[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SprawiÅ‚a mi dużą przy­krość, a przede wszystkim rozczarowaÅ‚a, ponieważ bardzoliczyliÅ›my na to, że terapia stanie siÄ™ momentem przeÅ‚omowym.Gdyby wreszcie zaczęła mówić o swoich problemach, znacz­nie zwiÄ™kszyÅ‚aby szanse na uÅ‚ożenie sobie życia.ByÅ‚am też naniÄ… zÅ‚a - wzięła ode mnie pieniÄ…dze na autobus, choć wcale niemiaÅ‚a zamiaru iść do lekarza.Chyba że rzeczywiÅ›cie pojawiÅ‚ysiÄ™ jakieÅ› poważne przeszkody.- Autobus siÄ™ zepsuÅ‚ - oÅ›wiadczyÅ‚a, zjawiwszy siÄ™ w koÅ„cupo dwóch godzinach.- Nim przysÅ‚ali nastÄ™pny, zrobiÅ‚o siÄ™pózno, wiÄ™c wróciÅ‚am do domu piechotÄ….Teoretycznie byÅ‚o to możliwe.Autobusy czÄ™sto siÄ™ psuÅ‚y nawiejskich drogach, zwÅ‚aszcza na tej prowadzÄ…cej do szpitala, która miaÅ‚a stromy spadek.A Dawn mówiÅ‚a tak szczerze,że prawie jej uwierzyÅ‚am.- NastÄ™pnym razem zawiozÄ™ ciÄ™ samochodem, żeby miećpewność, że dotarÅ‚aÅ› bezpiecznie - powiedziaÅ‚am.- Nie bÄ™dÄ™wchodzić, jeÅ›li nie chcesz.- Aha, dobrze.- W oczach miaÅ‚a jednak lekki niepokój.-A kiedy to bÄ™dzie?- Za trzy miesiÄ…ce - odparÅ‚am, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ jej uważ­nie.- Kochanie, to bardzo ważne, żebyÅ› poszÅ‚a do psychiatry.Ze mnÄ… nie rozmawiasz o swoich sprawach, z tego, co wiem,z innymi też nie.Wizyta u lekarza jest poufna.Doktor Gibbonsnikomu nie powie.ani mnie, ani twojej mamie, ani Ruth.A tynaprawdÄ™ powinnaÅ› opowiedzieć komuÅ› o swoich problemach.- A co z policjÄ…? - Kucnęła obok Adriana.- Jak oni go spy­tajÄ…, co mówiÅ‚am?- Też nie powie.- Na pewno?- Tak.Psychiatra jest zobowiÄ…zany do zachowania tajem­nicy lekarskiej tak samo jak każdy lekarz.To, o czym mówicie,zostaje miÄ™dzy wami. ZawahaÅ‚am siÄ™. Czy na pewno niechciaÅ‚abyÅ› porozmawiać o czymÅ›, co ciÄ™ niepokoi? W koÅ„cu niebez powodu siÄ™ kaleczysz, i jeszcze ta próba samobójcza.Możezamiast czekać trzy miesiÄ…ce, powiedz mi o tym.Ja naprawdÄ™umiem sÅ‚uchać i na pewno nikomu nie powiem.ObiecujÄ™.Przez dÅ‚uższÄ… chwilÄ™ wpatrywaÅ‚a siÄ™ w Adriana.PotempowiedziaÅ‚a cicho, nie patrzÄ…c na mnie.- Nie umiem, Cathy.Chyba trzeba zaczekać do wizytyu doktora Gibbonsa. Teraz miaÅ‚am pewność, że żaden autobus siÄ™ nie zepsuÅ‚,a Dawn nie poszÅ‚a na wizytÄ™ specjalnie, bo siÄ™ baÅ‚a, że policjadowie siÄ™ czegoÅ› od lekarza.Nie wiedziaÅ‚am, jaki ciężar dzwigana swoich barkach, ale bardzo żaÅ‚owaÅ‚am, że nie przyszÅ‚o miwczeÅ›niej do gÅ‚owy, by jej powiedzieć, że przebieg konsulta­cji u psychiatry jest poufny.Powinnam też byÅ‚a zawiezć jÄ… tamsamochodem.Ale przynajmniej miaÅ‚a do mnie tyle zaufania,by przyznać, że coÅ› jÄ… trapi, i to coÅ› poważnego.UznaÅ‚am to zaspory postÄ™p, który może zaowocować w przyszÅ‚oÅ›ci.Po poÅ‚udniu zadzwoniÅ‚am do przychodni i jeszcze raz prze­prosiÅ‚am.PowiedziaÅ‚am, że autobus siÄ™ zepsuÅ‚.ZapisaÅ‚am jÄ… nawizytÄ™ dopiero na czwarty listopada. staliÅ‚am z Dawn, że w czasie wakacji oprócz dotychcza-sowych wyjść w piÄ…tkowe i sobotnie wieczory bÄ™dzie siÄ™spotykać we wtorki i w czwartki z koleżankami ze szkoÅ‚y.Spryt­nie usiÅ‚owaÅ‚a mi wmówić, że jeÅ›li z koleżankami spotykaÅ‚aby siÄ™w piÄ…tek, a nie w czwartek, to zaoszczÄ™dzi na bilecie autobuso­wym, bo wtedy wyjdzie rano i wróci dopiero wieczorem.- Jeszcze mnie stać na autobus - odparÅ‚am.- Nie ma mowy,żeby ciÄ™ nie byÅ‚o od dziewiÄ…tej rano do wpół do dziesiÄ…tej wie­czorem.WolÄ™, jak wiÄ™cej czasu spÄ™dzasz z nami.- NaprawdÄ™tak uważaÅ‚am, a poza tym im krócej przebywaÅ‚a poza domem,tym mniej miaÅ‚a okazji do wpakowania siÄ™ w kÅ‚opoty.I tak wyglÄ…daÅ‚o nasze codzienne życie w wakacje.DawnwidywaÅ‚a siÄ™ z koleżankami - podobno szkolnymi, nie z daw­nym towarzystwem - we wtorki i czwartki od dziesiÄ…tej doczwartej, a poniedziaÅ‚ki, Å›rody i piÄ…tki spÄ™dzaÅ‚a z Adrianem i zemnÄ….CzÄ™sto razem gdzieÅ› szÅ‚yÅ›my.ZachowywaÅ‚a siÄ™ dużo swo­bodniej w towarzystwie Adriana i moim niż w weekendy, gdy byÅ‚ z nami John - jeÅ›li nie odrzuciÅ‚a propozycji wspólnego wyj­Å›cia.Nie rozumiaÅ‚am, dlaczego tak jest, bo poza tym bardzodobrze dogadywaÅ‚a siÄ™ z moim mężem.Może czuÅ‚a siÄ™ nielo­jalnie wobec wÅ‚asnego ojca? Trudno powiedzieć.W tygodniuchodziÅ‚yÅ›my do muzeów, do parku, na basen, na Å‚yżwy i jezdzi­Å‚yÅ›my za miasto.PodobaÅ‚o siÄ™ jej; wiÄ™kszość tych rzeczy byÅ‚adla niej nowoÅ›ciÄ….W dzieciÅ„stwie nie miaÅ‚a takich atrakcji.RazzawiozÅ‚am jÄ… i Adriana nad morze - wyjechaliÅ›my o ósmej rano,z prowiantem na caÅ‚y dzieÅ„, i wróciliÅ›my póznym wieczorem.ByÅ‚a równie szczęśliwa i podekscytowana jak Adrian.Dowie­dziaÅ‚am siÄ™ ze zdumieniem, że dopiero drugi raz w życiu jestnad morzem, a przecież nasze miasto leżaÅ‚o zaledwie sześć­dziesiÄ…t parÄ™ kilometrów od wybrzeża.Z tego pierwszego razuzachowaÅ‚a dość mgliste wspomnienie - byÅ‚ to rodzinny wyjazdjeszcze przed rozwodem rodziców.PiÄ…tkowe i sobotnie wieczory wyglÄ…daÅ‚y tak samo jak podczastoku szkolnego.W piÄ…tki wracaÅ‚a o wpół do dziesiÄ…tej, w sobotypózniej (czÄ™sto pijana).Nie byÅ‚a gÅ‚upia i doskonale wiedziaÅ‚a, żejeÅ›li siÄ™ spózni w piÄ…tek, to za karÄ™ nie wyjdzie w sobotÄ™.TrudnobyÅ‚oby stosować jako sankcjÄ™ zakaz niedzielnych wizyt u matkii w koÅ„cu uprzedziÅ‚am, że jeÅ›li w sobotÄ™ nie wróci na czas(i trzezwa), nici z wyjÅ›cia z koleżankami w nastÄ™pny wtorek.PoskutkowaÅ‚o na jeden tydzieÅ„, ale już w nastÄ™pnym tygodniuzdążyÅ‚a zapomnieć.Nie chcieliÅ›my toczyć z niÄ… ciÄ…gÅ‚ej walki,postanowiliÅ›my zostawić jej pewien margines swobody i przy­mykaliÅ›my oko na to, że stale usiÅ‚uje przeciÄ…gać strunÄ™.Gdyby­Å›my traktowali jÄ… z wiÄ™kszÄ… surowoÅ›ciÄ… i zakazywali wychodze­nia za każdym razem, gdy zÅ‚amaÅ‚a reguÅ‚y, Å‚atwo mogÅ‚oby dojść do otwartego buntu.A tak, zachowujÄ…c elastyczność i tylkow niewielkim stopniu kontrolujÄ…c jej zachowanie, osiÄ…gnÄ™liÅ›mytyle, że przynajmniej deklaratywnie z nami współpracowaÅ‚a.Podczas wakacji zaobserwowaÅ‚am dziwnÄ… zmianÄ™ w jejzachowaniu, jeÅ›li chodzi o Adriana.W ogóle nie mogÅ‚am tegozrozumieć.O ile przedtem ciÄ…gle siÄ™ nad nim roztkliwiaÅ‚a i mogÅ‚asiÄ™ z nim bawić bez koÅ„ca (podobnie zachowywaÅ‚a siÄ™ w sto­sunku do wszystkich maÅ‚ych dzieci), o tyle teraz nie zbliżaÅ‚a siÄ™do niego w ogóle, a wrÄ™cz jakby przed nim uciekaÅ‚a.DoszÅ‚o dotego, że nie tylko siÄ™ nim nie zajmowaÅ‚a, nie braÅ‚a na rÄ™ce ani niebawiÅ‚a siÄ™ z nim, ale zaczęła go unikać.Malec chodziÅ‚ już caÅ‚­kiem sprawnie i wiÄ™kszość czasu biegaÅ‚ po caÅ‚ym domu.Cza­sem prosiÅ‚am, żeby go przypilnowaÅ‚a, kiedy szÅ‚am na chwilÄ™ doinnego pokoju, czy też otworzyć komuÅ› drzwi, albo gdy rozma­wiaÅ‚am przez telefon lub chciaÅ‚am pójść na górÄ™ do toalety.Kie­dyÅ› zgodziÅ‚aby siÄ™ chÄ™tnie i jeszcze by siÄ™ z nim pobawiÅ‚a [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl