[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozstałem się z Koniem,wróciłem do pokoju i od razu rozpocząłem przesłuchiwanie pierwszej taśmy.Kiedywsłuchałem się uważnie, zgodnie ze wskazówką Konia, mogłem stwierdzić, że jednaksą zarejestrowane dzwięki mające jakieś znaczenie.Zszedłem do sutereny głównego budynku, aby kupić drugi notatnik, przy okazjiwjechałem windą na najwyższe piętro i zajrzałem do gabinetu wicedyrektora.Akuratsekretarka przyszła do pracy.Wziąłem dwie pigułki pobudzające i klucz, przeszedłemna drugą stronę holu i wstąpiłem do strażników.Chciałem zobaczyć planrozmieszczenia mikrofonów wokół poczekalni zewnętrznej.Tylko w aptece byłmikrofon.Gdy ustaliłem położenie mikrofonu, wydało mi się, że będę mógł rozszyfrowaćszumy.Chyba byłem trochę podniecony.Uwolniłem się od sekretarki, która chciałamnie wypytywać o to, co się dzieje z Koniem, i o wiele innych rzeczy, i pospieszyłemdo pokoju.Najpierw naszkicowałem ogólny plan zewnętrznej poczekalni włącznie zapteką.Zaznaczyłem pozycję mikrofonu.Następnie ustaliwszy miejsce, w którymmogłem wtedy przebywać, wysłuchałem kilkakrotnie początek taśmy.W odniesieniudo dwu osi, czasu i kierunku, oceniłem zmiany w jakości i sile dzwięku.To, copoczątkowo było tylko szumem, stopniowo nabrało kształtu jako wyrazista scena.Szum wiatru uderzającego o szyby w aptece.chwileczkę, ale przecież wiatrunie było aż do wschodu słońca.może to szum klimatyzatora.zbliżające się kroki.to odgłos sandałów na gumowych podeszwach.podchodzi z wahaniem, nagle stajesię wyrazny.nie, to inny szum się skończył.kroki nadal się zbliżały, choć zwahaniem.Jaki naturalny dzwięk może tak nagle ucichnąć? Próbuję jeszcze razprzesłuchać.może przesadzam, ale mogę sobie wyobrazić, jakby ktoś zabawiał się szufladami w aptece.kroki ucichły.chwilowa przerwa i znów ostry metalicznydzwięk.następnie gdzieś blisko głuchy, ciężki odgłos.I tak znowu zacząłem pisać.Nie miałem chyba wyboru, musiałem przyjąćwarunki umowy.Koń na pewno coś wie.Fakt, że redagując taśmy celowo umieścił teodgłosy na początku taśmy, może być dowodem, że miał więcej informacji niż ja.Nie,chyba miał coś więcej niż zwykłe informacje.Niepokoiło mnie jednak to, że nie wiedziałem, jak moje notatki zostanąwykorzystane.Co miał na myśli posługując się przenośnią i nazywając je mapą, któraułatwi mojej żonie wyjście z labiryntu? Nie darowałbym sobie, gdyby rezultatyposzukiwań zostały całkowicie uzależnione od treści moich notatek Zdecydowałemwięc postawić pewne warunki przekazując następną część notatek.Obiecałem, że niebędę oszukiwać, ale w zamian za to teraz chcę mieć jasność co do sposobu ichwykorzystania, a poza tym prawo do usunięcia tej części, która wyda się szkodliwa dlamnie.(Druga kaseta rozpoczyna się od przedstawienia mnie szefowi bezpieczeństwaprzez sekretarkę, co nastąpiło po spotkaniu z zastępcą dyrektora.Pokój strażnikówznajdował się na tym samym piętrze, po przeciwnej stronie korytarza.Gdyprzechodziliśmy na drugą stronę, sekretarka szepnęła do mnie:  Zastępca dyrektorajest impotentem".Przejście najszerszego korytarza nie zajmuje nawet kilku sekund.Nie miałem więc czasu na zastanowienie się nad odpowiedzią.Zresztą teraz chybanajwyższy czas, by wrócić do  trzeciej osoby" i zrezygnować z  ja".Mężczyzna wzakłopotaniu nie wiedział, jak zareagować.Zresztą nie wyglądało na to, że chciałazdyskredytować zastępcę dyrektora, więc raczej nie liczyła na reakcję z mojej strony, azamierzała jedynie zrobić na mnie wrażenie.Jeśli tak, to się jej udało.Bo przecież gdykobieta podejmuje jakiś temat związany z seksem, mężczyzna egoistycznie bierze tood razu za celową prowokację.Poza tym stało się to wkrótce po tym, gdy oboje byliświadkami niecodziennego wydarzenia, a mianowicie oglądania w biały dzień, zbliska, erekcji penisa, nie można więc zaprzeczyć, że wyraziła w ten sposób poczucieswego rodzaju koleżeństwa).Pokój strażników był podobny do gabinetu wicedyrektora pod względemwielkości i kształtu.Tuż przy wejściu były drzwi prowadzące do sąsiedniego pokoju,odpowiadającego sekretariatowi, w głębi naprzeciwko duże okna, podwójnie oszklone, zapewniały światło i ciszę.Nawet komplet krzeseł dla gości - metalowe rurkipokryte czarną sztuczną skórą - był identyczny.Jednak na tym podobieństwo siękończyło.Biuro zastępcy dyrektora różniło się prostotą i jasnością wystroju.Zwyjątkiem ramek obrazka przedstawiającego kopulujące konie, wszystko pozostałe,od dywanu po plastykowy kalendarz, było takie samo lub prawie takie samo wodcieniu niebieskoszarym, podobnie jak ściany.W pokoju straży panował po prostubałagan.Wszystkie ściany pokrywały różnego rodzaju wskazniki zegarowe iwyłączniki, a między nimi pęki wielobarwnych kabli elektrycznych, krzyżujące się lubzwisające nad podłogą zawaloną narzędziami i częściami zamiennymi.Gdyby towszystko trochę uporządkować i ujednolicić, pokój mógłby przypominać jakieś studioradiowe albo halę maszyn liczących, ale w tym stanie przypominał najwyżej sklephurtowy urządzeń i części elektrycznych.Mężczyzna w bieli, pochylony nad pulpitem przy oknie, plecami zwrócony dodrzwi, nagle obrócił się wraz z krzesłem i zdjął z głowy słuchawki.- A, przepraszam za tamto [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl