[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czekałam cierpliwie, nie wątpiąc, żechodzi o Maciusia.- Co pani robiła dziewiętnastego? - spytał znienacka.Nicgorszego nie mógł wykombinować.Skąd, na litość boską, mogłam wiedzieć, corobiłam dziewiętnastego? Spojrzałam na niego z wyrzutem, sięgnęłam po kalendarzi znalazłam w nim pomocne notatki.' - Dziewiętnastego - wtorek - powiadomiłamkapitana.- %7łyczy pan sobie dokładnie od rana do wieczora? - Jeśli pani może byćtaka uprzejma, to także od wieczora do rana.Dokładnie.Jak dokładnie todokładnie.Uszczęśliwiłam go szczegółowym raportem, z którego wynikało, że dzieńspędziłam przerażająco pracowicie.Z czystej złośliwości podałam od razunazwiska i telefony świadków, oglądających mnie międzydwunastą a trzecią, toznaczy w godzinach, kiedy u Maciusia w domu nikogo nie było.Jedyną lukę w moimalibi stanowi krótki Pobyt w Supersamie.Chciałam zaoszczędzić władzomniepotrzebnych wysiłków i pożałowałam gorzko, że w tym Supersamie nie zrobiłamnic takiego, przez co personel mógłby mnie zapamiętać.Kapitan słuchał coś sobienotując.Kazał wymienić nabyte w Supersamie produktY - Wymieniłam.- No dobrze -A co pani robiła poprzedniego dnia?- W poniedziałek? Z poniedziałkiem było tak.Myłam włosy, stosując szalenieskomplikowane zabiegi.Miałam głowę okręconą ręcznikiem.Rzecz jasna w ręcznikunie wychodziłam z domu, i na ulicy nikt mnie nie widział.Jednakże parę osóbmogło zaświadczyć, iż rozmawiali ze mną przez telefon, a oprócz tego pożyczanoode mnie sól.W mieszkaniu sąsiadów odbywał się remont i koło południa przyszedłpo tę sól któryś z fachowców, chyba hydraulik.Przyglądał mi się z szalonąuwagą, bo szlafrok był niebieski' a ręcznik pomarańczowy i razem wziąwszystanowiłam widowisko rażące kolorystycznie.- Czy ci robotnicy jeszcze tamPracują? - zainteresował się kapitan.- Nie wiem.Chyba nie, bo dzisiaj nic niesłychać, ale nie jestem pewna.Kapitan jakby wPadł w krótką zadume - Czy znapani Macieja Kokoszą? - spytał wreszcie z westchnieniem.Ucieszyłam się, żezaczynamy rozmawiać wprost.- Pewnie, że znam.Z początku przypuszczałam, że chodzi o niego.Jak tylko gowyłgał od razu zgadłam, że będę pierwsza podejrzana.- A, to już się panidomyśla.? To znaczy, przyznaje pani, że wiedziała pani o posiadanych przezniego dolarach? - Wręcz w nadmiarze.Ględził o nich milion razy.- To niech panisobie przypomni, komu pani o nich mówiła.Zastanawiałam się już nad tym,oczywiście., W przewidywaniu wplątania mnie w kradzież przemyślałam od wczorajwszystko, co miało związek z Maciusiem i jego majątkiem.Wyszło mi, że właściwienie mówiłam nikomu, bo nawet wspominając o nim jako o jednostce nieopisaniedenerwującej i kłopotliwej, nie wymieniałam nigdy jego nazwiska.Poza tym dolarypozostawiałam na uboczu, bo nie dolary czyniły z Maciusia postać curiosalną.Wyznałam to kapitanowi.- Zdaję sobie sprawę, że dla mnie byłoby lepiej, gdybymogłosiła to w prasie - dodałam z żalem.- Albo wykrzyczała publicznie namieście, podając jego nazwisko i adres.Ale nie zrobiłam tego i nic na to nieporadzę.- I nie ma pani żadnych podejrzeń, kto to mógł zrobić? - Kompletnieżadnych.Wśród znajomych nie widzę nikogo odpowiedniego.Kapitan westchnąłciężko i chwilę pomilczał.- Ale jest pani pewna, że on te dolary miał? -upewnił się.Pomyślałam, że Maciuś musiał na nim zrobić znakomite wrażenie.-Miał - przyświadczyłam.- Wiem na pewno.Kapitan pomaglował mnie jeszcze jakiśczas, dopytując się o rozmaite szczegóły.Odpowiadałam chętnie, cierpliwie i zniejakim współczuciem, widać bowiem było wyraznie, że coś mu okropnie niepasuje.Marcin został złapany telefonicznie wieczorem i nazajutrz złożył wizytęw pałacu Mostowskich również bez oporu.Nie krył nie tylko niesmaku, ale wręczobrzydzenia do sprawy.Kategorycznie oświadczył, że w kwestiach dotyczącychMaciusia on żadnej pewności nie ma i mieć nie może.Owszem, słyszał, że Maciuśma dolary, słyszał o tym zarówno od niego samego, jak i ode mnie, ale na własneoczy tych dolarów nie widział.Wydaje mu się natomiast, że Maciuś trąbił oposiadanych walorach wszem i wobec, informując o nich każdego kto tylko chciałsłuchać.Wydaje mu się także, że nikt w nie nie wierzył
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Bator Joanna Piaskowa Góra 1 Piaskowa Góra
- Chmielewski, Damian Społeczno kulturowy obraz regionu Warmii i Mazur. Ujęcie systemowe (2012)
- Dahlquist Gordon Szklane księgi porywaczy snów[JoannaC]
- Bator Joanna Piaskowa Góra 02 Chmurdalia
- Ross Adam Ciemna strona małżeństwa[JoannaC]
- Lew Tołstoj Anna Karenina[JoannaC]
- Wayne Joanna Przez całš dobę
- Trollope Joanna Hiszpanski kochanek
- Marcin Wolski Ciemna strona lustra (3)
- mozg org 1
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nvs.xlx.pl