[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. JesteÅ›my w tym, co tutejsi magowie nazywajÄ… DziewiÄ™ciomilionowymPierÅ›cieniem.Zgodnie z obecnymi ustaleniami stanowi on część Centralnych Wy-miarów, chociaż trudno powiedzieć na razie, który z nich jest tym centralnym.Niemniej i tak nie jest to prawdziwe centrum, a raczej quasi-centrum, jak bym tookreÅ›liÅ‚, bowiem w wymiarze tym rzÄ…dzi Równowaga.Wybaczcie mi, panowie,ten żargon filozofa, ale przez kilka pokoleÅ„ byÅ‚em alchemistÄ… w Pradze i coÅ› miz tego czasu zostaÅ‚o. Ach, Praga!  krzyknÄ…Å‚ Wheldrake z zachwytem, wspominajÄ…c najwyraz-33 niej miasto. Te dzwony, te wieże! A znasz może waść Mirenburg? Jest jeszczepiÄ™kniejszy! Wspomnienia potrafiÄ… zaiste być miÅ‚e  odparÅ‚ pancerny  o ile nazbytich nie przywoÅ‚ywać.Rozumiem, że i waszmoÅ›ciowie majÄ… tu jakieÅ› zadanie dowypeÅ‚nienia? Ja nie, sir  mruknÄ…Å‚ Wheldrake. Chyba żebym ruszyÅ‚ na poszukiwanietej pół pinty piwa, którÄ… zostawiÅ‚em raptownie i wbrew mej woli w gospodziew Putney. A ja owszem, szukam czegoÅ›  zgodziÅ‚ siÄ™ ostrożnie Elryk.Miast me-tafizycznych rozważaÅ„, wolaÅ‚by usÅ‚yszeć nieco o fizycznym uksztaÅ‚towaniu tejkrainy. Jestem Elryk z Melniboné.Jego imiÄ™ zdawaÅ‚o siÄ™ nic nie mówić obcemu. Ja jestem Gaynor, niegdyÅ› Książę Wszelkich Zwiatów, obecnie zwanyPrzeklÄ™tym.Może być, że spotkaliÅ›my siÄ™ już kiedyÅ›.Pod innymi imionami, innenoszÄ…c oblicza, w innych wcieleniach. Wspominanie innych żywotów zostaÅ‚o mi szczęśliwie oszczÄ™dzone, sir odparÅ‚ spokojnie Elryk, poruszony domysÅ‚ami Gaynora. ZresztÄ…, obawiam siÄ™,że nie do koÅ„ca rozumiem twoje sÅ‚owa.Jestem zaledwie zaciężnym żoÅ‚nierzem,aktualnie w podróży z nadziejÄ… na znalezienie nowego patrona.Sprawy nadprzy-rodzone sÄ… mi niemal zupeÅ‚nie obce.WdziÄ™czny byÅ‚ w tej chwili Whedrake owi, głównie za to, że poeta siedziaÅ‚ zaplecami Gaynora i zdumione uniesienie brwi umknęło uwadze obcego.Sam Elrykjednak nie widziaÅ‚, czemu wÅ‚aÅ›ciwie zdecydowaÅ‚ siÄ™ na takie oszustwo, przecieżwszystko przemawiaÅ‚o za Gaynorem, bratnim sÅ‚ugÄ… Chaosu.Ale jednak w gÅ‚Ä™biduszy albinosa czaiÅ‚ siÄ™ niesprecyzowany lÄ™k.Owszem, obcy nie miaÅ‚ żadnegopowodu, by szkodzić Elrykowi, nie gustowaÅ‚ też najpewniej w zabijaniu czy próż-nych utarczkach, coÅ› jednak kazaÅ‚o Elrykowi pohamować jÄ™zyk.ZupeÅ‚nie, jakbyi on zostaÅ‚ przez RównowagÄ™ zobowiÄ…zany do zachowania milczenia w kwestiiwÅ‚asnych losów.Ostatecznie wszyscy trzej uÅ‚ożyli siÄ™ do snu, trzy drobne po-staci w nieskoÅ„czonoÅ›ci pól.Wczesnym rankiem Gaynor obudziÅ‚ siÄ™ i od razu wdrapaÅ‚ na siodÅ‚o. MiÅ‚o mi byÅ‚o was poznać, panowie.JeÅ›li podążycie dalej w stronÄ™, z którejprzybyÅ‚em, napotkacie uroczÄ… osadÄ™ kupieckÄ…, której mieszkaÅ„cy życzliwie wi-tajÄ… obcych.Mnie potraktowali z niezwykÅ‚ym zaiste szacunkiem.Ja zaÅ› ruszamdalej swojÄ… drogÄ….Poinformowano mnie, że trzy siostry zmierzajÄ… ku miejscuokreÅ›lonemu jako PaÅ„stwo CygaÅ„skie.SÅ‚yszeliÅ›cie o tym może kiedykolwiek? Przykro mi, sir  odparÅ‚ Wheldrake, wycierajÄ…c dÅ‚onie w groteskowychrozmiarów, baweÅ‚nianÄ… chustkÄ™. Nasza wiedza o tym Å›wiecie prezentuje siÄ™dokÅ‚adnie dziewiczo.NieoÅ›wieceni jesteÅ›my w tej kwestii i niewinni jako nowo-rodki.Niedawno tu przybyliÅ›my, pojÄ™cia nie majÄ…c, kto tu zamieszkuje ani jakichczci bogów.ZresztÄ…, niewiele brakowaÅ‚o, bym i ciebie, panie, uznaÅ‚ za tutejszego34 bożka, a przynajmniej herosa.Gaynor rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ w odpowiedzi, od czego echo poszÅ‚o takie, jakby wnÄ™-trze jego heÅ‚mu byÅ‚o o wiele obszerniejsze, niż na to wyglÄ…daÅ‚, jakby przejÅ›ciembyÅ‚o do jakiejÅ› otchÅ‚ani. PowiedziaÅ‚em ci już, mistrzu Wheldrake, że byÅ‚em niegdyÅ› ksiÄ™ciem Rów-nowagi, ale już nim nie jestem.Obecnie, zapewniam ciÄ™, nie ma nic boskiegow postaci Gaynora PrzeklÄ™tego.MruczÄ…c wciąż pod nosem, że za diabÅ‚a nie da siÄ™ zrozumieć, co ten przydo-mek ma wÅ‚aÅ›ciwie oznaczać, Wheldrake daÅ‚ spokój dochodzeniu. JeÅ›li możemy być waÅ›ci jakoÅ› pomocni. Kim sÄ… te kobiety, których szukasz?  spytaÅ‚ Elryk. Trzy siostry, podobne i wyglÄ…dem, i prÄ™dkim usposobieniem.DomyÅ›lamsiÄ™, że poszukujÄ… zaginionego rodaka, a może nawet i brata, bowiem wszÄ™dzierozpytujÄ… o PaÅ„stwo CygaÅ„skie.Gdy ludzie sÅ‚yszÄ…, o co chodzi, odmawiajÄ… dal-szej rozmowy, chociaż w podróży im nie przeszkadzajÄ….OsobiÅ›cie uważam, żelepiej siÄ™ od obiektu ich poszukiwaÅ„ trzymać z daleka, przynajmniej dopóki onesame naÅ„ nie trafiÄ….CoÅ› mi podpowiada, że kto raz zetknie siÄ™ z tÄ… bandÄ… noma-dów, maÅ‚e ma szansÄ™ wyjść ze spotkania bez szwanku. WdziÄ™czny ci jestem za radÄ™, książę  stwierdziÅ‚ Elryk. A nie wieszprzypadkiem, czemu wszÄ™dzie roÅ›nie tu tak wiele pszenicy? I kto jÄ… uprawia? Nazywa siÄ™ ich szalonymi dzierżawcami.Też zadaÅ‚em im to pytanie,a wówczas, przy wtórze ponurego Å›miechu, usÅ‚yszaÅ‚em, że to po to, aby wykarmićszaraÅ„czÄ™.ZetknÄ…Å‚em siÄ™ już z dziwniejszymi praktykami.Poza tym mam wraże-nie, że tutejsi rolnicy majÄ… czemuÅ› na pieÅ„ku z Cyganami.Nie chcÄ… za bardzoo tym mówić, ale temat wyraznie napeÅ‚nia ich niepokojem.Ten Å›wiat zwÄ… Salish--Kwoonn, co jest nazwÄ…, jak pamiÄ™tacie zapewne, miasta opisywanego w KsiÄ™dzez KoÅ›ci SÅ‚oniowej.Dziwna w tym tkwi ironia [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl