[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na rozprawie naszczęście nie list będzie świadkiem, tylko Marek, a władze śledcze były na tyle taktowne, żenie zdradziły tajemnicy, kto był adresatem listu. A potem je zużytkował jako własne  kontynuował Marek z niesmakiem.Wezcie pod uwagę, że dostał drugą nagrodę i do tej pory nie jest rozstrzygnięte, który projekt będzie realizowany, możliwe, że właśnie jego. Ach, to dlatego mógł sobie pozwolić raczej na utratę pracowni niż opinii!Realizacja obiektu w Persji była dla niego warta dwudziestu nieboszczyków. Oni go jednak chyba znacznie bardziej podejrzewali niż my  powiedziałam wzamyśleniu. Mam wrażenie, że Jadwigę wsadzili bez przekonania. Oni sobie nie zdawali sprawy, czym jest dla Witka stanowisko dyrektoraprzedsiębiorstwa  mruknęła Alicja. A myśmy z kolei nie wiedzieli, że Tadeusz wiedziało konkursie. Mówiąc między nami, obawiam się, że to ja się tu znacznie przyczyniłem powiedział Marek z westchnieniem. Od chwili kiedy wyznałem, że dużo mniejszezdziwienie wzbudziłby we mnie kierownik pracowni w charakterze ofiary, rzeczywiściezaczęli szukać jego wrogów.No i znalezli.Okazało się, że wśród naszych przyjaciół byłoparę osób, które zauważyły głęboką awersję przekupionego autora tamtych szkiców doWitka, było też parę osób, które miały o naszym kierowniku nie najlepsze zdanie.Perskikonkurs był tylko gwozdziem do trumny. Dlaczego nic nie mówiłeś?  spytała Alicja z niezadowoleniem. Pozwoliłbyśim na skazanie Jadwigi?Marek przyjrzał się jej z wyrazną dezaprobatą. Nie miałem żadnego powodu mówić na ten temat, ponieważ byłem zdania, że tonie ma nic do rzeczy.O tym, że Tadeusz go szantażował, dowiedziałem się od panówśledczych przedwczoraj wieczorem. Słusznie, masz rację. Swoją drogą, jestem dla niego pełen podziwu.To się nazywa człowiek, który umiedążyć do wytkniętego celu! Ja bym się na to nie zdobył. Poza tym, sądząc z tego, co wiemy o Tadeuszu, morderstwo było właściwieczynem chwalebnym  zauważyła Alicja  Mam obawy, czy go aby nie uniewinnią. Wątpię  odparłam ponuro. Popełnił za dużo błędów.Przechytrzył z tąchustką. Chyba nie mógł przewidzieć, że akurat będziesz tego świadkiem? To była bardzodobra myśl, gdyby nie to, Jadwiga wpadłaby znacznie bardziej. Tak, ale w męskim by się nie zapchało. Kto ci to powiedział? W męskim zapycha się tak samo! Moim zdaniem,idiotyzmem było raczej nie wytrzeć klucza.Po cholerę on go w ogóle tam chował? Przypuszczam, że obawiał się stracić jedyny klucz od tych drzwi.Nie wiedział, żedrugi jest w wazonie.Wetknął go tam pewnie w pośpiechu przed rewizją osobistą na wszelkiwypadek, a potem już nie mógł wyjąć.Codziennie do wieczora ktoś tam siedział, a potemzostawiali na noc dyżurnego milicjanta w holu.A poza tym zabrali mu klucze od pracowni. A meble znał na pamięć, bo je sam projektował i pilnował wykonania uzupełniła Alicja. No i trzeba trafu, że jego błędy zaznaczyły się akurat w umysłach osób, którym niesposób nie uwierzyć.Matylda zapamiętała, że przechodził koło niej dwa razy, tylko ona jestzdolna do czegoś podobnego, wiecie, ja ją podejrzewam, że ma w mózgu fotokomórkę.Ajego przybycie na rewizję osobistą zauważyli Andrzej i Zbyszek, najbardziej przytomni inajbardziej prawdomówni ze wszystkich. Pewnie, gdyby to Włodek tak twierdził, to równie dobrze mogłoby się okazać, żeWitek był pierwszy, a ostatni przyszedłeś ty, i to na czworakach. Dziurkacz zabrał ze stołu Jadwigi, przechodząc.Popatrzcie, pierwszy raz sięwykryło, kto ostatni używał dziurkacza! Ja bym tylko chciał wykryć jeszcze jedno  powiedział Marek w zamyśleniu.Oni się dowiedzieli na skutek znalezienia czegoś przy Tadeuszu.Ale jakim sposobem dowiedział się o tej całej historii Tadeusz? Dużo bym dał za tę skromną informację.Pomyślałam sobie, że niezależnie od tego, ile by dał, mam nadzieję, że nigdy się otym nie dowie.Prawdopodobnie w tego rodzaju nadziei nie byłam odosobniona, prawiekażdy z personelu liczył na takt i dyskrecję władz śledczych na rozprawie.Traciliśmypracownię, to było dostateczne nieszczęście.Jeszcze by tylko tego brakowało, żeby sięrozeszły po świecie wszystkie wiadomości, które współpracownicy nieboszczyka takstarannie i z takim wysiłkiem ukrywali. Szkoda pracowni  westchnęła Alicja, podnosząc się od stolika. Dobrze siętam pracowało. I pomyśleć, że gdyby go udusił o ten głupi miesiąc pózniej, to dałoby się jąuratować.Takie piękne zlecenia  dodałam z żalem. Trudno, moje drogie panie, fatum  powiedział Marek. Dawno wam mówiłem,że nie ma sensu walczyć z przeznaczeniem. EPILOG No wiesz!  powiedział Wiesio, który skończył pierwszy.Położyłam palec naustach, wskazując mu resztę czytających, i Wiesio zamilkł, kręcąc tylko głową.W baraku na stokach Cytadeli siedziały niedobitki dawnego zespołu, czytającemaszynopis kryminalnej powieści, którą wreszcie udało mi się napisać, dzięki charakterowinieboszczyka Tadeusza Stolarka i zdeterminowaniu Witka.Tu znajdowało się biuro, wktórym znalazła przytułek część personelu, część przybyła w charakterze zaproszonych gości,kilku osób w ogóle brakowało.Dawna pracownia poszła w rozsypkę.Pieczołowicie wykańczane niegdyśpomieszczenia przeszły we władanie innego biura, meble rozwłóczono po całym mieście, amy wszyscy poprzenosiliśmy się służbowo i prywatnie do rozmaitych innych miejsc pracy.Witold, Wiesio, Janusz, Monika i Kacper pracowali na stokach Cytadeli.Stefan, Włodek,Andrzej i Zbyszek przeszli do innego biura, pokrewnego tamtemu.Marek, Kazio i Ankawyjechali za granicę, każde w inną stronę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl