[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak długo i wytrwale ugruntowywałam w sobieprzekonanie o szpiegowskiej aferze, że teraz nie umiałam się tego od razu pozbyć.Zwłaszczaże Diabeł odmówił bliższych danych o tajemniczej sprawie i nabrałam obaw, że on sobie poprostu pewne rzeczy lekceważy i to wszystko wcale tak różowo nie wygląda.Pomimo to zdecydowałam się.Jeżeli Zbyszek wyjdzie jutro rano, to ja wszystkopowiem.Inaczej wykluczone!- Jeżeli ty jutro rano wszystko powiesz, to Zbyszek wyjdzie w chwilę potem -oświadczył na to Diabeł i już nie dał się przekonać do odwrotnej kolejności.Pojechałam więc nazajutrz razem z nim do maj ora ponura, wściekła i podejrzliwienastawiona.Co gorsza, nie miałam sposobu wyjaśnić majorowi przyczyny moich uprzednichłgarstw, bo nieufne słowa pod adresem rodzimego kontrwywiadu nie przeszłyby mi przezusta.Postanowiłam wobec tego nic nie wyjaśniać.Opowiedziałam prawdę po kolei, zaczynając od pierwszej wizyty Alicji u mnie.Malarz majorem istotnie nieco wstrząsnął, ale całkowicie nie wyprowadził go z równowagi.Nawet kiełbasa nie dała mu rady, bo i do tego się przyznałam, tyle że w tym momencie obaj zDiabłem zamienili szybkie spojrzenia.Nadal mi się to wszystko szalenie nie podobało.- Kogo pani przyjaciółka znała w Danii? - spytał major.- Z kim się tam kontaktowała? - A tego to już nie wiem.Była tam znacznie dłużej niż ja.Poznałam kilka osób, jejwspółpracowników, narzeczonego, dobroczyńców, to jest, chciałam powiedzieć, tychpaństwa, którzy nas zaprosili i użyczyli lokum, poza tym mnóstwo innych ludzi, ale to już wewłasnym zakresie.Bez jej udziału; natomiast.Skoro już im mówiłam tę prawdę.Oczyma duszy ujrzałam nagle sceny z niedawnejprzeszłości.***Ktoś szedł po schodach.Siedziałyśmy razem w domu, na czwartym piętrze, na placuZwiętej Anny.Alicja robiła porządek w starych rachunkach, a ja malowałam sobie paznokcieświeżo nabytym lakierem Elisabeth Arden, bardzo drogim.Chciałam powiedzieć, że, jak na tęcenę, to on powinien być, moim zdaniem, piękniejszy, kiedy Alicja nagle podniosła głowę ipołożyła palec na ustach.Ten ktoś szedł po schodach coraz wyżej.Ominął trzecie piętro i szedł na nasze.Alicjazamarła nieruchomo nad papierami, a ja również zastygłam z pędzelkiem w ręku, chociaż niewiedziałam, do czego nam ta cisza potrzebna.Osobnik na schodach zatrzymał się przednaszymi drzwiami, przez chwilę nic nie było słychać, a potem zapukał.Spojrzałam pytająco na Alicję, która potrząsnęła głową i znów położyła palec naustach.Osobnik zapukał po raz drugi.Wróciłam do swojego zajęcia uznawszy, że malowaniepaznokci żadnego hałasu nie wywołuje, a poza tym lakier mi zasychał, na co Alicja pogroziłami pięścią.Na co z kolei popukałam się bezszelestnie palcem w czoło dając jej tym dozrozumienia, że przesadza.Osobnik znów zapukał do drzwi, a Alicja palcem w czoło, dlaodmiany na moje konto.Czas jakiś trwało to urozmaicone pukanie, aż wreszcie tajemniczygość za drzwiami zrezygnował.Słychać było, jak schodzi na dół.Kiedy był już na parterze,Alicja zerwała się z miejsca, szepnęła do mnie  pilnuj i popędziła do pralni, żeby wyjrzećprzez nie oświetlone okno na podwórze.Posłusznie pilnowałam na schodach, czy nie wraca, i nie widziałam go przez okno.Pochwili Alicja znalazła się z powrotem w mieszkaniu.- Co to było? - spytałam z zainteresowaniem.- Jeden facet, którego bardzo nie lubię - odparła stanowczo, z zaciętością, którapozwalała mniemać, że nie otworzy mu drzwi nigdy w życiu.- Chyba masz kota - powiedziałam z dezaprobatą.- Przecież w naszym oknie sięświeci.On nie wie, które to okno, czy też może jest ślepy? - Jestem roztargniona i mam prawo zapomnieć zgasić światło - odparła na to jeszczebardziej stanowczo.Jak zwykle nie nalegałam na szczegółowe wyjaśnienia, przyznając jej prawo doposiadania prywatnych tajemnic.Osobnik wizyty nie powtórzył, a w każdym razie nie przymnie.Następnym razem było coś innego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl