[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na przykład znam już kilka spośród osób, które chcą mnie złapać.Jak ta rudowłosa policjantka w białym, plastikowym kombinezonie,skupiona nad zabezpieczeniem śladów tak samo jak ja skupiam się nad danymi.Widzę, jak opuszcza teren odgrodzony żółtą taśmą, niosąc parę toreb.Wkłada je do szarych plastikowych pudeł i zdejmuje białykombinezon.Mimo strachu wywołanego dzisiejszą katastrofą, którego dreszcz jeszcze mnie przenika, na widok jej obcisłych dżinsów czujęznajome ukłucie i satysfakcja po transakcji z Myrą9834 zaczyna się ulatniać. Gdy gliniarze wracają do samochodów, ruda policjantka do kogoś dzwoni.Płacę rachunek i nonszalanckim krokiem kieruję się do drzwi, jak zwykły klient wychodzący z restauracji w pózne niedzielnepopołudnie.Zniknąć.Z.Mapy.A drugi powód mojej obecności w tym miejscu?To bardzo proste.Muszę chronić swoje skarby, chronić swoje życie, co oznacza, że jestem gotów zrobić wszystko, aby pozbyć sięnatrętów.- Co 522 zostawił w tym koszu? - Rhyme rozmawiał z nią przez mikrofon przymocowany do wózka.- Niewiele.Ale jesteśmy pewni, że to jego rzeczy.Zakrwawiony ręcznik papierowy i trochę krwi w plastikowych torebkach - chciał jązostawić w samochodzie albo garażu Williamsa.Wysłałam próbkę do laboratorium na wstępną analizę DNA.Komputerowy wydruk zdjęciaofiary.Rolka taśmy izolacyjnej - własnej marki Home Depot.I but sportowy.Wygląda na nowy.- Jeden.- Aha.Prawy.- Może skradł go z domu Williamsa, żeby zostawić ślad na miejscu.Ktoś go widział?- Snajper i dwóch ludzi z rozpoznania.Ale był dość daleko.Prawdopodobnie biały albo o jasnej karnacji, średniej budowy.Beżowaczapka, ciemne okulary, plecak.Wiek i kolor włosów nieznany.- To wszystko? - Aha.- Dobra, zaraz przywoz te dowody.Potem przejdz po siatce w miejscu, gdzie zgwałcono tę Weinburg.Czekają z oględzinami na ciebie.- Mam jeszcze jeden trop, Rhyme.- Naprawdę? Jaki?- Znalezliśmy kartkę samoprzylepną przyklejoną do dna plastikowej torebki z dowodami.522 chciał się pozbyć tej torby; nie jestemPewna, czy chciał wyrzucić karteczkę. - Co na niej jest?- Numer pokoju w hotelu na Upper East Side.Chcę to sprawdzić.- Myślisz, że to adres 522?- Nie, dzwoniłam do recepcji i powiedzieli mi, że gość przez cały dzień siedział w pokoju.Niejaki Robert Jorgensen.- Trzeba przeszukać miejsce zdarzenia, Sachs.- Wyślij Rona.Poradzi sobie.- Wolałbym ciebie.- Naprawdę wydaje mi się, że trzeba sprawdzić, czy jest jakiś związek między tym Jorgensenem a 522.i to szybko.Nie potrafił odmówić jej słuszności.Poza tym oboje ostro ćwiczyli Pułaskiego, ucząc go, jak należy chodzić po siatce - tak Rhymenazwał metodę przeszukiwania miejsca zdarzenia, polegającą na prowadzeniu oględzin według wzoru siatki, która dawała największe szanseznalezienia śladów.Rhyme, czując się jak szef i rodzic w jednej osobie, wiedział, że prędzej czy pózniej chłopak będzie musiał w pojedynkę przeszukaćswoje pierwsze miejsce zbrodni.- No dobrze - burknął.- Miejmy nadzieję, że ta karteczka do czegoś nas doprowadzi.- Nie mógł się powstrzymać, by nie dodać: - I nieokaże się zupełną stratą czasu.Sachs zaśmiała się.- Zawsze mamy taką nadzieję, co, Rhyme?- Powiedz Pułaskiemu, żeby niczego nie schrzanił.Rozłączyli się i Rhyme poinformował Coopera, że dowody są w drodze.Patrząc na tablice, mruknął pod nosem: - Uciekł.Polecił Thomowi dopisać nadzwyczaj skąpy rysopis NN 522.Prawdopodobnie biały albo o jasnej karnacji.Przydatny szczegół, nie maco.Amelia Sachs siedziała za kierownicą swojego camaro przy otwartych drzwiach.Do wnętrza samochodu, pachnącego starą skórą i olejem, wpadało wiosenne powietrze póznego popołudnia.Sachs robiła notatki do raportu z oględzin miejsca.Zawsze po przeszukaniu miejsca zdarzenia starała się jak najszybciej wszystko zapisać.Zdumiewające, ile człowiek w krótkim czasie potrafi zapomnieć.Zmieniają siękolory, lewa strona staje się prawą, drzwi i okna przesuwają się z jednej ściany na drugą albo zupełnie znikają.Przerwała, wracając myślą do dziwnych faktów sprawy.Jak mordercy udało się rzucić podejrzenia na niewinnego człowieka, omal niedoprowadzając do jego aresztowania? Nigdy nie miała do czynienia z takim sprawcą; podrzucanie dowodów nie należało do rzadkości, ale tenfacet był geniuszem w podsuwaniu policji fałszywych tropów.Ulica, na której zaparkowała samochód, ciemna i pusta, była dwie przecznice od kosza na śmieci.Kątem oka pochwyciła jakiś ruch.Myśląc o 522, poczuła skurcz niepokoju.Uniosła wzrok i w lusterku wstecznym zobaczyła jakąśpostać idącą w jej stronę.Zmrużyła oczy, przyglądając się uważnie nieznajomemu, choć człowiek wyglądał niegroznie: schludny biznesmen.Niósł w ręce torebkę z jedzeniem na wynos i z uśmiechem na twarzy rozmawiał przez komórkę.Typowy mieszkaniec dzielnicy, który wyszedłkupić na kolację jakieś chińskie czy meksykańskie danie.Sachs pochyliła się nad notatkami.Wreszcie skończyła i schowała je do teczki.Nagle jednak uświadomiła sobie, że stało się coś dziwnego.Mężczyzna, który szedł ulicą,powinien już dawno minąć camaro.Ale nie minął.Czyżby wszedł do budynku? Odwróciła się w kierunku chodnika, gdzie go ostatnio widziała.Nie!Torebka z restauracji leżała na chodniku z lewej strony, blisko tyłu samochodu.To był rekwizyt!Jej dłoń odruchowo powędrowała do glocka.Zanim jednak zdążyła wyciągnąć broń, ktoś gwałtownym ruchem otworzył drzwi z prawejstrony i Sachs ujrzała twarz mordercy, jego zmrużone oczy i pistolet wycelowany w siebie.Rozległ się dzwonek u drzwi i po chwili Rhyme znów usłyszał znajome kroki.Tym razem ciężkie.- Tutaj, Lon.Detektyw Lon Sellitto przywitał go skinieniem głowy.Jego długa sylwetka była wtłoczona w niebieskie dżinsy i ciemnofioletowąkoszulę Izod, a stroju dopełniały buty do biegania, co zdziwiło Rhyme a.Kryminalistyk rzadko widywał Sellitta ubranego sportowo.Wszystkiegarnitury detektywa były niemiłosiernie wymięte, więc zaskakujący był również fakt, że jego dzisiejszy strój wyglądał, jak gdyby właśnieopuścił deskę do prasowania.Doskonałą gładkość tkaniny psuło jedynie kilka fałd w miejscu, gdzie znad paska wystawał brzuch, oraz wypukłość z tyłu, gdzie materiał niezbyt skutecznie maskował pistolet.- Podobno dał nogę.- Ulotnił się jak kamfora - rzucił ze złością Rhyme.Podłoga skrzypnęła pod jego ciężarem, gdy Sellitto niespiesznie podszedł do tablic z dowodami i je obejrzał.- Tak go nazywasz? 522?.- Dwudziesty drugi maja.Co się stało z rosyjską sprawą? Sellitto nie odpowiedział.- Pan 522 zostawił po sobie jakąś pamiątkę?- Niedługo się dowiemy.Pozbył się torby z dowodami, które zamierzał podrzucić.Zaraz będziemy ją mieli.- Uprzejmie z jego strony.- Kawy, mrożonej herbaty?- Chętnie, dzięki - mruknął detektyw do Thoma.- Kawy.Masz chude mleko?- Dwuprocentowe.- Może być.A te ciasteczka co ostatnio? Z czekoladą?- Tylko owsiane.- Też są dobre.- Mel? - zwrócił się do Coopera Thom.- Coś dla ciebie?- Jeżeli jem albo piję w pobliżu stołu do badań, dostaję ochrzan.- To nie moja wina, że adwokaci tak się czepiają zanieczyszczonych dowodów i żądają wyłączenia ich ze sprawy - warknął Rhyme.- Nieja ustalam reguły.- Widzę, że nastrój ci się nie poprawił - zauważył Sellitto [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl