[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- We wtorek.- Dobrze - odrzekł Kim.Wciąż nie mógł się zmusić, by myśleć o tym zbyt długo.- Chciałbym się z tobąspotkać w centrum.- Nie chcesz usłyszeć pozostałych szczegółów?- W tej chwili spotkanie w centrum jest dla mnie ważniejsze - rzekł Kim.Miał nadzieję, że nie zabrzmiało tozbyt chłodno.- Następnie chciałbym cię prosić, abyś wróciła ze mną do naszego starego domu. - Czy spotkanie w centrum jest dla ciebie ważniejsze niż pogrzeb naszej córki? - spytała ze złością Tracy.- Zaufaj mi - odparł Kim.- Opowiesz mi o szczegółach, kiedy się zobaczymy.- Kim, co się dzieje? - zapytała Tracy.Wyczuwała w jego głosie niecierpliwą ekscytację.- Wyjaśnię ci pózniej.- W centrum, ale gdzie? - spytała zrezygnowana Tracy.- To duży kompleks.- W Connolly Drugs - powiedział Kim.- W aptece.- Kiedy?- Właśnie tam jadę.Bądz tak szybko, jak możesz.- Nie będę prędzej niż za pół godziny - powiedziała Tracy.- Wiesz, że zamykają o osiemnastej?- Wiem - potwierdził Kim.- Mamy jeszcze dużo czasu.Tracy odłożyła słuchawkę.Zastanowiła się, czy pozwalając Kimowi uniknąć przygotowań do pogrzebu, niekrzywdzi go, zamiast mu pomóc.Nie miała jednak zbyt wiele czasu, żeby to roztrząsać.Pomimo przykrych wspomnień dotyczących rozwodu myślenie o Kimie obudziło w niej matczyny instynkt.Tracy przyłapała się na tym, że zastanawia się, kiedy on ostatnio zjadł posiłek.Choć sama nie byłagłodna, uznała, że byłoby lepiej, gdyby oboje coś zjedli.Zanim udała się do centrum, wrzuciła do torby cośdo jedzenia.Po drodze postanowiła wymóc na Kimie udział w ostatnich formalnościach związanych zpogrzebem Becky.Doszła do wniosku, że tak będzie najlepiej dla nich obojga.Ponieważ było zimne, deszczowe, niedzielne popołudnie i drogi świeciły pustkami, Tracy dotarła doSterling szybciej, niż przewidywała.Nawet parking był względnie pusty.Po raz pierwszy udało jej się zająćmiejsce o parę kroków od głównego wejścia.W centrum handlowym było jednak bardziej tłoczno, niż się spodziewała po liczbie samochodów naparkingu.Tuż za wejściem naparła na nią grupa emerytów nieustraszenie torująca sobie drogę przeztłum.%7łeby jej nie stratowano, Tracy musiała uskoczyć do jednego ze sklepów.Idąc dalej, odwracaławzrok od lodowiska.Obawiała się, że obudzi w niej niedawne wspomnienia.Apteka Connolly Drugs była jak zawsze wypełniona ludzmi, zwłaszcza przy okienku realizacji recept,gdzie czekało ponad dwadzieścia osób.Tracy szybko obeszła cały sklep, ale nigdzie nie zauważyła Kima.Przechadzając się wolniej, dostrzegła go w dziale artykułów do pielęgnacji włosów.Niósł pudełko znożyczkami i torbę jednego z najmodniejszych sklepów z odzieżą.- Ach, Tracy - odezwał się.- Jesteś na czas.Chciałbym, żebyś pomogła mi wybrać farbę do włosów.Postanowiłem zostać blondynem.Uniosła dłonie do ust i zdezorientowana spojrzała na byłego męża.- Dobrze się czujesz? - spytała.- Tak, świetnie - zapewnił Kim.Był zajęty oglądaniem ogromnej oferty produktów do włosów.- Co masz na myśli, mówiąc, że zostajesz blondynem?- Dokładnie to, co mówię - stwierdził Kim.- I nie żadnym świńskim blondynem, ale takim z prawdziwegozdarzenia.- Kim, to szaleństwo - powiedziała Tracy.- Chyba zdajesz sobie z tego sprawę.A jeśli nie, tym bardziej miciebie żal.- Niepotrzebnie.Nie pomieszało mi się w głowie, jeśli o to się martwisz.Chcę się po prostu zakamuflować.Zostaję szpiclem.Tracy wyciągnęła rękę i złapała go uspokajająco za ramię.Pochyliwszy się, przyjrzała się nagle jegouchu.- Co to jest? - zapytała.- Nosisz kolczyk!- Cieszę się, że zauważyłaś.Miałem trochę czasu, zanim tu przyszłaś, więc sprawiłem go sobie.Pomyślałem, że to zupełnie nie w moim stylu.Kupiłem też skórzane ubranie.- Podniósł torbę z zakupami.- A po co ci nożyczki?- Dla ciebie, żebyś mnie ostrzygła - wyjaśnił Kim.- Nigdy nikogo nie strzygłam - powiedziała Tracy.- Wiesz o tym.- Nie szkodzi - odparł z uśmiechem Kim.- Chcę wyglądać jak skinhead.- Dziwaczny pomysł - pożaliła się Tracy.- Im dziwaczniej, tym lepiej - stwierdził Kim.- Nie chcę, żeby mnie rozpoznano [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl