[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chcesz się ze mną kochać czy nie?Miał powiedzieć prawdę czy skłamać? Nagle uświadomił sobie, \e i prawda, ikłamstwo poślą go prosto do piekła.Uznał, \e bezpieczniej będzie skłamać. - Nie.- W takim razie to koniec.- Upokorzona i wściekła odsunęła się trochę.Mo\ekierowała nią duma, a mo\e po\ądanie, w ka\dym razie działała bez zastanowienia.Jednym szybkim skokiem znalazła się w ramionach Shawna.Nogami objęła go wpasie i przycisnęła usta do jego warg.Wydawało jej się, \e Berty szczeknęła.Brzmiało to tak,jakby się śmiała.Brenna wczepiła się mocno w Shawna, a gdy się zachwiał, ugryzła go, wcalenie lekko, w dolną wargę.Ktoś jąknął - nie wiedziała kto, i prawdę mówiąc, było jej wszystkojedno.Próbowała dać z siebie wszystko w tym jednym gorącym pocałunku.Zaskoczyła go, więc nie zdą\ył się od niej uwolnić.Tylko dlatego dał się pocałować.Zareagował instynktownie.Dotknął jędrnych pośladków, a potem pozwolił dłoniomwędrować w górę, a\ zagubiły się w jej włosach.Odetchnął głęboko i doznał wstrząsu.To nie jego wina, \e wraz z powietrzem jejzapach i smak wniknęły głęboko i przyprawiły go o zawrót głowy.Musiał to przerwać.Dla jej dobra musiał to przerwać natychmiast.za chwilę.Mo\etrochę pózniej.Wiatr wirował wokół nich.Słońce sączyło zza chmur delikatne światło.Zaczął padaćciepły deszcz.Shawn poczuł, \e ma dziwnie lekką głowę, jakby nie zostało w niej nic próczmarzeń.W tych marzeniach wnosił Brenna do domu, po schodach na górę do sypialni iopuszczał ją na łó\ko, by nasycić się nią do woli.Po chwili to ona go odepchnęła i zeskoczyła na ziemię.Wzrok przesłaniało mupo\ądanie, ale dostrzegł jej szyderczy uśmiech.- Pomyślałam, \e powinieneś dostać próbką tego, co odrzuciłeś.Gdy tak stał, próbując zapanować nad podnieceniem, Brenna otrzepała rękaw koszuli.- Zrobię przegląd twojego wozu, jak tylko znajdę trochę czasu.Lepiej ruszaj ju\ dopubu, spóznisz się do pracy.Nie odezwał się.Patrzył, jak Brenna odchodzi.Stał nieruchomo na deszczu, a\ ona i\ółty pies znikli za wzgórzem.- Spózniłeś się - powiedział Aidan w chwili, gdy Shawn pojawił się w drzwiachkuchni.- W takim razie mnie zwolnij albo zejdz mi z drogi.Aidan uniósł brwi słysząc takopryskliwą odpowiedz.Shawn szarpnięciem otworzył lodówkę i zaczął wyjmować z niej jajka, mleko i mięso.- Nie mogą zwolnić kogoś, kto jest współwłaścicielem.Shawn z hukiem postawiłgarnek na kuchence. - W takim razie mnie spłać.To chyba mo\esz zrobić? Gdy do kuchni wśliznęła sięDarcy, Aidan uniósł dłoń i gestem poprosił, by wyszła.Nie wyglądała na zadowoloną z tegopowodu, ale cofnęła się.- Co się stało?- Nic się nie stało.Mam kupę rzeczy na głowie i muszę zająć się pracą.- Dotąd zawsze potrafiłeś jednocześnie pracować i ruszać ustami.- Teraz nie mam nic do powiedzenia, a muszę przygotować placek z mięsem.A tak wogóle, to o co tym babom chodzi? - Odwrócił się od kuchenki i skrzywiony spojrzał na brata.- Najpierw mówią jedno, a po chwili zupełnie co innego.Nigdy nie wiadomo, czego się ponich spodziewać.- Ach, tak? - Troska o brata ustąpiła miejsca rozbawieniu.Aidan nalał sobie herbaty ioparł się o blat patrząc, jak Shawn pracuje mamrocząc pod nosem.- Moglibyśmy rozmawiaćo tym przez cały dzień i pół nocy, a i tak nie rozwiązalibyśmy tej zagadki.Zawsze jednakprzyjemniej jest mieć kobietę, która przysparza problemów, ni\ nie mieć kobiety wcale, niesądzisz?- Teraz akurat wcale tak nie uwa\am.Aidan roześmiał się.- Która to tak ci zalazła za skórę?- śadna.To nic takiego.Zupełny idiotyzm.- Nie chcesz o tym mówić? - Aidan upił łyk herbaty.- W takim razie sprawa jestpowa\na.- Tobie łatwo się śmiać i mądrzyć - rzucił Shawn z rozdra\nieniem.- Wygodnie sięurządziłeś ze swoją Jude Frances.- Pewnie tak.- Aidan skinął głową.- Ale przecie\ nie zawsze tak było i to ty dałeś midobrą radę, kiedy nie widziałem \adnego wyjścia z sytuacji.Mo\e powinieneś się zastanowići udzielić podobnej rady sobie, jeśli nie chcesz słuchać mnie.- W tej chwili nie \yczę sobie \adnej kobiety w moim \yciu - mruknął Shawn, - A ju\zwłaszcza tej jednej.Po prostu nie chcę.Starał się nie myśleć o tamtym dzikim i podstępnym pocałunku, ani o przytulonym doniego drobnym ciele Brenny.- Nie, nie chcę - powtórzył.Gwałtownym ruchem zapalił gaz pod garnkiem zmięsnym nadzieniem.- Sam wiesz najlepiej, co ci odpowiada, a co nie.Powiem tylko, \e zawsze przychodzitaki moment, kiedy głowa mówi jedno, a cała reszta wcale nie zamierza tego słuchać.Mę\czyzna potrafi zachowywać się jak dziecko, jeśli chodzi o kobietę.Chce tego, czego mieć nie powinien i bierze więcej ni\ mo\e udzwignąć.Zwiadomość, \e coś nie jest dla ciebiedobre, wcale nie powstrzymuje przed pragnieniem posiadania tego czegoś.- Ale ja nie byłbym dla niej odpowiedni.- Shawn, ju\ spokojny, wyjął miskę, abyprzygotować ciasto na placki.- Nawet pomijając wszystko inne, po prostu nie byłbym dla niejodpowiedni.I na tym koniec [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl