[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nadchodził świt, a miałam tak dużo pytań.Nathaniel prowadził.A Jean-Claude i jasiedzieliśmy z tyłu.Rozdział 13Z przyzwyczajenia zapięłam pas, ale Jean-Claude siedział obok obejmując mnie ramieniem.Trzęsłam się i nie mogłam się uspokoić.Wyglądało na to, że to na niego czekałam, by mócsię załamać.Nie płakałam.Po prostu pozwoliłam mu się obejmować, gdy cała się trzęsłam.- Wszystko w porządku, ma petite.Jesteśmy teraz bezpieczni.Potrząsnęłam głową przy jego poplamionej koszuli.- Nie o to chodzi.Dotknął mojej twarzy i uniósł do góry, bym na niego spojrzała, pomimo ciemności panującejw samochodzie.- Więc o co chodzi?- Uprawiałam seks z Micahem.Obserwowałam jego twarz czekając, aż zobaczę w jego oczach gniew, zazdrość, cokolwiek.Ale to co zobaczyłam to było współczucie.I nie mogłam tego zrozumieć.- Jesteś jak nowo powstały wampir.Nawet ci z nas, którzy mają być mistrzami, nie mogązwalczyć głodu pierwszej nocy, czy przez kilka pierwszych nocy.To jest obezwładniające.Przez to wiele wampirów za pierwszym razem pożywia się swoją rodziną.Oni są bliscy jegosercu i czuje do nich pociąg.Tylko z pomocą mistrza wampirów ten głód może zostaćskierowany w inną stronę.- Nie gniewasz się? - Spytałam.Roześmiał się i przytulił mnie.- Myślałem, że to ty się będziesz na mnie gniewała za to, że przekazałem ci ardeur, ogień,palący głód.Odsunęłam się na tyle, by spojrzeć mu w twarz.- Dlaczego mnie nie ostrzegłeś, że nie mogę tego kontrolować? - Z tobą nigdy nic nie wiadomo, ma petite.Jeśli istnieje ktoś, kogo znałem w przeciąguwieków, kto mógłby stawić opór takiej próbie, to ty.Dlatego nie powiedziałem ci, żezawiedziesz, ponieważ już od dawna nie próbuję przewidywać tego, co moc może zrobić ztobą, albo dzięki tobie.Już od tak dawna sama dla siebie stanowisz prawo.- Byłam.bezradna.Ja.ja nie chciałam nad tym zapanować.- Oczywiście, że nie.Potrząsnęłam głową.- Czy ardeur zostaje na zawsze?- Nie wiem.- Ile to potrwa nim będę to kontrolować?- Kilka tygodni.Ale nawet gdy zyskasz kontrolę, to będziesz musiała być ostrożna przy tych,których pożądasz.Będą powodować, iż żądza zapłonie w twoich żyłach jak wściekły ogień.Nie ma się czego wstydzić.- To ty tak mówisz.Trzymał w dłoniach moją twarz.- Ma petite, minęło ponad czterysta lat od czasu, gdy obudziłem się z szalejącym we mnieardeur, ale pamiętam to.Pomimo tych wszystkich lat nadal pamiętam tą potrzebę ciała, bobyła prawie gorsza od żądzy krwi.Trzymałam go za nadgarstki przyciskając jego dłonie do mojej twarzy.- Boję się.- To naturalne.Powinnaś.Ale pomogę ci.Pokieruję tobą.To może minąć za kilka dni, alboprzyjść i odejść, po prostu nie wiem.Ale pomogę ci przez to przejść, cokolwiek się wydarzy.Nathaniel podjechał na parking Cyrku Potępieńców tuż obok tylnych drzwi.Nadal byłociemno, ale w powietrzu czuć było świt.Na końcu języka można było poczuć smaknadchodzącego poranka.Jason otworzył drzwi, jakby na nas czekał.Prawdopodobnie takbyło.Jean-Claude szybko wyminął go w drzwiach, które prowadziły na schody.Ruszyliśmyza nim, ale Jean-Claude krzyknął przez ramię:- Muszę wziąć prysznic przed świtem.- I z tymi słowami nas opuścił, znikając w okamgnieniu.Reszta z nas spokojnie zeszła po schodach w dół.Mieściliśmy się na nich we trójkę ramięprzy ramieniu, ponieważ żadne z nas nie było wielkim człowiekiem.- Jak się czujesz? - Spytał Jason.Wzruszyłam ramionami.- Aadnie się zagoiłam.- Wyglądasz na roztrzęsioną.Znowu wzruszyłam ramionami.- Ok, łapię aluzję.Nie chcesz o tym mówić.- Nie, nie chcę.Jason spojrzał za mnie na Nathaniela.- Zostajesz na noc?- Zostaję? - Wiedziałam, że pytanie było skierowane do mnie.- Jasne, może jutro będziesz musiał mnie odwiezć do domu.A raczej dziś.- Tak, zostaję.- W takim razie możesz spać ze mną.Bóg wie, że łóżko jest wielkie i dawno nie było w nim gości.Zerknęłam na Jasona.- Czy Jean-Claude ogranicza ci aktywność towarzyską?Roześmiał się.- Nie, nie o to chodzi.Kobiety, które przychodzą tutaj, są zafascynowane wampirami.Chcąspać w łóżku pod ziemią, pod Cyrkiem Potępieńców.One nie pragną mnie, ale pragnąulubionego wilkołaka Jean-Claude'a.- Nie przypuszczałam.- Zamilkłam, ponieważ zrozumiałam, że to była zniewaga.- No powiedz to.- Nie przypuszczałam, że będziesz się czepiał.- Powiedziałam.- Na początku, gdy się tu pojawiłem, nie.Ale ostatnio nie chcę być z kimś, kto będzie sięprzechwalać, że spał ze zmiennokształtnym.Czy też, że zasnął w miejscu spoczynkuwampirów.Wszystko jedno jak fajnie będzie przez parę minut, to i tak czuję się, jak gdybyprzyszły tylko po to, aby zobaczyć jedno z dziwadeł.Ujęłam i ścisnęłam jego dłoń.- Nie pozwalaj nikomu na to byś czuł się w ten sposób, Jasonie.Nie jesteś dziwadłem.Poklepał moją dłoń.- I kto to mówi.Odsunęłam się od niego.- A co to ma niby znaczyć?- Nic, przepraszam, że to powiedziałem.- Nie, masz mi to wyjaśnić.Westchnął i zszedł na dół, ale miałam na sobie Nike i mogłam dotrzymać mu kroku.Nathaniel szedł parę kroków za nami nie odzywając się ani słowem.- Wytłumacz mi to Jasonie.- Nienawidzisz potworów.Nienawidzisz odmienności.- To nieprawda.- Zaakceptowałaś swoją inność, ale nie lubisz jej.Otworzyłam usta, by się z nim kłócić, ale musiałam się powstrzymać.Musiałam sięzastanowić.Czy on miał rację? Czy miał? Nienawidziłam tego, że byłam inna? Czynienawidziłam potworów, ponieważ byli odmienni?- Być może masz rację.Spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl