[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To.ciekawa moc.- To nie moc, to pamięć.Powiedziałam ci o tym, żebyś wiedział, że nie-które rzeczy się nie zmieniają.- Naprawdę? - Im dłużej o tym myślał, tym wydawało mu się ważniej-sze.- Przecież żyjesz.- Zwykle wiecznie - odparła lekkim tonem.- Byłam w egzotycznychmiejscach, widziałam ciekawe rzeczy, byłam świadkiem spraw małych iwielkich.Niektóre z nich są wciąż rzeczywiste.- I chyba o tych wciąż rzeczywistych powinienem wiedzieć.- Większość spraw, które się nie zmieniają, jest nieważna.Znaczą takniewiele w skali świata, że żaden bóg nie będzie sobie zawracał głowy ichzmienianiem.Inne zaś są z natury tak wieczne, że moim zdaniem nie moż-na ich zmienić.473 - Opowiedz mi.- Widziałam, jak człowiek-bóg odciął mieczem doń boga-człowieka.Widziałam, jak człowiek-bóg z mieczem zagnał tysiąc tysięcy bogów wgłąb wyrwy we wszechświecie.Widziałam człowieka, który rzucił się namiecz, żeby zabić umiłowanego wroga i ocalić śmiertelnie zajadłą ukocha-ną.Widziałam, jak miecz zabił boginię, przemienił boga i sprowadził naten nieczysty świat cesarstwo niemoralnej sprawiedliwości.- Ehm.- Zmarszczył brwi, odkaszlnął i zaczął jeszcze raz: - Byłemobecny przy niektórych z tych wydarzeń.- Widziałam cię.- Ja ciebie nie.- Byłeś zajęty.- Czy my.czy my się już wcześniej.Zaraz, chwila.Może poznałemkogoś, kto jeszcze nie był tobą? Kto nie był końską wiedzmą?- Czemu pytasz?Jakaś posępna, ostrożna nuta w jej głosie kazała mu na nią spojrzeć.Od-sunęła się od ognia.W gęstniejącym zmierzchu jej twarz ginęła w cieniu.- Jakie znaczenie ma dla ciebie odpowiedz na to pytanie? - zaintereso-wała się.- Chodzi o kobietę z Faltane.Niewolnicę na dworze.Zginęła w pożarze.- To się nie wydarzyło.Nie poznałeś jej.- Wiem.Proszę.Pamiętasz?- Tak.- Opowiedz mi o niej.- Wolałabym nie.Pokiwał głową.- Nie będę nalegał.- To mroczna historia.Niebezpieczna droga, która zaprowadzi cięgdzieś, gdzie może ci się nie spodobać.- Prawie każda droga tak ma.Westchnęła.474 - To prawda.- Nie przychodzi mi do głowy żadna droga, która nie byłaby niebez-pieczna.- Jej już nie ma, a ja jestem jedyną, która ją pamięta.Stanie się legendą.Było w niej coś więcej, coś takiego, czego słowa nie wyrażą.Zasługuje nalepszą historię niż ta, którą ja mogę jej dać.- Z wieloma ludzmi tak jest.Na początek powiedz mi, jak miała naimię.- Niewolnicy nie mają imion.Jej pan nazywał ją każdym imieniem, najakie akurat miał ochotę.- Aha.Więc to jest.tego rodzaju opowieść.- Tak.Opowieść o niewolnictwie.Ale przede wszystkim o gwałcie.Spuścił wzrok. Gwałt to trudne słowo.Stawało się jeszczetrudniejsze, gdy dotyczyło kogoś znajomego.Kogoś, kim się przejmo-wał.Przyprawiający o mdłości skręt kiszek wykopał mu z głowy wszelkąmyśl o wyparciu.Może jeśli będzie patrzył w ziemię, zdoła jakoś to przyjąć.- Nie - powiedziała.- Nie wolno ci odwracać wzroku.Nie od tej histo-rii.Jeżeli chcesz ją poznać, musisz spojrzeć prawdzie w oczy.- Muszę wiedzieć.- Przykro mi.- Mnie też.- Podniósł głowę i zmusił się, żeby spojrzeć wprost w lśnią-ce odległym blaskiem oczy w jej pogrążonej w cieniu twarzy.- Jak tylkobędziesz gotowa.- Słuchaj więc.Oto jej historia.Jedyna, jaką ma.***- Jej pierwszym panem był mężczyzna, który mógł być jej ojcem; mógłją odkupić od rodziny, ukraść albo znalezć w lesie.W jej ojczystej krainieczęsto się zdarzało, że ubogie rodziny porzucały dzieci, których nie były wstanie wyżywić.Niektóre rzeczy muszą pozostać niewiadome.Pewne jestjednak, że jej najwcześniejszym wspomnieniem był gwałt.475 - Jezus.- To tylko imię, czy właśnie zakląłeś?- Jedno i drugie.- Dobrze.- Pokiwała głową, by po dłuższej chwili mówić dalej: - Wia-domo, że ten człowiek używał jej tak, jak inny mógłby używać chusteczkido nosa; była dla niego narzędziem do zaspokojenia przelotnej chuci.Kie-dy mogła, uciekała.Kiedy ją złapano, była biczowana.Gdy wyrosła natyle, że jej pan zainteresował się młodszymi dziećmi, została sprzedana doburdelu w sąsiednim miasteczku, gdzie - ponieważ wciąż była młoda ipiękna - nauczono ją, jak udawać dziewictwo.Nie takie prawdziwe dzie-wictwo, lecz raczej jego wyśnioną przez pożądliwych mężczyzn wersję, zaktórą gotowi byli słono płacić.Przez następne lata traciła cnotę po kilkarazy dziennie.Jako dorosła, choć nadal młoda kobieta, grała rolę żonyczłowieka, który większość czasu spędzał na wojnach (każda była dobra), ajej nie pozostało nic innego, jak kupczyć swoim ciałem, żeby opłacićczynsz za farmę, którą uprawiali, albo wykarmić synka lub córeczkę.Albojedno i drugie. Dzieci zresztą również były do wzięcia, za odpowiedniąopłatą.Oczywiście, nigdy nie dostawała własnych pieniędzy, podobnie jaktuziny dziewcząt, które bywały jej córką, ani dziesiątki chłopców, którzybywali jej synem.Wynagrodzeniem za harówkę było dla nich skąpe jedze-nie i minimum odpoczynku - akurat tyle, żeby mogli następnego dnia za-cząć od nowa.Nie miała w burdelu przyjaciół; niewiele dzieciaków prze-żywało tam dłużej niż kilka tygodni, niewielu niewolników żyło dłużej niżrok.Twarz końskiej wiedzmy miała beznamiętny wyraz, ale on i tak odczu-wał ból, patrząc na nią.- Jak to przeżyłaś.? Jak ona to przeżyła? Jak ktokolwiek może to prze-żyć?- Niektóre sprawy pozostają niewiadome.W dzieciństwie pomagała jejwybujała wyobraznia, w której snuła niekończące się romantyczne marze-nia o innym życiu: przygody, dreszczyk emocji, dalekie miejsca, egzotycz-ne stwory.Z początku śniła wręcz, że te marzenia są jej prawdziwym476 życiem, a rzeczywistość sennym koszmarem.Kiedy nie była w stanie dłu-żej podtrzymywać tej fantazji, wyobrażała sobie, że w innym życiu byłaokrutna i nikczemna.Podła.Istne wcielenie zła.W ten sposób życie, któremusiała wieść, przestawało być niepojętą makabrą i stawało się sprawie-dliwą i rozsądną karą za zbrodnie, których nie pamiętała i które tylko znajwyższym trudem umiała sobie wyobrazić.Ku tej drugiej fantazji zwró-ciła się po jednej z prób ucieczki, kiedy miała jakieś dziewięć lat.Dotarłado świątyni lokalnej bogini żniw i plonów i zdała się na łaskę jej kapłanek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl