[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Starałaby się zrujnować ci życie.Przewrócić je do góry nogami.Wiedząc, że to, czego ona nie zdołazniszczyć, zniszczysz własnymi rękami ze zmartwienia z jej powodu.Elizabeth jeszcze gwałtowniej zaprzeczyła ruchem głowy.- O nie! Mogła co najwyżej zaplanować własne zniknięcie, alenie włamania!- To tylko hipoteza, którą moim zdaniem należy brać pod uwagę.Pojechałaś do jej mieszkania, żeby posprzątać.Facet w kominiarcemógł czyhać, czekając, kiedy się pojawisz.A potem nawiązałaśkontakt z osobami z klubu.April była w stanie przewidzieć, że zrobiszwszystko, co trzeba, aby się do nich zbliżyć i że pierwszą osobą, którazacznie z tobą rozmawiać, będzie Tracy.Teraz Tracy zamknięto usta.Dlaczego?Elizabeth wyrwała się z jego objęć i gwałtownie się cofnęła.- To bzdury! - krzyknęła.- April nie byłaby do tego zdolna.Wykluczone.A zresztą dlaczego, na Boga, miałaby to robić?- Czasami trudno odgadnąć motywy czyjegoś działania.Może,jak powiedziałem, powodowała nią nieopanowana złość?- Była na mnie zła, to prawda, ale wystarczyło po prostu zniknąć.Po co te inne rzeczy?- Trudno powiedzieć - odparł z namysłem.- Jest wielemożliwości.A może się komuś naraziła, i dlatego musiała zniknąć?Stwarzając pozory, że została porwana? A potem, chcąc je jeszczebardziej uprawdopodobnić, zorganizowała rzekome włamanie?Elizabeth uparcie kręciła głową.- Nie.Wykluczone.Nie ona.Niemożliwe, żeby moja siostrazrobiła coś podobnego. - Zastanów się jednak.Pomyśl spokojnie - przemawiał łagodnie.- Mogła zaplanować swoje zniknięcie, a potem sprawy potoczyły siębez jej woli.%7łeby zrealizować swój plan, musiałaby korzystać zczyjejś pomocy, a ten ktoś mógł nadać sprawie inny kierunek.W pokoju zapadła cisza, ciężka i pełna napięcia.Kiedy Elizabethpodniosła wreszcie oczy, John wyczytał w nich wahanie.Było ono takwyraznie widoczne, jak cienie przeszłości, których istnienia domyślałsię od samego początku, ale których natury nie umiał przeniknąć,dopóki Elizabeth nie wyjawiła mu swej rodzinnej historii.Wyciągnął rękę, odgarniając z jej twarzy jedwabiste pasma, idodał łagodnie:- Po prostu pomyśl nad tym.Jako o jednej z możliwości, którenależy wziąć pod uwagę.Uprzątnięcie mieszkania zajęło Elizabeth cztery dni.Zadzwoniłateż do klubu i wyjaśniła, że z powodu osobistych kłopotów musi najakiś czas zaprzestać występów.Greg sprawiał wrażenie, jakby wcalesię tym nie przejął.Po odprawieniu ostatniej partii pogruchotanychmebli i innego śmiecia, stała teraz na środku salonu, przyglądając sięjedynej uratowanej roślinie - bluszczowi, który wyciągnęła spodgruzów i wsadziła z powrotem do doniczki.Udało się także uratować kanapę i jeden fotel, łóżko jednaknadawało się jedynie do wyrzucenia, a z ozdobnych bibelotów zostałatylko niewielka garstka.Pozbierane z podłogi w gabinecie papiery,zarówno osobiste, jak i urzędowe, wrzuciła byle jak do kartonu, abykiedyś pózniej je posortować i uporządkować.Przeszła się po niemal pustym pokoju, po czym usiadła napodłodze.Miała tylko jedno pragnienie: aby jej umysł stał się równie pustyjak mieszkanie.Od niedzieli nie mogła się ani na chwilę opędzić odniespokojnych myśli.Gdy nie robiła sobie wyrzutów z powodugłupoty, na jaką sobie pozwoliła, idąc do łóżka z Johnem, łamałasobie głowę nad podejrzeniem, które jej podsunął owej nocy.Czy to możliwe, żeby April upozorowała zniknięcie?W mieszkaniu panowała głucha cisza.Elizabeth przeczącopotrząsnęła głową.Podejrzenie nie miało sensu.Po co April miałabyto robić? Rzeczywiście była winna Elizabeth pieniądze, lecz nie po razpierwszy, a poza tym nigdy jej to nie dokuczało, w każdym razie nie na tyle, by aż pozorować zniknięcie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl