[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Buchanan zerknął na zegarek, zaskoczony, że jest już wpół do pierwszej.To, co miało byćpiętnastominutową drzemką, rozciągnęło się do dwóch godzin.Lekarz ostrzegał go przed zbytdługim spaniem.Po południu? Zmarszczył brwi.Lunch jest już pewnie gotów, pomyślał, ciekawe,dlaczego Jack albo Cindy mnie nie obudzili.Przeciągnął się ostrożnie, testując sztywność gojącegosię ramienia, po czym włożył buty i wstał z łóżka.Usłyszał ciche skrobanie do drzwi. Vic? wyszeptała Cindy. Wszystko w porządku.Właśnie wstałem.Buchanan otworzył drzwi. Lunch jest gotowy.Uśmiechnęła się uroczo.Buchanan zauważył, że zdjęła pobrudzony mąką fartuch, lecz wciąż ma na głowieczerwono czarną chustkę w szachownicę.Może musi poprawić włosy, a nie miała na to czasu,pomyślał, idąc za nią przez słoneczny hol do kuchni. Ciasto jest na kolację.Nie jemy zbyt obfitych posiłków w porze lunchu wyjaśniła. Jackfanatycznie walczy z cholesterolem.Mam nadzieję, że lubisz proste jedzenie.Dla każdego stał przygotowany talerz parującej zupy jarzynowej, kanapka z tuńczykiem isurówka z selera, marchewki, kalafiora i pomidorów. Chleb jest razowy dodała Cindy ale mogę dać ci biały, jeśli& Nie, razowy mi odpowiada rzekł Buchanan i zauważył, że siedzący już przy stole Doylezdaje się zaabsorbowany czubkiem swojego widelca. Dobrze ci się spało? zapytała Cindy. Zwietnie odparł czekając, aż gospodyni usiądzie i zanurzy łyżkę w zupie, zanim samzaczął jeść. Doskonałe. Spróbuj surowego kalafiora poradziła. Wspaniale oczyszcza organizm. Tak, mojemu organizmowi z pewnością przydałoby się oczyszczenie zażartowałBuchanan, zastanawiając się, dlaczego Doyle nie odezwał się jeszcze i nie zaczął jeść.Najwyrazniej coś go gnębiło.Postanowił mu pomóc. Założę się, że spałbym nadal, gdyby nieten telefon. Och, tego się obawiałam. powiedziała Cindy. Tak. Doyle wreszcie przemówił. Wiesz przecież, że kiedy wychodzę z biura,przełączam telefon na dom.Buchanan skinął głową ze względu na Cindy.Ta informacja musiała być oczywista dla kogoś,kto od trzech miesięcy pracował dla jej męża. Cóż, ktoś dzwonił do biura, chcąc z tobą porozmawiać ciągnął Doyle. Mężczyzna.Powiedziałem mu, że nie możesz teraz odebrać.Zadzwoni ponownie.Buchanan starał się nie okazywać zatroskania. To pewnie ktoś, dla kogo wykonywałem jakąś robotę.Może ma pytania na temat sprzętu,który mu zainstalowałem.Zostawił swoje nazwisko?Doyle potrząsnął chmurnie głową. A zatem nie mogło to być nic ważnego. Buchanan próbował mówić spokojnie. Tak też pomyślałem rzekł Doyle. Aha, po lunchu powinienem pojechać do biura.Muszę sprawdzić parę rzeczy.Jeśli dobrze się czujesz, czy chciałbyś dotrzymać mi towarzystwa? Jack, Victor ma odpoczywać, a nie pracować.Buchanan przełknął kęs. Nie ma się o co martwić.Naprawdę.Drzemka świetnie mi zrobiła.Pojadę z tobą, Jack. Zwietnie. Doyle zaczął wreszcie jeść, ale zaraz przestał, spoglądając na żonę.Poradzisz sobie, kiedy nas nie będzie? A dlaczego miałabym sobie nie poradzić?Uśmiech Cindy był wymuszony. Zupa jest wspaniała rzekł Doyle. Tak się cieszę, że ci smakuje.Uśmiechnęła się z jeszcze większym trudem.5 Coś jest nie tak rzekł Buchanan.Doyle nie odpowiedział i patrząc prosto przed siebie udawał, że koncentruje się na prowadzeniusamochodu.Buchanan nie miał zamiaru ustępować. Twoja żona jest taka miła, lecz odnoszę wrażenie, że dużo ją to kosztuje.Nie zadaje pytań,ale podkreśla pewne sprawy na przykład z tym telefonem do mnie.Uśmiechnęła się, ale to byłsztuczny uśmiech.Nie uwierzyła ani na chwilę, że jesteśmy przyjaciółmi.Och, próbuje udawać,ale prawda jest taka, że robi się przy mnie nerwowa, a przy lunchu nie umiała już tego dłużejukrywać.Jeśli to się nasili, będę chyba musiał się wyprowadzić.Doyle nadal patrzył przed siebie, mijając mosty spinające kanały, wzdłuż których obok palm iekskluzywnych rezydencji stały zacumowane jachty.Słońce paliło niemiłosiernie.Jednak ciemneokułary, które założył Doyle, miały raczej chronić jego oczy przed wzrokiem Buchanana niż przedsłońcem.Postanowił więc dać mu spokój i zmniejszyć napięcie, pozwalając Doyle owi odpowiedzieć wewłasnym tempie.Wobec przedłużającego się milczenia zaczął jednak obawiać się, że niczego sięnie dowie, jeśli nie naciśnie ponownie.Okazało się to zbyteczne. Ty nie stanowisz problemu rzekł Doyle z napięciem. Chciałbym, żeby życie było takproste.Cindy cieszy się, że u nas mieszkasz.Naprawdę.Chce, żebyś został tak długo, jak tokonieczne.Jeśli chodzi o sprawy, którymi się zajmuję, jej spokój jest zadziwiający.Pamiętam, jakkiedyś& Stacjonowałem w Coronado, w Kalifornii& Cindy i ja mieszkaliśmy poza bazą.Pożegnałem się z nią rano, pojechałem do pracy i nagle dla mojej grupy ogłoszono alarm.Zakazkontaktowania się z kimkolwiek z zewnątrz.Więc nie mogłem jej zawiadomić, że wsadzają nas dosamolotu.Wyobrażałem sobie, co czuła, kiedy nie wróciłem na noc.Zmieszanie.Niepokój.Niebyła przygotowana na to, że być może nigdy już mnie nie zobaczy. Głos Doyle a stwardniał.Spojrzał na Buchanana. Nie było mnie przez sześć miesięcy. Nie mówił, dokąd go wysłano,a Buchanan nie miał zamiaru pytać.Pozwolił Doyle owi kontynuować. Pózniej dowiedziałem się, że jakiś dziennikarz odkrył, że należę do SEAL i że Cindy jestmoją żoną.Pojawił się w naszym mieszkaniu i próbował wyciągnąć od niej, dokąd mnie posłano.Cóż, ona nie wiedziała jeszcze nawet, że w ogóle gdzieś wyjechałem, a co dopiero mówić dokąd.Kobieta nie tak silna jak Cindy mogłaby stracić głowę, gdyby nagle stanął przed nią dziennikarz izaczął zarzucać pytaniami na temat niebezpiecznej misji, w którą wysłano jej męża.Byłobynaturalne, gdyby oszołomiona i wystraszona przyznała, że należę do SEAL, i zapytaładziennikarza, czy coś mi grozi.Byłoby naturalne ale nie dla niej.Ona nie puściła pary z ust,twierdząc, że o niczym nie wie.Pojawili się inni dziennikarze, im również nic nie powiedziała.Zakażdym razem mówiła to samo: Zupełnie nie wiem, o co wam chodzi.Niesamowite.Ani razu niezadzwoniła do bazy, żeby zapytać, co się ze mną dzieje.Zachowywała się, jakby wszystko było wporządku i od poniedziałku do piątku wykonywała swoją pracę sekretarki w towarzystwieubezpieczeniowym, a kiedy wreszcie wróciłem, pocałowała mnie namiętnie i powiedziała: Tęskniłam za tobą.Nie Gdzie byłeś? , tylko że za mną tęskniła.Poza tym wiele razywyjeżdżałem na misje i nawet przez sekundę nie wątpiłem, że była mi wierna.Buchanan kiwał głową, ale coś mu się nie zgadzało.Jeśli napięcie, które wyczuwam u Cindy,nie jest spowodowane moją obecnością to czym? Cindy ma raka powiedział Doyle.Buchanan szeroko otworzył oczy. Białaczka głos Doyle a stał się jeszcze bardziej napięty. To dlatego nosi tę chustkę nagłowie.%7łeby ukryć brak włosów.Chemoterapia wywołała łysienie.Buchanan poczuł odrętwienie w piersiach.Teraz zrozumiał, dlaczego policzki Cindy zdawałysię świecić, dlaczego jej skóra była niemal przezroczysta.Leki, które przyjmowała wpołączeniu z ogólnym osłabieniem wywołanym chorobą nadawały jej skórze bezcielesny,eteryczny wygląd. Właśnie wczoraj wyszła ze szpitala po jednej ze swoich trzydniowych terapii rzekł Doyle
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Myst 01 Księga Atrusa Miller Rand, Wingrove David
- Myst 02 Księga Ti'any Miller Rand, Wingrove David
- Christopher David Petersen [T Tear in Time (epub)
- Christopher David Petersen [A Tomb of Zeus (epub)
- Kay David Przerwany taniec SR111
- Grzech milosierdzia Adams Richards David
- Ciudad Zombie David Moody
- Dochodzenie Hewson David
- Tytus Liwiusz 06
- Mark Harrison Guns and Rubles, The Defense Industry in the Stalinist State (2008)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- gim12gda.pev.pl