[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z szafy grającej buchnęła składanka przebojów.Z lokalu wychodziło po kilka par na raz.Ci z kanapy wstali z rozpiętymi roz-porkami.Barman obwieścił ostatnią kolejkę.Lenny zamówił cointreau.Otworzyły się frontowe drzwi.Wszedł  Lodoła-macz Tony Iannone. Jeden z najbardziej przerażających zastępców Giancany po chwili całowałsię już,  po francusku , z barmanem.Zabójca na usługach mafii chicagowskiej,podejrzany o dziewięć morderstw z okaleczeniem ciała, ssał i gryzł ucho barma-na.Littellowi zakręciło się w głowie.Zaschło mu w ustach.Czuł, że krew pulsujemu w szaleńczym tempie.Tony/Lenny/Lenny/Tony  kto wie, kto tutaj na-prawdę jest PEDAAEM?Tony zobaczył Lenny'ego.Lenny zobaczył Tony'ego.Lenny wybiegł tylnymwyjściem.Tony rzucił się w pościg.Littella zatkało.W budce nagle nie byłoczym oddychać.Otworzył drzwi.Wyszedł na dwór.Uderzyło go zimne powietrze.Za baremznajdowała się ślepa uliczka.Na lewo, na tyłach przyległego budynku usłyszałhałas.Tony wrzucił Lenny'ego w zaspę.Lenny gryzł i kopał.Tony wyjął dwa nożesprężynowe.Littell wyciągnął swoją spluwę, ale wypadła mu z rąk.Ostrzegaw-czy krzyk uwiązł mu w gardle.Lenny przygniótł kolanami Tony'ego.Tony rzucałsię na boki.Lenny walnął go w nos.Littell poślizgnął się na lodzie i przewróciłsię.Miękki śnieg wygłuszył upadek.Dzieliło go od nich piętnaście metrów  niemogli go widzieć ani słyszeć.Tony próbował krzyczeć.Lenny rozwalił mu nos iwepchnął w usta śnieg.Tony upuścił noże, chwycił je Lenny.Nie mogli go widzieć.Na kolanach podpełzł po swoją broń.Tony łapał śnieg.Lenny uderzał go trzymanymi oburącz nożami  w oczy,policzki, gardło.Littell czołgał się w kierunku broni.Lenny pognał przed siebie.Tony umierał, kaszląc krwawym śniegiem.Z dala słychać było muzykę: spokoj-na ballada do ostatniej kolejki.Nikt nie wychodził.Szafa grająca zagłuszyła cały ten.Littell doczołgał się do Tony'ego.Zabrał mu wszystko: zegarek, portfel, klu-czyki.Zerknął na noże z odciskami palców wsunięte w ciało po rękojeści  tak,zrób to.Wyjął je.Wstał na nogi.Biegł uliczką, aż płuca odmówiły mu posłu-szeństwa.92 13(Miami, 3 stycznia 1959)Pete zatrzymał się przy postoju taksówek.Na przedniej szybie rozbiło sięmango.Na ulicy nie było ani tygrysich aut, ani tygrysich palantów.Jacyś demon-stranci snuli się chodnikiem, obarczeni torbami przejrzałych owoców.Jimmy zadzwonił wczoraj do L.A.Powiedział:  Zarób swoje pieprzone pięćprocent.Podsłuch Kennedych poszedł w cholerę, a ty wciąż jesteś mi coś wi-nien.Moi Kubańczycy są wściekli, odkąd Castro przejął władzę.Jedz do Miami,wróć do swojej pieprzonej roboty i możesz zatrzymać swoje pieprzone pięć.Ktoś wrzasnął:  Viva Fidel!.Ktoś inny:  Castro, el grande puto communi-ste!.Dwa domy dalej wybuchła wojna na śmieci: dzieci rzucały wielkimi przej-rzałymi granatami.Pete zamknął samochód i wszedł do budynku.Typek z czerwoną szyją samobsługiwał dyspozytornię.Pete spytał: Gdzie Fulo?Frajer ją-ją-jąkał się. Problem w tym, że połowa chłopaków jest za Batistą, a połowa za Ca-stro.Nie da się ich zmusić, żeby tak po prostu przyszli do pracy, kiedy trwa nie-złe mordobicie, więc jestem tu sam. Pytałem, gdzie jest Fulo. Przy obsłudze dyspozytorni można się sporo nauczyć.Dzwonią ludzie ipytają, gdzie jest akcja i  Co powinienem zabrać?.Lubię Kubańczyków, ale zabardzo są skłonni do nieprzemyślanych aktów przemocy.Frajer był chudy jak kościotrup.Miał mocny teksański akcent i najgorsze zę-by na świecie.Pete wyłamał palce. Może powiesz mi, gdzie jest Fulo. Fulo poszedł szukać akcji, chyba wziął swoją maczetę.A ty jesteś PeteBondurant, a ja Chuck Rogers, jestem dobrym kumplem Jimmy'ego i paruchłopaków w Firmie i jestem gorącym przeciwnikiem światowej konspiracjikomunistów.Bomba ze śmieci zatrzęsła oknem.Dwa rzędy demonstrantów ustawiły się wszyku na zewnątrz.Zadzwonił telefon.Rogers przełączył się.Pete starł pestki granatu z koszuli.Rogers zdjął słuchawki.93  To był Fulo.Powiedział, że jeśli Wielki Pete się zjawił, to ma do niegoprzyjść i podać mu rękę, nie pustą.To chyba na 49 Northwest 917.Trzecia prze-cznica w lewo, potem druga w prawo.Pete upuścił walizkę.Rogers spytał: To kogo lubisz, Brodacza czy Batistę?Pod podanym adresem znajdowała się rudera obłożona brzoskwiniowymtynkiem.Wjazd blokowała tygrysia taksówka z czterema przebitymi oponami.Pete przeszedł po niej i zapukał.Fulo otworzył drzwi i opuścił łańcuch.Peteprzecisnął się do środka.Od razu zauważył straty: dwóch muerto kubańców wpapierowych spiczastych kapelusikach na podłodze salonu.Fulo przekręciłklucz. Zwiętowaliśmy, Pedro.A oni nazwali mojego ukochanego Fidela praw-dziwym marksistą, co ja uznałem za obrazę.Strzelił do nich z tyłu z odległości, z której nie sposób spudłować.Rany byłymałe i czyste  nie powinno być problemów z ich uprzątnięciem.Pete rzekł: No to świętujmy dalej.Fulo starł ich zęby na proszek.Pete spalił odciski palców gorącą patelnią.Fulo zmiótł odpadki z podłogi i spuścił w toalecie.Pete przypiekł plamy na pod-łodze  test spektograficzny niczego nie wykaże.Fulo zdjął zasłony i owinąłnimi ciała.Rany postrzałowe zaschły  krew nie ciekła.Pokazał się Chuck Rogers.Fulo twierdził, że jest kompetentny i godny za-ufania.Wrzucili trupy do bagażnika jego samochodu.Wtedy Pete spytał:  Kim jesteś?Chuck odpowiedział: Geologiem, specjalistą od ropy naftowej.Jestem też licencjonowanympilotem i zawodowym antykomunistą. A kto pokrywa koszty? Stany Zjednoczone Ameryki  odpowiedział Chuck.Chuck miał ochotę pojezdzić po mieście.Pete podpisał się pod tym pomy-słem  Miami uderzało mu do głowy tak, jak kiedyś L.A.Jezdzili.Fulo wyrzucił ciała na opuszczonym terenie przy moczarach.Peteodpalał papierosa od papierosa i podziwiał scenerię.Podobały mu się wielkie białe domy i wielkie białe niebo  jakby całe Miamipolano wybielaczem.Podobała mu się wolna przestrzeń między nowobogackimidzielnicami a slumsami.Podobali mu się gówno warci policjanci snujący się po94 ulicach  wyglądali, jakby chcieli urządzić piekło hałaśliwym czarnuchom.Chuck powiedział nagle:  Ideologiczne przekonania Castro nie są jeszczezdefiniowane.Jego niektóre wypowiedzi mogą być odebrane jako wyraznieproamerykańskie, a inne jako prokomunistyczne.Moi przyjaciele w społeczno-ści wywiadowczej pracują nad planem, jak go przerżnąć w dupę, gdyby stał siękomunistą.Pojechali z powrotem na Flagler [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl