[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.U podnóża owej jaskrawej kotaryczystych zjawisk siedział on, niewiarygodnie maleńki; Tytus w żółtej koszulce,znowu z brodą wspartą na dłoni.Fuksja czuła się nieswojo, gdy ciotki stały tuż za nią.Zerknąwszy na nie ledwiemogła sobie wyobrazić, by się kiedykolwiek poruszyły.Wizerunki o białychtwarzach, białych dłoniach, okryte cesarską purpurą.Pani Slagg nadal nie zdawałasobie sprawy z ich obecności, a w ciszy ogarnęła ją niemądra chęć paplania, więczapomniawszy o nerwowości, zadarła głowę ku stojącemu doktorowi. Widzi pan, niech mi pan wybaczy, doktorze powiedziała zdumiona własnąodwagą widzi pan, zawsze byłam energicznego usposobienia, proszę pana.Takazawsze byłam od czasu, kiedy byłam małą dziewczynką, robiąc po kolei to i tamto. Co ona następnie zrobi? zawsze mówili.Zawsze. Jestem tego pewien odpowiedział doktor, ponownie siadając na kocu izwracając się do Niani Slagg, uniósłszy brwi i z wyrazem nie dowierzającegozaabsorbowania na różowej twarzy.To zachęciło panią Slagg.Nikt nigdy nie wydawał się tak zainteresowany tym,co mówiła.Prunesquallor doszedł do wniosku, że istniało sporeprawdopodobieństwo, iż blizniaczki pozostaną tak unieruchomione jeszcze przezdobre pół godziny i że obijanie się na eleganckich nogach nie leżało, w sensiefizycznym, w jego interesie, ani nie zgadzało się z jego poczuciem własnejgodności, które choć dość szczególne, było jednakże głęboko zakorzenione.Nieodpowiedziały na jego gest.W istocie nie zauważyły tego > lecz to nie była jegowina. Do diabła ze starymi pstrągami zanucił do siebie. Bezpierśne jak tapeta.Na wszystko czujące, moja ostatnia sekcja miała w sobie więcej werwy niż oneobie wywracające koziołki.Gdy tak rozprawiał wewnętrznie, zewnętrznie okazywał nadzwyczaj żarliwąuwagę dla każdej sylaby pani Slagg. I zawsze było tak samo ciągnęła drżącym głosem zawsze tak samo.Odpowiedzialność przez cały czas, doktorze; a ja już nie jestem mała. Oczywiście, że nie, oczywiście, no, no; na wszystko, co trafne, zacnie panimówi, pani Slagg bardzo zacnie ; powiedział Prunesquallor , zastanawiając sięjednocześnie, czy zmieściłaby się w jego czarnej walizeczce bez usuwania stamtądbutelek. Bo nie jesteśmy tak młodzi, jak byliśmy, prawda, proszę pana?Prunesquallor zastanowił się nad tym uważnie.Następnie potrząsnął głową.To, co pani mówi, dzwięczy prawdziwie powiedział. W istocie, dzwięczywszystkim możliwym.Dzwięk-brzdęk, serce na łąk.Lecz proszę mi powiedzieć,pani Slagg proszę mi powiedzieć we właściwy pani zwięzły sposób o panuSlagg a może jestem niedelikatny? Nie nie niemożliwe.Czy ty wiesz, Fuksjo?Czy wiesz? Jeśli o mnie chodzi, niepokoi mnie pan Slagg.Dręczy.mnie to dogłębnie.To dziwne! Dogłębnie.A może nie? Nieważne.Ujmując to brutalnie: czy był Nie, nie! Delikatnie, proszą.Kim był Nie, nie! Grubiańsko; grubiańsko.Proszę mi wybaczyć.Droga pani, czy o panu Slagg ma pani.coś o mój Boże!znam panią od tak dawna i oto to kłopotliwe pytanie się pojawia wyskakuje jakgołąb na rozżarzonych węglach.Jest w tym dzwięk ha, ha, ha! I jakiekłopotliwe pytanie! Czy nie tak, kochanie?Zwrócił się do Fuksji.Nie mogła powstrzymać uśmiechu, lecz trzymała dłoń starej piastunki. Kiedy wyszłaś za mąż za pana Slagg, Nianiu? zapytała.Prunesquallor westchnął. Bezpośrednie podejście mruknął. Właściwy kąt.Niech Bóg ma w opiece mą pokrętną duszę, uczymy się.uczymy.Pani Slagg zrobiła się bardzo dumna i sztywna od szklanych winogron nakapeluszu po maleńkie siedzenie. Pan Slagg powiedziała wysokim, cienkim głosikiem ożenił się ze mną.Urwała, zadawszy, jak się jej zdawało, główny cios; a potem, po namyśle: Umarłtej samej nocy i nic dziwnego. Wielkie nieba żywy i martwy, i pół taki, pół taki.Na wszystko coenigmatyczne, moja droga, droga pani Slagg, co ma pani na myśli? zawołałdoktor tak wysokim dyszkantem, że ptak zaterkotał pośród liści na drzewie za nimii pomknął na zachód. Miał atak powiedziała pani Slagg. My także miałyśmy ataki odezwał się głos.Zapomnieli o blizniaczkach, więc wszyscy troje odwrócili zaskoczone głowy,lecz nie zdążyli zobaczyć, które to Usta się otwarły.Jednakże gdy patrzyli, Clarice zaintonowała: * : Obie, w tym samym czasie.To było piękne. Nie, nie było powiedziała Cora. Zapominasz, jakie się to stałodokuczliwe. Och, to! odparła siostra. Nie miałam nic przeciw temu.Tylko wtedy,kiedy nie mogłyśmy nic robić naszą lewą stroną, nie bardzo mi się to podobało. To właśnie powiedziałam, nieprawdaż? i Och, nie, nie powiedziałaś. Clarice Groan powiedziała Cora nie przechodz samej siebie. Co masz na myśli? powiedziała Clarice, podnosząc nerwowo oczy.Cora zwróciła się po raz pierwszy do doktora. Ona nic nie wie powiedziałaobojętnie. Ona nie rozumie figur ósemkowych.Niania nie mogła się oprzeć pokusie poprawienia Lady Córy, bowiemzainteresowanie doktora zaraziło ją chęcią mówienia.Jednakże na jej wargachpojawił się nerwowy uśmieszek, gdy powiedziała; Nie miała pani na myśli figurósemkowych , Lady Coro; miała pani na myśli figury retoryczne.Niania tak była zadowolona z tego, że zna to wyrażenie, iż uśmiech drgał wzmarszczkach jej ust, póki nie uświadomiła sobie, że ciotki się jej przyglądają. Sługo powiedziała Cora. Sługo. Tak, jaśnie pani.Tak, tak, jaśnie pani powiedziała Niania Slagg gramolącsię na nogi. Sługo zawtórowała Clarice, raczej zadowolona z tego, co zaszło.Cora odwróciła się ku siostrze. Ty nie masz potrzeby nic mówić. Dlaczego nie? powiedziała Clarice. Dlatego, że to nie tobie ona była nieposłuszna, głupia. Ale ja także chcę ją ukarać powiedziała Clarice. Dlaczego? Bo nie ukarałam nikogo od tak dawna.A ty? Nigdy nie ukarałaś nikogo powiedziała Cora. Och, tak, ukarałam. Kogo? To nie ważne, kogo.Ukarałam, to wszystko. Co wszystko? To kara. Masz na myśli, jak naszego brata? Nie wiem.Lecz nie wolno nam jej spalić, prawda?Fuksja powstała.Rozchorowałaby się, gdyby uderzyła ciotki, czy nawet jedotknęła, więc nie wiadomo było, co zamierza zrobić.Jej ręce drżały u boków
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Żółte oczy krokodyla 01 Żółte oczy krokodyla Pancol Katherine
- Lachlan M D Synowie boga 01 Synowie boga (2)
- Chuck Wendig [Double Dead 01] Double Dead [Tomes of the Dead]
- § Trigiani Adriana Pula szczęœcia 01 Pula szczęœcia
- Schröder Patricia Morza szept 01 Morza szept(1)
- Marjorie M. Liu Pocałunek łowcy 01 Pocałunek łowcy
- White James Szpital Kosmiczny 01 Szpital Kosmiczny
- Ortolon Julie Prawie idealnie 01 Prawie idealnie
- § Venturi Maria Zwycięstwo miłoœci 01 Zwycięstwo miłoœci
- ANNA SIWEK POWIEDZ ZE MNIE KOCHASZ
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- matkasanepid.xlx.pl