[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po tej pierwszej ceremonii była pauza jaką chwilę, jedli ipopijali z małych kieliszków aż do drugiego dania, lubo to nie wszędzie, bowielcy pijacy nie czekając na drugie danie kazali dawać wielkie kielichy jeszczeprzy pierwszym.Lecz idzmy powszechniejszym zwyczajem, abyśmy się lepiej każdemuprzypatrzyli.Skoro sprobowano drugiego dania, to jest pieczystego, natychmiastgospodarz zawołał dużego kielicha, tym w strych nalanym pił dodystyngwowańszego, ale zdrowie najdystyngwowańszego gościa, który się tamznajdował, pił stojąc, a z nim razem wszyscy stali.Skoro wypił albo jeżeli byłnietęgiej głowy, po mocnym przeproszeniu za niespełnienie odlał w inny kielichlub w szklenicę, oddał kielich temu, do kogo był adresowany, i usiadł; wszyscyzatem posiadali.Gdy drugi powstawszy zaczął pić przedsięwzięte zdrowie,znowu się cały stół podnosił, tak mężczyzni, jak damy, chyba iż kogo alboznacznie wysoka godność, albo lata podeszłe od tej grzeczności wymawiały, icała kompania prośbą, aby nie wstawał, uwalniała.Gospodarz promowowałcoraz inny kielich za zdrowie dystyngwowańszych, po stopniach jednego zadrugim, a ci znowu każdy z osobna gospodarskie zdrowie nowymi kielichami wkolej podawanymi i spełnianymi odwdzięczali, akompaniując wstawaniemkażdego z przedniejszych pijącego; i było w tym wstawaniu i siadaniu tyleutrudzenia, że drugi osłabiał od niego wprzód jeszcze, nim się upił; trudno zaśbyło siedzieć nieporuszenie, gdy drudzy wstawali, bez noty grubianina alboadmonicji od sąsiada.227 Po odbytych zdrowiach pryncypalniejszych w szczególności, szło zdrowiepowszechniejsze osób mniejszych, na różne klasy podzielonych; na przykład:gdy się znajdowały u stołu jakie urzędniczki i proste szlachcianki z córkami,księża świeccy i zakonni, oficjerowie i towarzystwo, palestra i obywatele mali;że w tak dużej kompanii sam czas by nie wystarczył na zdrowie każdej ztakich/osób pojedyncze, pili więc klasami: ichmościów dam, ichmośćduchowieństwa, ichmć wojskowych, prześwietnej palestry, ichmć obywatelów,a na ostatku, żeby nikomu krzywdy nie było, całej kompanii zdrowie.Tezdrowia spełniano kielichami, począwszy od kwaterkowego aż do kwartowego.Kto się nie obronił, mógł się upić nie wstając od stołu, nie potrzebujączwyczajnej dolewki po stole, na którą, ponieważ kolej chodziła już tylko międzyprzyjaciółmi, dawano lepszego wina i zwano to  na stempel , jakoby przybijającto, które pili u stołu.Gdzie był gospodarz dyskretny, chociaż wylany do uraczenia gości, tam sięuchronić można było od spełniania kielichów; ale kiedy sam lubił pić i drugichpoić, trudna rzecz była: wołano, krzyczano, doliwano i co tylko było sposobów,wszystkimi przymuszano do spełniania-a jeszcze duszkiem.U niektórych panówlokaje, hajducy, węgrzynkowie, chłopcy mieli rozkaz raz na zawsze podczasuczty pilnować, kto nie wypił, aby mu dolano; na ten koniec służebni domowijedni się porozsadzali z flaszami dokoła stołu, drudzy z tymiż pod stół powłazili.Jeżeli nie wypijający kielicha swego, broniąc się od dolewki sąsiada, wyniósł gow górę albo za siebie uchylił, pachołek na to czatujący sprawnie mu go dolał;jeżeli skrył go pod stół, toż samo zrobił mu siedzący pod stołem służka.I tak ówniedołężny pijak, który nie mógł duszkiem wygarnąć kielicha, kręcił się jak wążtam i sam, w górę i na dół z kielichem, a wszędzie mu go dolewano, aż póki dodna trunku przybywającego nie wymęczył albo póki nie postrzeżono, że się mado odwrotu tego, co wypił, albo póki się ta komedia, najbardziej biesiadującychbawiąca, do innego nie przeniosła, kiedy się kielichy dwa i trzy rączego za sobągoniły.Trafiało się i to, że komu trunku aż po dziurki (jak mówią) pełnemu naglegardło puściło i postrzelił jak z sikawki naprzeciw siebie znajdującą się osobę,czasem damę po twarzy i gorsie oblał tym pachnącym spirytusem, cobynajmniej nie psuło dobrej kompanii.Niezdrowy z resztką ekshalacji uciekł coprędzej za drzwi albo gdzie w kąt, dama także, ustąpiwszy na bok, jako tako sięnaprędce ochędożyła, a resztę w śmiech obrócono i wszystko znowu dopierwszego ładu powróciło.Ten jednak, któremu się taki przypadek zdarzył, jużnie miał miru w kompanii; za czym albo do niej nie powracał, albo jeżelipowrócił, to się bawił z osobna, nie zasiadając miejsca straconego.Lecz bywalitacy opoje, którzy czując w sobie zbytek trunku, a nie chcąc go odstąpić, kiedypo skończonym stole trwała jeszcze dobra ochota, wychodzili za dom i tamsprawiwszy sobie dobrowolnie wymiot, powracali do kompanii i znowu nanowo pili.228 Kiedy zdrowiów nie stało, a trwała ochota picia, wymyślali rozmaite.Takimizdrowiami bywały: prosperitas publica, salus publica, dobra przyjazń, dobrakompania i tym podobne.Na czas brali swawolne zdrowia: dykterią jakąrozpustną albo słowo śmieszne z prędkości lub z nieumiejętności nie do rzeczywymówione.Wstawszy od stołu, jeżeli nastąpiły tańce, to pijatyka zwolniała; jeżeli nie byłotańców, czymże się zabawić, jeżeli nie dobrym jeden drugiemu życzeniem. Wręce WMPana ,  Mci Panie Wojewodo lub  Mci Panie Bracie! -mówiłgospodarz do pryncypalnego gościa trzymając kielich lub puchar w ręku, i takznowu po gradusach godności pił jeden do drugiego.Wszakże gdy wtenczas nieznajdowali się w porządnym posiedzeniu, ale przechodząc się tu i ówdzie imięszając między sobą, możno się było uchronić od kolei, możno było i oszukaćroztargnionego gospodarza i zamroczoną winem kompanią, dawszy nieznaczniewypić za siebie jakiemu służalcowi albo ulawszy większą część w jakiekolwieknaczynie.Gospodarze, którzy z obowiązku ludzkości musieli dotrzymowaćkompanii od początku aż do końca, a nie mieli głowy po temu, pili wodęfarbowaną kolorem wina, którą im sprawnie poddawali słudzy miasto winaprawdziwego.Kto zaś z gości nie mógł się dłużej na nogach trzymać albo teżnie chciał być trunkiem zalanym, wynosił się nieznacznie z kompanii.Lecz jeżeli był celem owej ochoty i miany po oku, goniono za nim, adogonionego wracano do kompanii albo też przy ostatnim progu, na schodach,na wsiadaniu do karety plac do pijatyki determinowano, tam musiał rad nieradwypić zdrowie ochoczego gospodarza, gospodyni, konsolacji, całej kompanii, ijeżeli przez czas uczty nie zwalił się z nóg, to na pożegnaniu został bezzmysłów.To było największym zamiarem owego traktamentu iukontentowaniem gospodarza, kiedy słyszał nazajutrz od służących, jako żadenz gości trzezwo nie odszedł, jako jeden, potoczywszy się, wszystkie schodytocząc się kłębem przemierzył; jako drugiego zaniesiono do stancji jaknieżywego; jak ów zbił sobie róg głowy o ścianę; jak tamci dwaj, skłóciwszysię, pyski sobie powycinali; jako nareszcie ten jegomość, chybiwszy krokiem,upadł w błoto, a do tego ząb sobie o kamień wybił [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl