
- Prior Robin, O'Connor Joseph NLP i zwišzki
- Megaliving Robin Sharma
- Claire Cook Seven Year Switch (epub)
- Cien w ukryciu Glenn Cook
- 72. Trylogia Kryzys Czarnej Floty 1 Michael P. Kube McDowell Przed Burza upload by herbatniq
- Wielki%2Bkryzys%2Bgospodarczy%25281%2529
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- boszanna.htw.pl