[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Chciałeś coś mi powiedzieć.Słyszałam rozmowę.Czy ktoś przyszedł? Tak. Głos miał trochę ochrypły, ale przynajmniej mógł mówić. Buddywrócił.Skończy łazienkę.Wiem, że ci się nie spodoba, że znów będzie tupracował, jednak nie mamy wyjścia, jeśli wanna ma być zainstalowana w terminie. Przerwał i dorzucił:  Wyjaśniłem mu,  że jeśli przyszłoby mu coś głupiego dogłowy, będzie miał ze mną do czynienia. Wiedział, jak niezręcznie to zabrzmiało.  Cóż za troskliwość  zadrwiła. A czy poinformowałeś go, że rozprawisz sięz nim telepatycznie, bo z Manhattanu? Nie wyjeżdżam na zawsze, tylko na kilka dni. Podszedł bliżej i objął jąramieniem. Wtedy jakoś to wszystko będziemy mogli rozwiązać.Nie próbowała odsunąć go, lecz stała nieruchomo i sztywno. Cassie?  Uniósł jej twarz.Spojrzała mu w oczy.Jej głos był niemal uprzejmy. Chyba jednak coś do ciebie nie dotarło.Nie będę twoją dziewczyną natelefon, kiedy wpadniesz przelotem do Denver. Odepchnęła jego rękę i przeszłaprzez hol do pokoju gościnnego.Jake szedł za nią. To nie koniec, Cassie.Nie możesz się ze mną kochać w taki sposób jakzeszłej nocy, a potem tak po prostu odprawić. Ta noc była wielką pomyłką.Wszystko jest pomyłką.W gruncie rzeczy spojrzała na niego z namysłem  już dawno powinnam skorzystać z twojej rady. Jakiej rady?  spytał zniecierpliwiony.Lekko się uśmiechnęła. Powinnam dać ci spokój i pocałować ropuchę.Jake powiedział, że nie może przyjąć pracy w Tanner Electronics.Cassie zgoryczą przyznawała, że nie była tym zaskoczona.I tyle, jeśli chodzi o jego uczciwość.Chyba jednak lepiej, że nie podał jejprawdziwego powodu swej decyzji, wystarczyło, że w głębi serca znała prawdę.Gdyby oświadczył, że Cassie zbyt mało dla niego znaczy, by zostać dla niej wDenver.A tak, wciąż się łudziła.Nie chciała liczyć dni.Była wściekła na siebie, że denerwuje się brakiemjakiejkolwiek wiadomości od niego.Czyż naprawdę gładkie obietnice ojca niczegojej nie nauczyły? Jake mówił, że wróci za kilka dni, a ona, głupia, uwierzyła.Sama szydziła ze swojej naiwności.Niby czemu się dziwiła? %7łałosne.Pewnego póznego popołudnia usiadła do pianina.Nie grała; myślała opierwszym wieczorze i próbowała powstrzymać płacz.Buddy zszedł na dół i po raz pierwszy od powrotu do pracy zajrzał do salonu.Cokolwiek Jake mu powiedział, odniosło to skutek.Podczas tych dni prawie na niąnie spojrzał, teraz też zatrzymał się tuż za progiem, skubiąc skórzany pas nanarzędzia. Proszę pani? To ja już. Chcesz już iść? Będziesz jutro o tej samej porze? Nie, już skończyłem całą robotę.Pewno pani chce sprawdzić, nim sobie pójdę. W porządku. Zamknęła wieko pianina i weszła na górę.W łazience unosił się specyficzny zapach materiałów budowlanych: surowegodrewna, klejów, środków czyszczących.Przestrzeń wokół wanny była nienaturalniepusta.Peggy będzie miała dużo do zrobienia, jednak Buddy swoje zadaniewykonał.Tak jak Cassie.Umawiały się.że zostanie albo do czasu zainstalowania wanny,albo do powrotu Peggy.Teraz więc była już wolna.Buddy zaczął znosić narzędzia, natomiast Cassie zabrała się za porządkowaniełazienki.Musiała wszystko odkurzyć, a potem porozstawiać drobiazgi, którepochowała w pierwszym dniu remontu.Na koniec napełniła mosiężną misępachnącymi płatkami potpourri i przygotowała świecę zapachową.Buddy zwijał już ostatni przedłużacz. Buddy, nie wiem, co Jake ci powiedział. zaczęła.Wzruszył ramionami. Mówił po prostu o swoich prawach do pani.Ja tam go za to nie winię.Jego prawa do niej.Zwietny żart. Gdyby pani kiedyś potrzebowała hydraulika. Wówczas zadzwonię po ciebie, Buddy.Z kieszonki koszuli wyjął świeżą wykałaczkę.Włożył ją energicznie do ust iwyszedł.Cassie zabrała się za porządkowanie następnych pomieszczeń.Odkurzyłasypialnię, zmieniła pościel, do pralki wrzuciła ręczniki.Wszystko to oczywiściemusiała zrobić, ale było jej też na rękę, że każda z tych czynności pozwala jejzostać tu trochę dłużej.Tłumaczyła sobie, że to głupota.Trzeba skończyć zabawę w udawanie.Podjęła w końcu decyzję.Spakowała swoje rzeczy i odłożyła klucz naumówione miejsce.Czas wracać do siebie.Nikt się nie odezwał, kiedy zadzwonił do drzwi.W domu nie było żywej duszy,tylko nieruchome oko kamery błyszczało nad drzwiami.Czy to znaczy, że Cassienie ma w domu, czy może spojrzała na monitor i nie chce go widzieć?Zajrzał pod donicę z żółtymi kwiatkami i ze zdumieniem stwierdził, że kluczbył na swoim miejscu.A więc odeszła.Uderzyło go to jak obuchem, chociaż wiedział, że głupotą byłoby oczekiwać, iżnic się nie zmieniło.Nie mógł przecież liczyć na to, że Cassie będzie tu na niegoczekać.Szczególnie po tym, jak powiedziała, że to już koniec. Stał na schodkach i obracając klucz w ręku, zastanawiał się, czy wartowchodzić do środka.Czy zniesie panującą tam ciszę i pustkę? Czy rzeczywiście maochotę zaglądać do lodówki, gdzie zapewne w idealnym porządku stoją jegorzeczy: sześć piw, dwa słoiczki oliwek i butelka keczupu? Albo wejść do łazienki?Nawet jeśli wyprowadziła się kilka dni temu, bez wątpienia pozostał tam zapachbzu.Mógłby też odtworzyć film zarejestrowany przez kamerę.Przynajmniejzobaczyłby, jak Cassie opuszcza dom. yle pan to rozegrał.Musiał przyznać, że Buddy miał świętą rację.Zdecydowanie podniósł klucz.Pójdzie prosto do telefonu i w książcetelefonicznej odszuka Wypożyczalnię %7łon.Teraz już nie podda się.Cassie wcisnęła przełącznik i szum odkurzacza ucichł.Dywan w salonie byłostatnią pozycją na liście prac porządkowych.Nie ma już żadnych śladów jejobecności.Peggy wróci do wysprzątanego, czystego domu.Przeniosła odkurzacz do holu.Właśnie wstawiała go do szafki, gdy w zamkuzazgrzytał klucz.Pomyślała, że zawsze ma takie szczęście.Czy Peggy i Rogermusieli wrócić, zanim zdołała stąd odejść? Z pewnością zechcą wysłuchać jejrelacji, trzeba więc będzie uśmiechać się i udawać, że wszystko odbywało sięspokojnie i bez zakłóceń.Drzwi otworzyły się szeroko. Jake. szepnęła.Stał w wejściu bez ruchu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl