[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nachylił się nad zamkiem - znów grzechot i skrobanie - po czymotworzył, odsłaniając prowadzące w dół kamienne schody.Agent włączyłlatarkę i poświecił w mrok.- Nie jest to pierwszy grobowiec, którego spokój naruszam - mruknął,gdy D'Agosta do niego dotarł - ale wygląda, \e jeden z najbardziejinteresujących.- Czemu Vanniego pochowano tutaj, a nie na cmentarzu na dworze?Minęli próg i Pendergast delikatnie zamknął za nimi drzwi na klucz.- Zpowodu stromego wzgórza kościół nie ma zewnętrznego camposanto.Wszystkich zmarłych chowa się w kryptach wyciętych w skale podkościołem.Zeszli schodami, by znalezć się w niskiej, sklepionej przestrzeni.NozdrzaD'Agosty wypełnił zapach pleśni.Po lewej światło latarki ujawniło jakieśśredniowieczne sarkofagi, kilka z figurami zmarłych wyrzezbionymi wprzykrywających je marmurowych płytach, przedstawionych jakby spali;rycerz w zbroi, ktoś w stroju biskupa.D'Agosta poszedł za Pendergastem w prawo.Korytarz prowadził obokstarych grobowców, ozdobionych rzezbami i reliefami, kończył sięnastępnymi \elaznymi drzwiami.Agent otworzył je w jednej chwili.Zwiatło pozwoliło zobaczyć dalszy, znacznie bardziej surowy tunel wykutyju\ w samej skale.Półki wycięto w skalnych ścianach; ka\da z własną kupkąkości, czaszką, strzępami szmat.Niektóre szkielety miały pierścionki nakościstych palcach albo drobną bi\uterię i naszyjniki rozrzucone wśród\eber.Słabo szurały myszy, po brudnej podłodze przemknęło kilkafutrzanych kul szukających kryjówki.Dalej znajdowały się rzędy nowszychgrobów ustawionych do korytarza wę\szą częścią jak w mauzoleum.Ka\dąniszę zakrywała marmurowa tablica.302 | P a g e W miarę jak szli, daty na tablicach stawały się bardziej współczesne.Niektóre ozdobiono fotografiami zmarłych przymocowanymi na froncie;powa\ne twarze z dziewiętnastego i początku dwudziestego wieku,naznaczone cierpieniem i rozczarowaniem.Z rzadka zaczęły się pojawiaćpuste krypty z pustymi tablicami.Inne miały wyryte nazwiska i daty urodzin,ale bez dat śmierci.Pendergast przesuwał promień światła z lewa na prawo iz powrotem.Z przodu D'Agosta widział ju\ ścianę zamykającą kryptę.I tam,w dolnym rzędzie na końcu, odosobniony, znajdował się grobowiec, któregoszukali:CARLO VANNI1948-2003Agent sięgnął do marynarki i wyjął cienki materiał, który szybko rozło\yłna kamiennej podłodze przed kryptą.Następnie wydobył łom i długiemetalowe ostrze z zakrzywionym brzegiem.Wsunął ostrze za marmurowąpłytę, powoli przesunął po obwodzie, potem wepchnął łom w świe\o powstałąszczelinę i gwałtowne pociągnął.Tablica odskoczyła w bladej chmurze kurzu.Pendergast zręcznie ją chwycił i poło\ył na materiale.Z ciemnej dziury wydostał się paskudny zapach spaleniznyAgent zaświecił latarką w niszę.- Pomó\ mi, proszę.D'Agosta ukląkł obok.Unikał patrzenia w otwór, jakoś nie wydawało sięto w porządku.- Ty chwytasz za lewą stopę, ja za prawą i wysuwamy Mamy szczęście, \enisza Vanniego jest na poziomie podłogi.Teraz D'Agosta zmusił się, \eby spojrzeć.W mroku zobaczył tylkopodeszwy butów, ka\dą z dziurą.- Gotowy?Sier\ant skinął głową.Sięgnął, chwycił za but.- Wiesz, jednak chwyć ponad kostką.Nie chcielibyśmy, \eby stopaodpadła od kości.- Jasne.- D'Agosta przesunął rękę wy\ej, na nogę okrytą tkaninąspodni.W dotyku przypominała węzlastą kość, nie licząc trzasku czegoś podspodem, jakby pergaminu, od czego prawie wywrócił mu się \ołądek.Smródbył przera\ający- Na trzy ciągniemy, powoli i równo.Raz, dwa, trzy.D'Agosta szarpnął ipo chwili wra\enie ciągnięcia ustąpiło, ciało było wolne i zaczęło sięwysuwać, zaskakująco lekkie.- Jeszcze.Sier\ant cofał się, cały czas ciągnąc, dopóki zwłoki nie zostały całkowiciewyjęte z niszy.Zobaczyli gniazdo skorków; ogarnięte paniką insekty rozbiegłysię na wszystkie strony.D'Agosta odskoczył, uderzeniem dłoni strącając tychkilka, które popędziły mu w górę po nodze.Przed nimi le\ał Carlo Vanni, ramiona skrzy\owane, ręce oplecione wokółkrucyfiksu, oczy otwarte, ale czarne i pomarszczone.Wargi odsłaniały zęby, awłaściwie tylko zgniłe ułomki.Białe włosy mę\czyzny zostały przygładzonejakąś zadziwiającą substancją, bo nie drgnął nawet kosmyk.Garnitur miałdziury świadczące o działalności robactwa, ale poza tym pozostał nietknięty,303 | P a g e mo\e trochę zakurzony.Jedyny widoczny ślad spalenia zdradzały ręce,czarne, pokurczone, z paznokciami skręconymi jak zwitki papieru.- Potrzymaj latarkę, Vincencie.Pendergast nachylił się nad ciałem, ustawił nó\ na wysokości gardłazwłok i jednym ruchem rozciął ubranie od szyi a\ do miednicy.Rozsunąłprzecięte warstwy.Kłęby papieru u\yte do wypchania garnituru wypełniałyzapadnięty brzuch.Agent je tak\e odsunął, odkrywając poczerniały tors,spaloną skórę schodzącą zakurzonymi płatami.Nadpalone \ebra sterczały zklatki piersiowej, eksponując zwęglone końce.D'Agosta usilnie starał się trzymać latarkę prosto.Pendergast wyjął z kieszeni kawałek papieru i poło\ył go obok ciała.D'Agosta zobaczył, \e to kopia raportu lekarza medycyny sądowej, kseroprześwietlenia pokazującego lokalizację drobin metalu.Następnie dopasowałdo oczodołu jubilerską lupę i, poprawiając ostrość, pochylił się nad ciałem.Zno\em w jednej ręce i chirurgicznymi szczypcami w drugiej.Zaczął grzebać wbrzuchu.Rozległy się słabe trzaski.- Ach! - Uniósł w górę kawałek metalu zaklinowany między łapkamiszczypiec, a potem wrzucił go do probówki i ponownie nachylił się nadciałem.Z ciemności za nimi doleciał dzwięk [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl