[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Urodził się idorastał w świecie przesiąkniętym zgniłą ideą niewolnictwa.Każdajego myśl, każdy czyn jest splamiony niewolą, niewidocznie przez niązmieniony.Cawber urodził się w 1841 roku w Montgomery wAlabamie, nauczył się czytać i pisać, służył w domu swojego panajako sekretarz, zabił jego syna w 1863, uciekł na Zachód, został tam,nie kim innym, tylko kowbojem, a potem górnikiem.Zginął od strzałySiuksa w 1876; były niewolnik zabity przez człowieka, który miałdopiero nim zostać.Cawber jest zachwycony tym światem,przynajmniej tak twierdzi, ponieważ nikt nie może go tu więzić ani uczynić niewolnikiem.Jednak w głębi duszy, w zakończeniachnerwów, wciąż nim pozostaje.Mimo że trzyma głowę wysoko, wciążwzdryga się na świst bata, a kark zgina mu się mimo woli.Czemu, ach, czemu człowiek został znów przywrócony dożycia? Mężczyzni i kobiety zostali zniszczeni przez to, co przeżylina Ziemi, i nigdy nie będą w stanie odrobić tych szkód.CzłonkowieKościoła Jeszcze Jednej Szansy twierdzili, że człowiek może sięzmienić, całkowicie zmienić.Ale członkowie Kościoła JeszczeJednej Szansy byli bandą narkomanów żujących gumę snów. Jeśli Hacking nazwie Cawbera Wujem Tomem, Cawbergo zabije  powiedział Sam. Uważam, że powinniśmy gowysłać.Jan uniósł brwi.Sam znał jego myśli.Może jednak Cawbersię na coś przyda, w ten czy inny sposób.Sam spojrzał na zegarwodny. Czas na obchód.Pójdziesz ze mną, Janie? Za chwilę dociebie dołączę.Usiadł za biurkiem, żeby dopisać jeszcze kilka zdań wdzienniku.To pozwoliło Janowi wyjść pierwszemu  co przystoi ex-królowi Anglii i pokaznej części Francji.Sam uważał za śmieszneprzejmowanie się tym, kto idzie za kim, jednak tak bardzo nie lubiłJana, że nie chciał dawać mu okazji do najmniejszego nawetzwycięstwa.Zamiast spierać się o to, czy wyjść przed Janem, tymsamym zmuszając go do wymierzenia ciosu, Sam wolał udawać, żema jeszcze coś do zrobienia. Clemens dołączył do grupy składającej się z sześciuRadców zaraz za fabryką kwasu azotowego.Szybko przemierzalifabryki.Odór kwasu azotowego i siarkowego; wyziewy powstająceprzy destylacji drewna, pozwalającej otrzymać alkohol, aceton,kreozol, terpentynę i kwas octowy; kadzie z formaldehydem;obróbka ludzkich ekskrementów i porostów zdrapywanych z gór, coumożliwiało wydestylowanie azotanu potasu  to wszystkopomogłoby nawet hienie obejrzeć po raz drugi swoje śniadanie.Radcy byli przypiekani i ogłuszani w hucie żelaza, w młynachwalcowych, przy piecach i w kuzniach kowali.W żwirowniwapienia i fabryce magnezu zostali zasypani białym pyłem.W fa-bryce aluminium ponownie przypiekano ich, ogłuszano i częstowanosmrodem.Położony wysoko na wzgórzach zakład rusznikarski, w tejchwili nie pracował.Było tam cicho, jeśli nie liczyć odgłosów zoddali.Zniknęło jednak piękno krajobrazu.Ziemię rozkopano,drzewa ścięto, a dym z fabryk położonych nad Rzeką, czarny igryzący, ścielił się nad górami.Van Boom, naczelny inżynier, w połowie Zulus, w połowieBur z końca dwudziestego wieku, wyszedł im na spotkanie.Byłprzystojnym mężczyzną o brązowej skórze i kręconych włosach.Miał około sześciu stóp i trzech cali wzrostu i ważył dwieściepięćdziesiąt funtów.Urodził się w kanale w czasie Krwawych Lat.Pozdrowił ich dość serdecznie (lubił Sama i tolerowałJana), ale tym razem nie uśmiechał się jak zwykle. Jest gotowy  rzekł  ale chcę, żeby zapamiętano moje wątpliwości.To fajna zabawka, robi dużo huku, wyglądaimponująco i można nią zabić.Ale jest niszczycielska inieefektywna. Brzmi to jak wystąpienie w Kongresie  powiedziałSam.Van Boom poprowadził ich do wysokiego, bambusowegobudynku.Na stole leżał żelazny pistolet.Van Boom podniósł go.Nawet w jego potężnej dłoni pistolet wyglądał na ogromny.Minąłwszystkich i wyszedł na słońce.Sam poczuł się urażony.Wyciągnąłrękę po broń, ale van Boom go zignorował.Skoro chciałzademonstrować im broń na zewnątrz, dlaczego nie powiedział tegood razu? Inżynierowie  zamruczał Sam.Potem wzruszyłramionami.Równie dobrze można by postukać muła z Missourimałym palcem między oczy, co próbować zmienić maniery vanBooma.Van Boom uniósł pistolet, a słońce zalśniło wsrebrnoszarym metalu. Oto pistolet Mark I  powiedział. Nazwałem go tak,bo 1 to wynalazek Szefa.Gniew Sama stopniał jak lód na Missouri w czasie odwilży. To ładowana od tyłu, jednostrzałowa, skałkowa ręcznabroń palna z gwintowaną lufą.Chwycił broń prawą ręką i powiedział: Aaduje się go tak: naciskasz dzwignię zamka po prawejstronie lufy.To zwalnia tylny zamek.Następnie popychasz lufę do dołu lewą ręką.Ten ruch przesuwa kabłąk spustowy w rękojeść,gdzie działa jak dzwignia odwodząca iglicę.Sięgnął do torby przywieszonej do paska i wyciągnął z niejduży, półkolisty, brązowy przedmiot. To bakelitowa, albo fenolo-formaldehydo-żywiczna kulakalibru sześćdziesiąt.Naciskasz ją w ten sposób, aż wejdzie w polelufy.Wyjął z torby błyszczący pakunek z czarną zawartością. To porcja czarnego prochu strzelniczego, zawinięta wnitrocelulozę.Za jakiś czas, zamiast prochu będziemy mieli kordyt.Oczywiście, jeżeli będziemy używać tego pistoletu.Teraz wkładamładunek do komory, spłonką do przodu.Spłonką jest zwiteknitrowanego papieru nasyconego prochem.Teraz prostuję lufę lewąręką, tak, żeby zaskoczyła.Mark I jest gotowy do strzału.Ale,awaryjnie, jeśli spłonka nie wypali, można dosypać podsypki dotego otworu, tuż przed tylnym celownikiem.Jeśli broń się zatnie,można odciągnąć kurek prawym kciukiem.Zwróćcie uwagę na wlotpowietrza po prawej stronie ekranu ochronnego, osłaniającego twarzstrzelca.Jakiś mężczyzna przyniósł dużą, drewnianą tarczę iumieścił ją w ramie ustawionej na czterech nogach.Cel znajdowałsię w odległości mniej więcej dwudziestu jardów.Van Boomodwrócił się ku niemu, wyciągnął broń, zacisnął obie dłonie ispojrzał przez muszkę i celownik. Stańcie za mną, panowie  powiedział. Pędpowietrza spali zewnętrzną powłokę kuli i pozostawi cienką smużkę dymu, którą być może zauważycie.Plastikowa kula musi mieć takiduży kaliber z powodu małej wagi.To jednak zwiększa opórstawiany przez powietrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl