[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Położyła mu ręce, w których wciąż trzymała rolki taśmy, naramionach. Może wcale nie będzie tak wspaniale jak przedtem.Moglibyśmy sprawdzić.Położył jej ręce na biodrach. Taki test.119RLT To ma sens, prawda? Po co tracić czas na myślenie o tym, o czymmyślimy, jeżeli okaże się, że to wcale nie jest warte rozmyślań? A jeżeli jestwarte rozmyślań, to. Bądz cicho, Avery.Pochylił się i musnął lekko wargami jej usta.Taki test.Przyciągnął jądo siebie trochę mocniej, musnął znowu.I patrzył, jak powoli zamykają się te jej błękitne oczy.Avery wydała gardłowy pomruk, gdy jej usta rozchyliły się, gdyzacieśnił się jej uścisk, kiedy otoczyła go tą całą swoją energią.Aż zadrżał od nagłej eksplozji pożądania jego, jej.Gdzie onowcześniej było? Jak mogli tego nie odczuć?Upór i żar, cytryny i ogień a wszystko niecierpliwe, otwarte i chętne.Podniósł ją, a wtedy bez zastanowienia objęła go w pasie nogami.Przytuliła się mocniej, ufając mu bezgranicznie, kiedy niósł ją po schodachna półpiętro i oparł plecami o ścianę.Chciała złapać go za włosy Boże, jak ona uwielbiała te jego włosy i uderzyła go w głowę gilotynką do taśmy.Ze śmiechem opuściła głowę na jego ramię. Au powiedział Owen, co wywołało u Avery kolejną salwęśmiechu. Przepraszam, przepraszam. Objęła go i potarła nosem o jego szyję. Owen. Westchnęła i powtórzyła w myślach bardziej miękko, cieplej Owen, po czym uniosła głowę i popatrzyła na niego. Na pewno warto otym myśleć. Dobrze, że to powiedziałaś, bo musiałbym cię upuścić. I tak już lepiej mnie postaw. Mogę zanieść cię na górę.I możemy razem zapakować prezenty.120RLT Jeżeli pójdziemy na górę, nie będziemy pakować prezentów. To był taki szyfr. Ach. Jednak odsunęła się lekko od niego i stanęła na własnychnogach. Myślę, że powinniśmy zaczekać jeszcze kilka dni.Nie podważamopinii Ry a, ale za parę dni nie będziemy działali pod wpływem impulsu. A ja właśnie myślałem, że nigdy tak naprawdę nie dałem szansyimpulsowi. Ja dałam ich zbyt wiele, więc uważam, że to się wyrównuje.Gdyby nie myślała o tym, żeby się z nim przespać, mogłaby go zapytaćwprost, czy spotyka się lub sypia z kimś innym.Ale zadając to pytanie teraz,czułaby się, jakby stawiała jakieś żądania.Jednak mimo to. Pewnie już umówiłeś się z kimś na sylwestra. A wiesz, że nie. Nie? Miałem tyle pracy, że nawet o tym nie pomyślałem.Widziała wyraznie, że myślał teraz i najprawdopodobniej jego myślibiegły tym samym torem, co jej. A ty się umówiłaś? Tak.Z Hope.Daliście wszystkim wolne w Nowy Rok, więcbędziemy oglądały romansidła i mówiły, że wcale nam nie przeszkadza, żenie poszłyśmy na żadną randkę. My możemy umówić się na randkę.Słodkie, pomyślała.Seksowne.I, niestety, niemożliwe. Nie mogłabym zrobić tego Hope, nie w taki wieczór. Urządzimy przyjęcie.U mnie.Avery popatrzyła na niego tak, jakby zaczął mówić w jakimś obcym121RLTjęzyku. Mówisz o tym sylwestrze? Tym, który jest za tydzień? No pewnie. Owen, to się nazywa spontaniczność.Nie masz w tym zbyt wielkiejwprawy. Umiem być spontaniczny. Zaplanowanie przyjęcia zajmuje ci pół roku.Robisz arkuszekalkulacyjne i harmonogramy.Taka spontaniczność? Możesz zrobić sobiekrzywdę. Przyjęcie powtórzył stanowczo, ignorując fakt, że mówiła świętąprawdę. U mnie w domu.W sylwestra.I zostaniesz na noc.Ze mną.Z nim.W sylwestra. Umowa stoi.I jeżeli rzeczywiście ci to wyjdzie, nie tylko zostanę,ale i zrobię ci śniadanie. Umowa stoi. Znowu ją przytulił i całował, dopóki cała nie zrobiłasię zupełnie bezwładna. Zamknę tylne drzwi. Brze. Gdy schodził po schodach, Avery próbowała odzyskaćoddech. Owen?Odwrócił się i uśmiechnął do niej, a jej serce zrobiło długie, powolnesalto.I jak tu się dziwić, że zakochała się w nim, kiedy miała pięć lat? Dziękuję za taśmę. Zawsze do usług.Idąc na drżących nogach na górę, usłyszała trzask zamka.Teraz niebędzie miała żadnego problemu z pakowaniem prezentów do białego rana,pomyślała.Nie dość, że miała mnóstwo taśmy, to jeszcze na pewno niebyłaby w stanie zasnąć, kiedy jej myśli zaprzątał Owen Montgomery.122RLT* * *Najwidoczniej cała krew odpłynęła mu z mózgu do członka.Inaczej,uznał Owen, wracając z Hagerstown w wietrzne popołudnie, nigdy nieobiecałby Avery, że wyprawi w sylwestra przyjęcie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Warren Adler Wojna państwa Rose 02 Dzieci państwa Rose
- Lensman 02 Smith, E E 'Doc' First Lensman
- § Łajkowska Anna Wrzosowisko 02 Miłoć na wrzosowisku
- Benzonnni Juliette Fiora 02 Fiora i zuchwały(1)
- John Norman Gor 02 Outlaw of Gor
- Feehan Christine Drake Sisters 02 Twilight before Christmas
- Tracy Anne Warren Kochanki 02 Przypadkowa kochanka
- Christina Dodd Wybrańcy Ciemnoci 02 Dotyk ciemnoci
- Gauze Jan Brazylia 02 Brazylia mierzona krokami(1)
- Katarzyna Grochola Cykl Żaby i anioły (1) Nigdy w życiu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- exclamation.htw.pl