[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wojskowi uwierzyli, że jestem jednym z groźniejszych terrorystów, który możezniknąć na dobre, jeśli spartaczą tę akcję.Obiecali zrobić wszystko, co tylko w ich mocy.Żołnierze sił specjalnych przebrani za Arabów i świetnie wyszkoleni snajperzy pojawili się wokolicy w samochodach palestyńskich, które zaparkowali dwie minuty od domu rodziców.Czekali na sygnał.Kilka kilometrów dalej do granicy Terytoriów podjechały ciężkie czołgi.Postawiono w stan gotowości śmigłowce szturmowe, żeby zapewnić wsparcie z powietrza,gdyby na ulice wyszli palestyńscy bojownicy.Siedziałem w samochodzie pod domem rodziców, czekając na telefon z Szin Bet.Umówiliśmy się, że po sygnale będę miał dokładnie sześćdziesiąt sekund na ucieczkę.Potemoddziały specjalne miały otoczyć dom.Nie mogłem sobie pozwolić na najmniejszy błąd.Przez chwilę pożałowałem swojej decyzji - wyobraziłem sobie przerażenie, które zachwilę ogarnie mamę, młodszych braci i siostry.Po raz kolejny musieli zapłacić zadziałalność moją i ojca.Spojrzałem na piękny ogródek mamy.Zawsze sadziła dużo kwiatów.Chętnie brałasadzonki od krewnych i przyjaciół.Dbała o kwiaty prawie tak, jakby to były jej dzieci.- Czy potrzeba nam jeszcze więcej kwiatków? - dokuczałem jej czasami w żartach.- Jeszcze tylko kilka - odpowiadała.Przypomniałem sobie, jak kiedyś wskazała na jeden z kwiatów i oznajmiła:- Ta roślina jest starsza od ciebie.Kiedy byłeś mały, rozbiłeś doniczkę, aleuratowałam ją i ciągle rośnie.Zastanawiałem się, czy biedna roślina przetrwa, gdy za kilka minut żołnierze zadepcząją wojskowymi butami.Zadzwonił telefon.Serce zabiło mi mocniej.Włączyłem silnik i ruszyłem natychmiast w kierunkucentrum miasta, gdzie przygotowałem sobie nową kryjówkę.Już nie musiałem udawaćściganego.Żołnierze, którzy woleliby mnie raczej zabić niż zaaresztować, właśnie w tejchwili mnie szukali.Minutę po moim odjeździe pod dom rodziców zajechało z piskiemhamulców dziesięć samochodów z palestyńskimi tablicami rejestracyjnymi.Izraelskieoddziały specjalne otoczyły dom.Karabiny maszynowe wycelowane były we wszystkie drzwii okna.W sąsiedztwie bawiło się mnóstwo dzieci, w tym mój brat Nasir.Dzieci przerwały gręw piłkę i rozbiegły się przerażone.Gdy żołnierze sił specjalnych zajęli wyznaczoną pozycję, zaryczały czołgi.Teraz całemiasto wiedziało już, że coś się święci.Z ukrycia słyszałem warkot potężnych silnikówdiesla.Kilkuset uzbrojonych bojowników palestyńskich zbiegło się pod dom ojca i otoczyłożołnierzy izraelskich.Ale nie mogli strzelać, bo wokoło wciąż biegały dzieci szukająceschronienia, a w środku chowała się moja rodzina.Gdy pojawili się fedaini, przywołano helikoptery.Nagle pomyślałem, że może źle postąpiłem, broniąc zamachowców samobójców.Gdybym po prostu pozwolił Izraelczykom spuścić na nich bombę, moja rodzina i sąsiedzi nieznaleźliby się teraz w niebezpieczeństwie.Jeśli w tym zamieszaniu zginęłoby któreś z mojegorodzeństwa, nigdy bym sobie tego nie darował.Żeby zapewnić naszej inscenizacji światowy rozgłos, powiadomiłem wcześniejtelewizję Al-Dżazira o planowanym ataku na dom szajcha Hasana Jusufa.Dziennikarzeuznali, że Izrael w końcu postanowił dobrać się do mojego ojca, i chcieli mieć relację nażywo z jego aresztowania.Wyobrażałem sobie ich reakcję, kiedy zatrzeszczy megafon iżołnierze zażądają, żeby najstarszy syn Hasana, Musab, wyszedł na zewnątrz z podniesionymirękami.Siedząc bezpiecznie w kryjówce, włączyłem telewizor i oglądałem całe toprzedstawienie razem z resztą arabskiego świata.Wojsko ewakuowało moją rodzinę z budynku i przesłuchiwało ich na ulicy.Mamazapewniała, że wyszedłem przed minutą, ale oczywiście jej nie uwierzyli.Wierzyli oficeromSzin Bet, którzy ukartowali tę intrygę.Ponieważ nie wychodziłem z domu, zagrozili, żezaczną strzelać.Przez kolejne dziesięć minut żołnierze czekali w napięciu, licząc na to, że wreszciewyjdę.Nie wiedzieli tylko, czy będę się bronił, czy raczej pojawię się z podniesionymirękami.W końcu uznali, że dość już tych rozmów, i zaczęli strzelać.Kilkaset kulpodziurawiło moją sypialnię na piętrze jak sito - do dzisiaj odłamki tkwią w ścianach.Nagle strzelanina ucichła, a chwilę później powietrze przeciął ze świstem pocisk,który wysadził połowę domu.Żołnierze ruszyli do środka.Przeszukali każdy pokój, jednaknie znaleźli ani ciała, ani ukrywającego się zbiega.Upokorzeni wojskowi byli wściekli, że wymknąłem się z pułapki.Gdyby teraz mniedopadli - ostrzegł przez telefon Loai - zastrzeliliby mnie na miejscu.Jednak dla nas operacjazakończyła się, rzecz jasna, sukcesem.Nikt nie ucierpiał, a ja dostałem się na listęposzukiwanych terrorystów.Opowiadano o mnie w całym mieście i zyskałem status groźnegobojownika.Przez kilka miesięcy po tym wydarzeniu trzymałem się uzgodnionego schematu: nierzucać się w oczy żołnierzom, chronić ojca i dalej zbierać informacje dla wywiadu.Dokładniew takiej kolejności.22TARCZA OCHRONNAWIOSNA 2002Eskalacja przemocy zachodziła w zawrotnym tempie.Izraelczycy ginęli od kul, noży i bomb.Palestyńczycy byli likwidowani w zamachachorganizowanych przez służby izraelskie.Błędny cykl powtarzał się coraz szybciej, aspołeczność międzynarodowa bezskutecznie próbowała wywierać presję na Izrael.„Wzywam do zakończenia bezprawnej okupacji.Bombardowanie dzielnicmieszkalnych, zamachy, nieuzasadnione użycie siły prowadzące do skutków śmiertelnych,burzenie budynków i codzienne upokarzanie zwykłych Palestyńczyków to praktyki, którymnależy położyć kres” - postulował sekretarz generalny ONZ Kofi Annan w marcu 2002 roku9.Tego samego dnia, w którym aresztowaliśmy czterech zamachowców samobójców,przywódcy Unii Europejskiej wezwali zarówno Izrael, jak i Palestyńczyków dopowstrzymania się od przemocy.„Tego konfliktu nie można rozwiązać siłą” - stwierdzili10.W 2002 roku święto Paschy przypadło 27 marca.W restauracji na parterze hotelu ParkHotel w Netanii na tradycyjny posiłek sederowy przybyło dwustu pięćdziesięciu gości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl