[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ci, którzy jeszcze tego nie pojęli, mieli okazjęsię przekonać, że młoda niewiasta, przez siedem lat czekająca na to, aby zasiąśćna tronie, nie zmarnowała ani chwili z tego długiego czasu.Poznała temperamentAnglików i wiedziała, jakiej oprawy uroczystości oczekują.Była świadoma zwy-czajów obowiązujących na dworze, wiedziała, co będzie w dobrym guście, a tak-RLT że jak uniknąć posądzenia o skąpstwo i zadowolić zarówno możnych, jak i ma-luczkich poddanych.Nade wszystko zaś umiała panować  nad sytuacją i nadludzmi.W dniach poprzedzających swoją koronację dała się poznać jako praw-dziwa królowa i nawet ci, którzy ignorowali ją przez lata wdowieństwa i biedy,teraz zapałali do niej cieplejszymi uczuciami, odzyskując szacunek do niedawnejinfantki i księżnej Walii.Przyjmowała wyrazy hołdu i podziwu w ten sam sposób, w jaki przedtem go-dziła się z pogardą i zaniedbaniem  ze spokojną uprzejmością.Zdawała sobiesprawę, że obejmując rolę organizatorki pogrzebu babki króla (i znakomicie się zniej wywiązując), niejako w naturalny sposób stała się pierwszą z pierwszychdam na dworze, przyznała sobie prawo arbitra we wszelkich dworskich spra-wach.W istocie stanęła na czele nie tylko dworzan, lecz wszystkich poddanych,nareszcie będąc niekwestionowaną królową Anglii.Co więcej, zyskała pewność,że nikt nigdy nie poważy się zająć jej miejsca.Postanawiamy nie odwoływać naszej koronacji, mimo że dopiero co odbył siępogrzeb lady Małgorzaty.Wszystkie przygotowania są od dawna na ukończeniu,przerwane tylko na krótko przez chorobę i śmierć babki Harry'ego, a data wy-znaczona, toteż uznajemy, że nieroztropnie by było wzbraniać odrobiny radościmieszkańcom Londynu i przybyłym z całej Anglii poddanym, którzy chcą zoba-czyć na własne oczy, jak książę Harry wkłada na głowę koronę swego ojca, wiel-kiego Henryka Tudora.Słyszy się, że wśród gości są ludzie, którzy witali mnie wPlymouth, kiedy przed tylu laty stawiałam nogę na stałym lądzie po długiej i nie-bezpiecznej podróży morskiej, zapewne zielona ze strachu i nie tylko.Z całąpewnością nie zamierzamy powiedzieć im, że uroczystości z okazji objęcia tronuprzez Harry'ego i mojej koronacji zostaną odwołane w ostatniej chwili, ponieważjedna staruszka zmarła nie w porę.Oboje dochodzimy do wniosku, że skoro ludprzybył na wielką uroczystość, trzeba mu ją zapewnić.Prawda jest jednak taka, że Harry nie zniósłby rozczarowania.Od długiegoczasu wyczekuje tej wielkiej chwili i za nic w świecie nie chciałby z niej zrezy-gnować z tego czy innego powodu.A już na pewno nie z powodu śmierci babki,która w ostatnich łata zatruwała mu życie i zabraniała niemal wszystkiego.A ja popieram go z całego serca.Uważam, że lady Małgorzata doszła dowładzy, zrobiła z niej użytek i świetnie się przy tym bawiła, ale teraz kolej na nas.Uważam, że zarówno dworzanie, jak i poddani życzą sobie świętować tryumfRLT Harry'ego ze mną u boku i mają do tego pełne prawo.Niektórzy  ci co byli pomojej stronie, odkąd zjawiłam się na angielskiej ziemi  z niezwykłą radościąpowitają widok korony na moich skroniach.Dlatego postanawiam  gdyż to jestmoj a decyzja, niczyja inna  że uroczystości koronacyjne odbędą się w ustalo-nym terminie.I dzieje się moja wola.Wiem, że smutek Harry'ego po śmierci babki nie jest do końca szczery, żewiększość żałoby jest tylko na pokaz.Widziałam go przecież, kiedy opuściłam jejkomnatę po tym, jak wyzionęła nareszcie ducha, a on, zobaczywszy mnie, od razuzrozumiał, co się stało, dlaczego przestałam przy niej czuwać.Na moich oczachjego ramiona wyraznie się uniosły, sylwetka wyprostowała, jakby niewidzialnasiła zdjęła z jego barków jakiś ciężar, jakby aż dotąd chuda, upstrzona brązowy-mi plamkami dłoń Małgorzaty Beaufort przygniatała go do ziemi.Dostrzegłamjego przelotny uśmiech, jego radość, że jest żyw i miody, i krzepki, a jej już niema i nigdy nie będzie.W okamgnieniu przybrał wyraz wymaganego w takich wy-padkach smutku, ja zaś postąpiłam ku niemu z twarzą również zasmuconą i po-ważną i oznajmiłam o śmierci królowej matki głosem niskim ze wzruszenia, na coodpowiedział w podobnym tonie.Dobrze wiedzieć, że bywa hipokrytą.Pamiętam, że w pałacach Alhambry,gdzie znajdują się niezliczone drzwi, ojciec powiedział mi kiedyś, że dobry wład-ca powinien umieć wyjść jednymi i wejść drugimi, nie dając nikomu poznać swo-ich prawdziwych myśli.Teraz już rozumiem, że aby władać, trzeba umieć sobieradzić w każdej sytuacji.Harry jest na razie chłopcem, ale któregoś dnia staniesię mężczyzną i wtedy będzie musiał podejmować decyzje i osądzać.Nie mogęzapomnieć, że potrafi mówić jedno, a myśleć drugie.Przy tej okazji dowiedziałam się o nim także czegoś innego.Gdy zobaczyłam,że nie uronił nawet jednej łzy za swoją babką, pojęłam, że nowy król, złotowłosyHarry, ma serce z kamienia, któremu nie wolno ufać.Lady Małgorzata była dlańjak matka, na pewno wywarła na jego dzieciństwo większy wpływ niż nieszczęsnaElżbieta York.Dbała o niego, pilnowała go i uczyła, poświęcając mu każdą chwi-lę swego życia i wypełniając wszystkie jego chwile.Chroniła go przed niebezpie-czeństwami, nieprzyjemnymi widokami, nawet przed nauczycielami, którzy mo-gliby mu otworzyć oczy na prawdę o świecie.Prowadzała go na pasku, nie po-zwalając się zapuszczać poza sprawdzone rejony.Spędziła lata, klęcząc i modlącsię w jego intencji, i dopilnowała, aby poznał katechizm i potęgę Kościoła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl