[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Kto tak robi? Tysiące turystów! No właśnie.Pojutrze wybieramy się z moją żoną i ojcem do San Diego.Jeśli chcecie ze mnąpogadać, to będę do państwa dyspozycji w hotelu Coronado, Orange Avenue 1500. Daleko to? Dwieście kilometrów na południe.Tuż przy meksykańskiej granicy. A jutro? Nie można by nakręcić czegoś jutro? Jutro mam spotkanie ze swoim agentem.  O, to świetnie! Nakręcimy to spotkanie.Pana agent opowie, jak odbył się ten deal! I co nakręcicie? %7łe z tego telefonu Jordan rozmawiał z Barrym Sonnefeldem od Disneya, a ztamtego z Artem Linsonem z 20th Century Fox? Zresztą wątpię, żeby Jordan się zgodził.A ja napewno go do tego nie będę namawiał.Poza tym widziałbym sens tego reportażu, gdyby remakeKilera był gotowy albo przynajmniej w produkcji.Na razie nic się nie stało, Polacy!Nazajutrz odbyłem spotkanie z Jordanem i poszliśmy na przyjęcie do Kasi Figury w Venice, gdziewówczas mieszkała.Tam poznałem aktora Petera Lucasa, czyli Piotra Andrzejewskiego, któregopotem obsadziłem w Kilerach 2-óch jako Szakala  płatnego zabójcę polskiego pochodzenia.A następnego ranka wyruszyliśmy do San Diego w podróż, która miała być dla naszej trójkiniezapomnianą przygodą.I rzeczywiście była.Tylko że z zupełnie innych powodów.Zrozumiałem, żesłowa piosenki, że deszcz nigdy nie pada w Kalifornii, są piarowskim nadużyciem.Tego dniarozszalała się nad całą południową Kalifornią burza z piorunami.Deszcz lał nieprzerwanie i wgęstych strugach brnęliśmy międzystanowym San Diego Freeway nr 405.Widziałem, jak w wodospadach deszczówki obsuwają się ze zbocza gór domy.Nawet dla mnieprzyzwyczajonego do polskiej pogody było to wyzwanie, dla Kalifornijczyków za kierownicą był toArmagedon.W pewnej chwili uniknęliśmy czołowego zderzenia z vanem, którego obróciło na szosieo 180 stopni, czego kierowca najwyrazniej nie zauważył, bo pruł prosto na nas.Nie dało się jechaćszybciej niż 20 mil na godzinę.Czasem wydawało mi się, że suniemy motorówką.Dobrze, że dachkabrioletu nie przeciekał.Po czterech godzinach znalezliśmy się w San Diego i oczywiścieprzeoczyłem zjazd na most Coronado, a kiedy zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej tuż przygranicy z Meksykiem, okazało się, że obsługa mówi tylko po hiszpańsku.Wreszcie udało się odnalezćdrogę i kiedy wjechaliśmy na Orange Avenue, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przestałopadać.Jakby właśnie skończył się biblijny potop.Parkingowy podskoczył, żeby odprowadzić auto dogarażu, a dwaj hotelowi boye wyrwali nasze bagaże.Kiedy Janek wszedł do imponującego lobby zorzecha i palisandru, gwizdnął z zachwytu.Hotel był największą drewnianą budowlą w Stanach Zjednoczonych, do tego miejscemlegendarnym.Powiedziałem mu, że to tutaj Frank Baum napisał Czarnoksiężnika z krainy Oz, a królWielkiej Brytanii Edward VIII poznał panią Simpson, przez którą musiał oddać koronę młodszemubratu Jerzemu VI.Dla nas, filmowców, był to jednak przede wszystkim obiekt zdjęciowy, gdziepowstał film Billy ego Wildera Pół żartem, pół serio.Mój ojciec kiwał głową oszołomiony. Jaśku! Zobacz, gdzieś ty, prosty chłopak z Bałut, się znalazł!  wyszeptał do siebie. Jaśku! Ty akurat jesteś na swoim miejscu  uspokoiłem go. Spójrz raczej na tegoskośnookiego gościa z Osaki z kamerą i z otwartą gębą.On słusznie zastanawia się, co tutaj robi.Wynajęliśmy dwupokojowy apartament z widokiem na Pacyfik.Janek stał w oknie i z zachwytemobserwował wysokie palmy na plaży.Widziałem, że jest szczęśliwy.My z Ewą też.Byliśmy tu dwalata temu w podróży poślubnej i zawsze chcieliśmy mu pokazać to miejsce.Poszliśmy obejrzeć hotel,robiąc pamiątkowe zakupy w jego butikowej części.Pokazałem też ojcu galerię zdjęć z filmu Półżartem, pół serio, w którym Del Coronado z powodów logistycznych udawał hotel na Florydzie.Wieczór zakończyliśmy w legendarnym ENO Wine Room.Następnego dnia było gorzej, bo około południa zjawiła się ekipa z Krakowa.Postawiłem imdrinka, a Janek, mając wyrzuty sumienia, że nie w pełni przekonał mnie do współpracy, starał się namówić ekipę na zwiedzenie izby pamiątek po Marilyn Monroe.Nikt nie wyraził zainteresowania.Zrobili kilka ujęć na balkonie naszego apartamentu, a potem w altance pośrodku hotelowego patiopani Marta przeprowadziła ze mną wywiad.Po 30 minutach powiedziała, że dziękuje. To wszystko? Taki wywiad to spokojnie mogliśmy przeprowadzić w Wilanowie.Zróbcie choćtrochę ujęć hotelu.To magiczne miejsce.Nie było zainteresowania. Resztę nakręcimy po powrocie do Los Angeles, w Parku Rozrywki Studia Universal. W Universalu? Obawiam, się, że z profesjonalną kamerą was tam nie wpuszczą.I tak też było.Krakowiacy zrozumieli chyba, że ta eskapada na drugi koniec świata byłaniewypałem.Potem ojciec opowiedział mi, że przez całą drogę z Los Angeles do Warszawy, przez16 godzin, nikt z ekipy się do niego nie odezwał.Z remake u Kilera też nic nie wyszło.David Vogel, szef Hollywood Picture, który zakupił prawa,rok pózniej zrezygnował ze swojej funkcji.Osierocony projekt czeka ciągle na lepsze czasy.Jedyne,co zostało po tej wyprawie, to scenariusz How Much Does the Trojan Horse Weigh?.Dziesięć latpózniej spolszczyłem go i zrealizowałem jako film Ile waży koń trojański?.38.Ze swastyką do IzraelaPewnego razu, a było to pod koniec 1998 roku, moja żona Ewa powiedziała: Dosyć mam tych wigilii robionych własnymi rękami od 20 lat! Wyjeżdżamy!Ponieważ sam jestem dosyć arodzinny i niezbyt wigilijny, byłem zachwycony i ochoczozawołałem: Bardzo chętnie! Masz pomysł dokąd? No, gdzie najlepiej spędza się Wigilię?  zaczęła się zastanawiać Ewa. W Betlejem  odpowiedziałem pół żartem, pół serio [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl