[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie to, żeby bał się reakcji kochanki! TuMateusz z gniewnie zmarszczonymi brwiami rzucił niespokojne spojrzenie na przelatujące zaoknem morze.Na pewno nie ma sensu robienia tego tutaj, na wyjezdzie służbowym, gdy dookoła pełnoludzi.Kto wie, jak by się zachowała! Choć sądząc z tego, co wydarzyło się między nimiw ostatnich dniach, mogła się czegoś domyślać.W razie czego miał w zanadrzu opowiastkę o cyklofrenii.Na szczęście jeszcze jej niewykorzystał.Zresztą zrobi dokładnie tak, jak wczoraj postanowił: nie będzie stronił odkontaktów z nią, ale nie będzie też namiętnie ich poszukiwał.Może samo jakoś rozejdzie się pokościach. Proszę pana, słyszy mnie pan?  przyjaznie zawołał taksówkarz, stojąc z jego walizkąkoło drzwi.Więc już byli pod  Hefflerem ! Tak szybko! Zabawne, jak mu zleciała ta podróż.Złośliwa pamięć podsunęła mu obraz, jak rok temu jechał na podobny wyjazd integracyjny, tyleże do Zakopanego.Jakże inne miał wtedy nastawienie, jakże lekko mu było na duszy! I jak strasznie dłużyła mu się wtedy trasa.Jak niecierpliwił się, by zobaczyć Antoninę.Przyoblekając maskę beztroskiej pogody, wysiadł energicznie, zapłacił taksiarzowi, złapałwalizkę i sprężystym krokiem ruszył po marmurowych schodach, przelotnie zerkając nazawieszone nad recepcją zegary.Była dziesiąta piętnaście.Pewnie już po śniadaniu.Pospiesznie się meldował, jednocześnie nerwowo rozglądając.Od recepcjonistkidowiedział się, że firma Telecommerce miała teraz zajęcia w grupach.Po kilku minutach udałomu się ustalić, że grupa marketingowa znajduje się w Sali Heweliusza.Zostawił walizkę w swoim pokoju, po czym ruszył w stronę tamtej sali.Idąc korytarzem,zerknął na wyświetlacz telefonu.%7ładnej wiadomości, a więc Antonina ani nie odpisała, ani nieoddzwoniła, choć przez cały weekend wydzwaniał do niej jak najęty.Chciała go ukarać,a tymczasem ułatwiała mu sytuację.Usiłował sam siebie przekonać, że to dla niego lepiej.I nawet prawie mu się udało.Jedyne, co psuło mu humor, to owe zajęcia w grupach.Z tego, co pamiętał, właśnie dziś miała sięodbyć się kolejna sesja  procesu ozdrowieńczego jego działu.Nieco zbyt śmiało zastukał w drzwi i otworzył je energicznie, szczerząc zębyw rozbrajającym uśmiechu. Dzień dobry! Widzę, że wpadłem w sam środek czegoś ekscytującego! Doskonale siębawicie  podsumował najkrócej, jak mógł, widok, który roztaczał się przed nim niczym scena zezłego snu.Na środku stała coacherka Zuzanna, rozdając kartki czujnym i niespokojnymczłonkom jego zespołu.Mateuszowi krew napłynęła do twarzy, lecz niczego nie dał po sobiepoznać. Wejdz, Mateusz!  Wiktoria przywitała go luzacko, a zarazem profesjonalnie. Siadaj!Jesteśmy tu wprawdzie od dziewiątej, ale Zuzanna postara się cię zupdatować[73].Mateusz widząc, że szykują jakieś nowe ćwiczenie, aż jęknął.Pomału doszedł dopierwszego wolnego krzesła i opadł na nie w geście rezygnacji. Widzę, że tryskasz entuzjazmem  kontynuowała Wiktoria z pewnością siebie, któradawała Matiemu wiele do myślenia. Zuzanno, powiedz Matiemu, o co chodzi, widać, żechłopak zmęczony po podróży!Gorliwa trenerka zaczęła coś bredzić na temat ważności technik komunikacyjnych, leczmyśli Wencla odpływały w kierunku poufałych konszachtów Wiktorii z nowym dyrektoremzarządzającym, Patrickiem Duchamps em.Zapewne korzystając z jego nieobecności, oczerniała go, ile wlezie.Pytanie tylko jak?Donosząc, że w ich dziale szwankuje komunikacja? To wprost śmieszne.A jeśli chodzi o  inne sprawy , to mogła się domyślać, ale za rękę go nie złapała.Z Maruszewiczem wszystko załatwiali  na gębę i to na świeżym powietrzu.A więc gówno naniego miała.Kalkulując w ten sposób i niemal w parę sekund ogarniając sytuację psychologicznąpanującą na sali, szybko doszedł do wniosku, że nic mu nie mogła zrobić.Nie wypieprzą go przecież z firmy za złe komunikowanie się i utrudnianie zajęć oczyszczających.Kogo wezmą na świadków: te dwie pindy? Coacherkę Zuzannę i jej szefowąWiktorię?Może i powinien bardziej kalkulować, może powinien być bardziej ostrożny, bo przecieżza góra dwa miechy rodzi mu się pierworodny syn i niedobrze byłoby stracić pracę, ale, kurważeż mać, nie pozwoli pomiatać sobą ani swoim zespołem!Te zajęcia są nieludzkie.I oni, zgrany, zabawny zespół pełen ciekawych ludzi, mają siępoddać temu bezmyślnemu terrorowi?O, niedoczekanie twoje, modliszko! Chory wykwicie ułomnej współczesności.Rozparł się wygodnie i szybko zaczął rzucać żarciki w ucho siedzącej obok Justyny. Potoczył po zebranych w półkolu beztroskim, komicznym wzrokiem i z zadowoleniemodnotował, że ludzie jakby odtajali.Oddychali głębiej, z twarzy znikał wyraz tajonego niepokoju.Tymczasem Zuzanna jakby nieco się spięła i teraz wyczekująco patrzyła na szefową. Kontynuuj zajęcia, Zuzanno!  uprzejmie odezwała się do niej Wiktoria, choć w jejgłosie słychać było nutę przygany. Teraz zrobimy takie fajne ćwiczenie na otwartość i dawanie feedbacku  zaczęłacoacherka sztucznie ożywionym tonem. Czy wszyscy wiecie, co to jest feedback? Oj, znowucisza. Rzuciła Wiktorii porozumiewawcze spojrzenie, aż nadto czytelne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl