[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kole-jka, pędząc na zachód, minęła złoty domek.Na stacji P-Opacz spojrzałam w stronę strzałki.Wskazywała daszek przystanku.Na daszku stał telewizor.Na ekranie ktoś flamastrem napisał: I co się tak gapisz? Jestem radio.Dzikie zwierzątka podrywały się do lotu, śmigały w brzozy,na których ktoś porozwieszał listki.Chmury już ktoś przedmuchał w inne miejsce  niebo byłoczyste.Na głowie miałam fryzurę, balejaż, lakier.Wyglądałam koszmarnie.Kiedy wybiegłam z kole-jki, marzyłam o jednym: żeby farba, którą kupiłam w ostatniej chwili, chwyciła.%7łeby Beatka,która ma talent do cięcia i nożyczki z Niemiec, była w domu i mogła przyjechać.%7łeby nikt mnienie zobaczył.Z pochyloną głową biegłam do domu.Prawie wpadłam na sąsiadkę od jaj.Nieodkłoniła się.Nie poznała mnie.Kiedy otwierałam bramę, wyjrzała Ula.Krzyknęła: O Boże, co się stało, już do ciebie idę!79 Jest gorzej, niż myślałam.Wpadłam do domu i rzuciłam się do łazienki.Wsadziłam głowępod kran.Już nigdy przysięgam, obiecuję  nie zrobię z siebie eleganckiej kobiety! Po chwiliwpada Ula.Ma pogodne usposobienie, więc próbuje mnie pocieszyć.%7łe farbę mi zaraz nabalejaż położy, na pewno chwyci, a Beatkę trzeba ściągnąć za wszelką cenę, to może mi wyrów-na włosy.Dzwonię do Beaty.Przyjeżdża w ciągu godziny.Od drzwi mówi: Mówiłam ci, żebyś się sama nie cięła.Boże, dlaczego mnie wystawiłeś na tak ciężką próbę! Farba chwyciła.Nie ma śladu pobalejażu.Beata pracuje nad moimi włosami.Udało się! Wyglądam jak przed fryzjerem, tylkomam znacznie mniej włosów.I znacznie mniej pieniędzy.Spódnica jest dobra! Hura! Schudłam trzy i pół kilograma i nawet tego nie zauważyłam.Dotychczas chudłam, jak mnie zdradzano.To znak, że zaczął się następny etap w moim życiu!***W kwestii porządków: Tosia wydrukowała sobie z komputera mój list do ojca dziewczyny,co nie zdała matury, wierszyk przybiła gwozdziem do drzwi. Nie jestem twoją własnością  krzyknęła  innym to dobrze radzisz, a ode mnie jesteśuzależniona! Zostaw mnie w spokoju i mój pokój, i mój własny bałagan!Mam inteligentną i trudną córkę.Za pół godziny wyjeżdżam.Teraz Tosia mnie maluje.Wyglądam świetnie.Cudownie.Ek-stra.Tylko pamiętać  nie łączyć w jedno oka i ręki, oko i ręka nie!Mijam panią od jajek w biegu do stacji.Nie poznaje mnie! Hura!***Jola, dawniej przez nieuwagę zwana złotozębną, jest najcudowniejszą kobietą pod słońcem!Niech nigdy nie ma ospy, opryszczki, ubytków oraz nadwagi.Gdyby nie ona, nigdy bym przecieżnie umówiła się na randkę z najcudowniejszym facetem pod słońcem! Nie wiedziałabym, jaksię czuje kobieta, której mężczyzna nie dość że podaje płaszcz i zaprasza na cudowną kolację,to jeszcze czeka na nią na peronie z bukietem kwiatów!W ogóle nie wiedziałam, że takie kwiaty mogę dostać.Nie wiedziałabym, gdyby nie Jola!Niech im się wiedzie jak najlepiej.Jak mogłam być taką idiotką, żeby mieć do niej pretensje!Jak to człowiek nigdy nie wie, kiedy coś złego obraca się w samo dobre.A przecież Ula mi tojuż dawno powiedziała!Czekał z bukietem róż.Z pięć odmian tych róż w ośmiu kolorach.W życiu nie widziałamtakiego bukietu! Objął mnie przy tych wszystkich narkomanach i podróżnych, pod tablicą  Uwa-ga, wysokie napięcie.Możecie mi wierzyć  poczułam to! Zwiat mi się zakręcił, słowo daję.80 A potem kolacja.Przy szampanie trzymał mnie za rękę i opowiadał o sobie.Jak żonapowiedziała, że chce żyć z innym, to odszedł.Wszystko jej zostawił  to znaczy mieszkaniei samochód, bo kobiecie jest zawsze trudniej zaczynać wszystko od nowa.Do dziś są w przyjaz-ni.Dzieci nie mieli, więc nie walczył, tylko uszanował jej decyzję.Bo jak człowiek prawdziwiekocha, to chce, żeby tej osobie było dobrze! On jest zupełnie inny niż wszyscy faceci na świecie!A potem  wiem, że trudno w to uwierzyć, sama w to nie wierzę  powiedział, że czekał nataką kobietę jak ja całe życie i poczeka jeszcze, i nie mam się od razu decydować, ale dać muszansę, skoro nam ją los zesłał.Bo wygląda na to, że jestem kobietą jego życia.Dobrze, że mnienie widział po fryzjerze.Wtedy nie wyglądałam w ogóle.Następnie całowaliśmy się na ulicy.A następnie jego kierowca odwiózł mnie do domu.O dwunastej telefon: czy dojechałam, czy będę o nim myślała itd.Wyjeżdża na dwa tygodnie doLondynu.Będzie emaliował.I dzwonił.Zakochałam się. JasnowidzMietek zginęła.Widziałam ją ostatni raz trzy dni temu.Szła w stronę pól z podniesionymogonem.Nie wiem, co się stało.Nikt nie widział trzykolorowej kotki.Ula mnie pociesza i mówi,że koty wracają.Dlaczego mój nie chce wrócić?Karmię Zaraza mięsem, żeby sobie nie poszedł.Ale to jest mały, głupi kotek i poluje naszerszenie, które się już pojawiły.A przecież taki szerszeń może małego kotka zabić!Niebieski napisał do mnie bardzo miły list.Też odpisałam mu bardzo miło.A niech ma.Choćzłośliwie mi przyłożył: gdybym nie była taka stara, jak piszę, wnioskowałby z nagłej zmianytonu moich listów, że się zakochałam.Jasnowidz, czy co?Odpowiedziałam, żeby nie pisał więcej w sprawach prywatnych, bo jak mnie naczelny dor-wie, to mogę mieć nieprzyjemności.List posłałam poza redakcją, przecież nie mogą mi płacićza wymianę uprzejmości z jakimś facetem.I jeszcze mu poradziłam, żeby zgłosił się do ośrodkaterapeutycznego, to tam sobie spokojnie przepracuje problem z odrzuceniem.Bo ja jego tera-peutką być nie mogę.Trochę mi żal, że już nie będziemy do siebie pisać.Hirek dzwoni codziennie.***Ale dzisiaj dzień  zupełnie jakby to był środek lata! Upał zrobił się niemożliwy, a ja muszęjechać po listy.Uwielbiam WKD.Po prostu uczy mnie życia jak nic na świecie.Ludzie wchodzą i wy-chodzą.Dzisiaj na ogół wchodzili.Robiło się coraz tłoczniej.Poza tym nudno.I wtedy weszła zgrabna dziewczyna ze zgrabnym malcem, pałętającym się w okolicach jejkolan.Malec nie chciał usiąść, tylko wodząc nosem po szybie, zadawał pytania.A dlaczegotrawa? A dlaczego jedzie? A gdzie i po co? W świat? A co to jest świat? A dlaczego prąd? A coto jest?Nadstawiłam uszu, ponieważ do dzisiaj nie wierzę w prąd.Ale zanim jego matka, ta zgrabnadziewczyna, zdążyła mi wyjaśnić istotę prądu oraz powstania wszechświata, malec naglezaproponował: Daj loda.82 Dziewczyna schyliła się do torby i wyjęła jogurt. Mam jogurt  powiedziała. Chcę loda  powtórzył dobitniej chłopiec. Mam dla ciebie pyszny jogurt  oświadczyła matka. Loda!  krzyknął chłopiec.Nadzieja na podróż bardziej interesującą rosła z minuty na minutę.Głowy dwóch starszychpań schyliły się do siebie.Dzieci, które się kłóciły o miejsce przy oknie, zamilkły. Może serek?  zapytała matka, a ton jej głosu nie podniósł się ani trochę, ku naszemurozczarowaniu.Kolejka nadstawiła uszu. Lo-da! Lody dostaniesz w Warszawie.Zobacz, ten serek ma taką łyżeczkę&Chłopak siedzący na miejscu dla inwalidów otworzył oczy, ani chybi, ciekaw łyżeczki doserka. Serek nie! Loda!Staraliśmy się wszyscy udawać, że nic się nie dzieje.Zapanowała jednak cisza i śledziliśmywydarzenia w napięciu.Da w dupę czy nie da? Wszechświat poszedł w niepamięć razem z istotąprądu. Ja chcę loda!  zawył malec, a napięcie sięgnęło zenitu. Słuchaj  powiedziała zgrabna  posłuchaj, kochanie.Mam jogurt i serek.Nie mogę cidać czegoś, czego nie mam.Mogę ci dać tylko to, co mam.Chłopiec otworzył i zamknął buzię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl