[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Nie chodzi o nasze stroje, tylko o twój - powiedziała.James podrapał się w głowę.-Mój? Co chcecie od mojego stroju? Dobrze chroni mnie oddeszczu czy zimna, i to jest najważniejsze.- Mam na myśli ślubny strój - uściśliła Jane.- Myślę, żenajbardziej ci do twarzy w niebieskim.Teraz dopiero zaczął coś rozumieć.Z uśmiechem pokręciłgłową.- Och, kochanie, marzę, aby wystroić się dla ciebie, lecz niestawiajmy wozu przed koniem, jak to mówią.Jane podeszła do Jamesa i ujęła jego dłonie w swoje.-Och, kochanie - powtórzyła jak echo - koń już zaprzężony igotów do jazdy.-Ale.jakim cudem? - wyjąkał z komicznie osłupiałą miną.- Rozmawiałam rano z naszą panią.Powiedziałam, że na jejdworze przebywa pewien ubogi dżentelmen, który pilniepotrzebuje małżeńskiej przystani, aby rozwinąć żagle-zachichotała Jane.- Uznała, że przyniesiesz pożytek króle-stwu, więc wyraziła zgodę.- Co? Mamy zgodę królowej?- Tak, jeśli tylko pozostanę nadal w jej służbie, co solennieobiecałam.Więc niestety, nie popłynę z tobą do Amerykizakładać kolonię. James, rozpromieniony ze szczęścia, ujął w dłonie twarzukochanej i pocałował ją namiętnie.- Lady Jane, jesteś prawdziwym cudem! Szarpnęła rękaw jegoczarnego kaftana.-I?-Co, i.?- Zmienisz go na niebieski?Ze śmiechem przyciągnął ją do siebie.- Najchętniej.Ale jeśli pozwolisz, wystąpię w nim w kościelew Stoke-by-Lacey.Moja rodzina zawsze brała tam śluby.- Doskonale.Na szczęście znam pewną wielce utalentowanąszwaczkę, która chętnie zdejmie z ciebie miarę w swojej znanejpracowni.Roześmiał się.-Ech, wy, kobiety potraficie pilnować swoich interesów!Dobrze, pojedziemy tam, ale pózniej.Na razie chciałbymnacieszyć się swoją przyszłą żoną.Chodz, dzierlatko, i daj micałusa!- Dzierlatko? - Jane żachnęła się z udawanym oburzeniem.-Nie zapominaj, że jestem damą królowej!-A co mi tam królowa! Odtąd będziesz tylko moją damą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl