[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wydajesz się cieszyć unikaniem odpowiedzi. Powiedział.- A ty zadajesz całą masę pytań. Odparłam. Skąd do diabła mam wiedzieć,czego chciał zmienny? To nie było tak, że zatrzymał się, aby pogadać.I byłam odrobinęzajęta walcząc o swoje życie, by spytać.- Walczyłaś o życie?  Zachichotał Auric. Wiesz co, mógłbym postawić pieniądzena to, że nawet, gdyby nie było nas w pobliżu i tak nic by ci się nie stało.To wyznanie sprawiło, że poczułam się dobrze.Co oczywiście spowodowało, żestałam się podejrzliwa.To był ten sam człowiek, który wczorajszej nocy twierdził, żepotrzebuję ochrony.- W co ty grasz?  Zapytałam, zatrzymując się ponownie i odwracając ku niemu.Pojawiłeś się w barze ubiegłej nocy zadając mi całą masę pytań, na temat baru i jegowłaścicielki.Poszedłeś za mną do domu, tam w pieprzonym zbiegu okoliczności chciałeśmi pomóc, a teraz jesteś akurat pod ręką, gdy jakiś zmienny, którego nigdy wcześniej niewidziałam na oczy, atakuje mnie w parku.I myślisz, że uwierzę w ten zbieg okoliczności?Nie wiem, co to za gra, w którą grasz, ale ja się w nią nie bawię.- To nie gra.Trafiłem do tego baru, bo ktoś mi go polecił.Przepraszam, że mojepytania zakłopotały cię, byłem ciekaw i chciałem jakoś rozpocząć rozmowę.A co doostatniej nocy, to tak, celowo szedłem za tobą, by cię chronić.Taki po prostu jestem.Adzisiejszy dzień, myślę, że nie miał nic wspólnego z tobą.Tak się po prostu stało.- Tia, jasne. Powiedziałam.Zupełnie nie wierząc w jego słowa zaczęłam iśćponownie.Nie potrzebowałam wykrywacza kłamstw, żeby stwierdzić, że coś przedemną ukrywał.Nie ważne, że moje ciało krzyczało, żeby go lepiej poznać, musiałamkierować się moją głową, która wciąż ostrzegała mnie o niebezpieczeństwie.Zobaczyłam jak odwrócił się w kierunku ścieżki i zaczął nasłuchiwać.Ja teżusłyszałam słaby dzwięk kogoś zbliżającego się na dwóch nogach.Auric szybko do mniepowiedział:- Posłuchaj, chcę to wyjaśnić.Może poszłabyś ze mną na kolację?- Muszę pracować.- Dobrze, więc może kawa przed pracą? Powiedzmy za godzinkę?26 EVE LANGLAIS - LUCIFER S DAUGHTERtłumaczenie: agnes_ka1Potrząsnęłam głową.Nie miałam wystarczająco dużo czasu, nie jeśli miałamnajpierw przyjąć dostawę.Ale moje ciało nie chciało odpuścić tak łatwo.- Może przyjdziesz wieczorem do baru? Mógłbyś mnie odprowadzić do domu,celowo tym razem i chronić mnie przed potworami. Prawie ugryzłam się w język zezdziwienia.Nie planowałam tego powiedzieć.Auricowi najwyrazniej spodobała się ta myśl.Po raz pierwszy od czasu, gdy gospotkałam, uśmiechnął się, a efekt tego powalił mnie prawie na kolana.Ciepły dreszczprzeszedł przeze mnie od czubka głowy po koniuszki palców u stóp.- Brzmi niezle.Więc zobaczymy się wieczorem.Gdy tak rozmawialiśmy, dotarliśmy na skraj parku.W oddali mogłam dostrzecludzi i dostawców  innymi słowy byłam bezpieczna.Odwróciłam się, aby pożegnać go,ale Aurica już nie było, wrócił biegiem na ścieżkę, prawdopodobnie żeby zobaczyć, co zjego przyjacielem.Przyjacielem, który zmienił się w futrzaka w publicznym miejscu, bymnie chronić.Gdybym nie uważała Aurica za najbardziej gorącego faceta zprzyjemnością poznałabym bliżej jego przyjaciela.Ale pragnęłam wysokiego, przystojnego i tajemniczego nieznajomego, którynajwyrazniej także mnie pragnął.Wieczorem będziemy mieć coś w rodzaju randki.Och,co ja na siebie włożę?***Ogromnie zdenerwowana, próbowałam znalezć strój, w którym wyglądałabymdziewczęco.Wszystko było zbyt seksowne, albo niewystarczająco seksowne.Chciałam,żeby Auric uważał mnie za atrakcyjną, a jednocześnie nie chciałam ubrać się zbytwyzywająco, bo będzie myślał, że go lubię.Właściwie tak było, ale nie chciałam wyjść nazbyt zdzirowatą, albo zbyt zdesperowaną [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl