[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Całość została zamieszana, a Drużyna skupiła się dookoła w oczekiwaniu.Co jakiś czas ktoś podkładał gałąź do ognia i wreszcie w kociołku zabulgotało.Ugotowana w ten sposób mięsna potrawka okazała się całkiem zjadliwa.Nadal była bardzo słona, ale suszone owoce złagodziły jej smak, tak że zagryzana podpłomykami dała się zjeść.I była ciepła, co najważniejsze.Obieżyświat skończył jako pierwszy i wstał od ogniska, by porozmawiać z Gandalfem, który dotrzymywał towarzystwa Theodenowi, po drugiej stronie doliny.Gimli oznajmił, że też się przejdzie, skoro został odgoniony od jedzenia (krasnolud w imponującym tempie pochłonął swoją porcję i dwie dokładki, więc skonfiskowano mu miskę w obawie, że dla innych nie starczy).Przy ognisku zostali hobbici, Boromir i Legolas.Merry wrzucił do kociołka resztę pokrojonego mięsa, bo nie wszystko zmieściło się na raz, a Pippin twierdził, że nadal jest głodny.Tuk był jedynym, poza krasnoludem, któremu nie przeszkadzała ilość soli i wcinał potrawkę tak, że aż mu się uszy trzęsły.Pozostali jedli powściągliwiej.- Kiedyś trzeba będzie zrobić test - Legolas z zainteresowaniem obserwował, jak Pippin sięga po kolejną dokładkę.- Ugotujemy taki największy w świecie gar jedzenia i pozwolimy Peregrinowi jeść do oporu.Jestem okropnie ciekaw, ile się w niego zmieści.- Jak to ile?- mruknął Boromir, który karkołomnie usiłował wyłowić sobie śliwkę z kociołka za pomocą sztyletu.- Wszystko.On jest przecież bez dna, mam cię, chodź tu maleńka.- Jeśli już mowa o istotach bez dna, to może byś tak zostawił parę owoców dla innych, co? Ja też lubię śliwki - zauważył Pippin.- Zjadłem dopiero dwie, mój drogi, bo ktoś tu obecny, nie będę wskazywał palcem, wyżarł prawie wszystkie.O, a teraz zapolujemy na suszone jabłuszko.Też go dużo nie ma, nawiasem mówiąc.- Przypominam zebranym, że to dzięki mnie w ogóle macie jakieś owoce.To ja pomyślałem, żeby je zabrać z kordegardy.- Tak, a ja je niosłem - Boromir po chwili gmerania w potrawce nachylił się nad kociołkiem.- No i klęska.Nie ma jabłuszka.Też wyżarte.Jesteś gorszy od szarańczy, mości Peregrinie.- Odczep się ode mnie, mości Boromirze! Przy ognisku siedziało sześć osób i wszyscy jedli, nie wyżywaj się na mnie dlatego, że przemoczyłeś buty.- A ty się odczep od moich butów! Ile razy mam ci to powtarzać? I przestań już z tymi dokładkami, bo się zakonserwujesz w soli na sztywno.Merry wymienił z Legolasem zmęczone spojrzenia.- Chcę skończyć, żeby nie zalegało na dnie w kociołku.Żebyś go mógł pozmywać, panie Kąśliwy.- Naprawdę zaczynasz mi działać na nerwy - oznajmił Boromir, marszcząc brwi.- Może byś tak poszedł na spacer, długi spacer, żebyśmy mogli od ciebie odpocząć, co?- Jem! - odparł Pippin, wygarniając sobie z kociołka ostatnią porcję.- I nigdzie się nie wybieram.Sam sobie idź na spacer.- Gdzie zgubiłeś Gimlego?- zapytał nieoczekiwanie Legolas, patrząc ponad ogniskiem.Merry podążył za jego spojrzeniem i dopiero po chwili wyłowił z mroku sylwetkę nadchodzącego Obieżyświata.- Gimli został z Eomerem i robi mu wykład na temat Pani ze Złotego Lasu - uśmiechnął się Strażnik.- A ja wróciłem tylko na chwilę.Trzeba przeprowadzić nasze konie na lepsze pastwisko, po drugiej stronie wzgórza, tam jest dużo dobrej trawy – powiedział, opierając swój miecz o bagaże.- Kto mi pomoże? Las rąk, jak widzę.- O, Pippin chce iść - oświadczył nagle Boromir, zdecydowanym ruchem wyjmując Tukowi miskę z ręki.- Skończył już kolację i właśnie się zgłasza.Brawa dla hobbita.- Tak?- Aragorn, odwrócony bokiem, nie zauważył wędrówki miski i miny „ochotnika”.- To świetnie.Chodź, Pippinie.Weźmiesz Lossara, jest łagodny jak dziecko.I zabierz tamten bukłak, przyniesiemy wody.- To bardzo uczynne z twojej strony, Peregrinie - dodał uprzejmie Boromir.- Drużyna jest ci wielce zobowiązana, hej, tu jest jabłuszko! - ucieszył się, zaglądając do miski.- Ghhh.ty…- No już, już - Boromir pchnął go lekko.- Prędziutko.- Biedaczek, jedzenie mu wystygnie - zauważył Merry cicho, z szerokim uśmiechem.- Ależ skąd – Boromir ze spokojem nabrał na łyżkę sporą porcję.- Nie dopuszczę do tego – oznajmił, pakując ją sobie do ust.- Tyyy.-Pippinie, idziesz?- rozległ się pytający głos Obieżyświata, dochodzący już z pewnego oddalenia.- Zemszczę się - syknął Tuk strasznym głosem, wstając i podążając za Strażnikiem.- Już się boję - mruknął Boromir beznamiętnie, oblizując łyżkę.- Powinieneś - Merry pokiwał głową z przekonaniem.- Naprawdę powinieneś.Gondorczyk, rzecz jasna, w ogóle się tym nie przejął, tylko poświęcił uwagę zawartości miski.- Zobaczcie, jak cudnie Pippin wygląda przy koniu Boromira - odezwał się Legolas po chwili.Rzeczywiście widok hobbita prowadzącego ogromnego Lossara był jedyny w swoim rodzaju.Przed nimi szedł Aragorn z Arodem, a Hasufel sam, przez nikogo nie trzymany, zamykał pochód.- Jak pchła z mumakilem - podsumował Boromir, odstawiając pustą miskę Pippina na bok.- Wszyscy skończyli? To pójdę pozmywać, korzystając z tego, że rzeka jest blisko.- Pomóc ci? - zapytał Merry, przeciągając się leniwie.- A chce ci się?- Nie - odparł hobbit szczerze i uśmiechnął się- To nie pomagaj - Boromir też odpowiedział uśmiechem.- Dam sobie radę – i zaczął zbierać miskiMerry ziewnął rozgłośnie przysłaniając dłonią usta i zaraz potem skrzywił się – jego ręce śmierdziały wędzonką.Wytarł je wprawdzie w trawę, więc nie były już aż tak tłuste, ale dokuczliwy zapach pozostał.Powinien wybrać się nad rzekę, a skoro Boromir właśnie tam podążał… We dwóch będzie raźniej.Hobbit wolał nie plątać się po nocy samotnie, tak blisko Isengardu, nawet jeśli do rzeki nie było daleko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl