[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakiś czas potem, zmądrzały,rumieniłem się już na to wspomnienie, ale dlatego tylko, że doszedłem okropnejgrafomańskości moich sonetów i oktaw  jakości więc ich haniebnej wstydziłem się dorumieńca, nadal jeszcze nie rozumiejąc, że jakość poezji nie miała w tej sytuacji żadnegoznaczenia.Inaczej wyglądałby nasz świat, gdyby można wpływać w nim na dusze gestapowskie niechby i genialną poezją.Zgwałcić sztuką nikogo się nie da  zachwycamysię nią, jeśli godzimy się być zachwyceni.Na to, co stanowi wtedy element wzajemnegodopingu, podania na cudze kolana i licytowania się w żyrowanych zachwytach, a więcszalbierstwa i załgania zbiorowego, otworzył nam już oczy Gombrowicz, ale jest tam coś nadto, i to w lepszym gatunku, mianowicie talent czytelniczy.Odczytać Kopciuszka jako bajkęcnotliwą potrafi byle dziecko, ale jakże bez wyrafinowania i Freuda dopatrzyć się w nimbaletu perwersji, przez sadystę stworzonego dla masochistów? Pytanie o to, czy sprośnośćtkwi w bajce zakamuflowana, świadczy dziś tylko o naiwności pytającego.Niechybnie będziepotem twierdził, że detektyw Robbe Grilletowski z Gum jest partaczem swego rzemiosła, botaka jest wymowa dosłowna utworu, a niespójność zachowania się Hamleta wynikła zprzejęcia przez Szekspira zbyt wielu rozbieżnych elementów z poprzednich wersji tegodramatu.Za całą odpowiedz teoretyk nowoczesności pokaże palcem niebo, na którym  jeślirzeczy brać literalnie  gwiazdy porozmieszczane są jak groch z kapustą, a przecież dobrzewiadomo, że układają się w zodiakowe postaci bogów, zwierząt i ludzi.Bo też w ogólemożemy dzieło uszlachcić bądz skazać na płaskość samym jeno ustawieniem, na scenie duchanaszego w czasie lektury, takiego tła, jakie mu przyporządkować raczymy.Nie jest to biernetło, ale układ odniesienia, w którym patyk nienaturalnie przetrącony może okazać sięstarojapońską stylizacją gałęzi, a wyszczerbiony kamień  rzezbą, materializującą duchanaszych pękających czasów.Więc w tym samym miejscu  błąd! można krzyczeć, inkonsystencja! , albo, na odwrót   genialny dysonans!   otchłań, przez rozmyślnepęknięcie skorupy związków logicznych ukazana! Zapewne, nie każdy pozwala sobie naarbitralne przyporządkowanie dziełu tła całkiem nowego, zajmują się tym specjaliści, którzyczęsto też sami z siebie co i jak nie wiedzą, więc stąd spory, zwady i narady, a także kłopotyrosnące, bo artyści coraz niewyraznie] nie to, że pół , ale już ćwierćgębkiem swoje cedzą,aby płody wysiłków ich kalejdoskopami semantycznymi się stawały.Zapewne  gremia igeruzje niezbyt są jeszcze przychylne kreacyjnym poczynaniom gimnazjalistów, ale skoroznamy już mechanizm zjawisk, wolno nam przynajmniej na równych z innymi prawachzabiegać o przychylność życzliwą, i to nie we własnym tylko interesie, podejrzewamybowiem istnienie  w głębi zakurzonych bibliotek  wielu nie odkrytych Canettich iMusilów, wielu dzieł, które nigdy się do świetności nie zbudzą, jeśli im w przedstawionysposób nie pomożemy.Ale tego wszystkiego nie wiedziałem, dwunastoletni.Skrupulatny w zawężaniu uprawnień,monarszych nawet, sam bezimienny w tej pracy mrówczej, znikałem w stworzonym dziele,nie przekraczałem miary, nie dopuszczałem do inflacji Papierów, a dzięki tak bezwzględniepraktykowanej skromności sakralne zespalałem z realistycznym.Sakralne, ponieważzałożyłem odruchowo, że na Początku była Legitymacja; realistyczne, ponieważ działania tewyszeptywał mi sam Genius Temporis.Jeżeli zatem majaczył mi gdzieś nawet WszechdowódOsobisty, Najjaśniejszy Papier, ciężki od pieczętujących go czerwonych słońc woskowych,cały w girlandach wielobarwnych sznurów, poczęty Summis Auspicis Chaosu, w którymparagraf i kartoteki krążyły jeszcze w stanie wolnym od Drabiny Służbowej (tej, co w innymkontekście stała się Drabiną do Niebios), odtrącałem od siebie tę pokusę, te rojeniaświętokradcze, chętkę łapczywego wdarcia się w Sedno, jak gdybym przeczuwał daremnośćpodobnego zamachu, próby skazanej z góry na niepowodzenie, i tylko uparty wdrobiazgowym uszczegóławianiu, roniąc w toku urzędowania to plik asygnat na sto worówgrubego piachu złotego na okaziciela (tak, ale tylko tego, który zarazem okażePełnomocnictwo Rangi Piątej), to znów książeczkę, zeszytą srebrnym drucikiem, Kata IIKategorii, łącząc na swoim pulpicie Byt z Powinnością, pod osłoną murka podręcznikówpodniosłem martwą z natury i jałową czynność biurokratyczną do rangi artyzmu.Wzbiłem sięna skrzydłach legitymacji nad szary padół i w swobodnym już szybowaniu wyrywałem zniebytu światy nieobjęte jednym ruchem pióra i dotknięciem zębatki budzikowej.A przeto, mając lat trzynaście niespełna, stworzyłem, skrzyżowawszy literaturę z plastyką (obydwuwszak trzeba dla kreowania dokumentów), nowy kierunek, mianowicie legitymacjonizm  tojest twórczość sakralno biurokratyczną z dwójpatronem metafizycznym, domyślnym,świętym Piotrem i Policjantem w jednej osobie, bo legitymacja po to jest przecież, by jąkomuś okazać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl