[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedziałam, że i Lisa musiała się jakoś wpisać w tenobrazek.Nie miałam tylko pojęcia jak.Czułam, żejeszcze chwila, a od domysłów pęknie mi głowa. Przepraszam. Roześmiał się i pacnął ją w nosróżową kredą. Więc jakie chcesz nuty? Chcę&  Nie dokończyła, bo złapał ją gwałtowny kaszel.Gabe zerwał się na równe nogi. Wyrzuć to z siebie, Księżniczko.Właśnie tak,wykaszl to.Wytarł jej usta papierową serwetką. Grzeczna dziewczynka. Parker&  Znowu się rozkasłała, a on znów zrobiłto samo, ostrożnie dotykając rurek, które wystawały jejz nosa. Nienawidzę kasłać. Wiem.To dlatego, że jesteś zakatarzona, alewkrótce poczujesz się lepiej.Czy teraz, kiedy podają citlen, oddycha ci się łatwiej?  Mrugnął do nieji poklepał urządzenie przypięte do wózka. Trochę. Wydawała się bledsza niż zwykle. Alei tak jestem bardzo zmęczona. Może& Parker!  wrzasnęła tak, że zadzwięczało miw uszach. Powiedziałam, że jestem zmęczona! Jestemzmęczona! Taka zmęczona! I cały czas śni mi sięchoinka.Tylko taka bez światełek.Dlaczego na choincenie ma światełek, Parker?Gabe zamarł.Nigdy w życiu nie był tak blady. Choinka!  krzyknęła znowu, rozdziawiła ustai niemal spadła z wózka.Podbiegłam do niej, kiedy zaczęła kasłać,wyszarpnęłam mu z dłoni serwetkę i przytknęłam jej doust.Odkaszlnęła kilka razy.Otarłam jej wargi i uśmiechnęłam się. Lepiej?  spytałam. N-n-nie. Dwie wielkie łzy potoczyły się po jejpoliczkach. Hmm, w takim razie może zaśpiewamy?Chciałabyś?  Chwytałam się wszelkich sposobów.Zawsze uspokajał ją śpiew Gabe a.Nie odpowiedziała, a ja doskonale wiedziałam, żeigram z ogniem.Niewiele myśląc, wcisnęłam serwetkęz powrotem w dłoń Gabe a, podeszłam do pianinai zaczęłam śpiewać piosenkę z Małej Syrenki. Naprawdę chcę!  wrzasnęła Księżniczka.Gabe stał bez ruchu.Księżniczka próbowała śpiewać i choć niewychodziło jej to najlepiej, uśmiech powrócił na jejtwarz.A co najważniejsze, przestała kasłać.Wraz z ostatnimi słowami piosenki nadszedł konieczajęć.Do pokoju weszła Marta i popchnęła wózekKsiężniczki w kąt sali.Ja tymczasem podeszłam doGabe a, zastanawiając się, czy nie klasnąć mu przedoczami. O co chodzi?  Szarpnęłam go za rękę.Zamrugał.Spojrzałam na serwetkę, którą trzymałw dłoni.Widniały na niej czerwone plamki.Plamkikrwi.Księżniczka kasłała krwią. Rozdział 31Czerwień  zadziwiające, jak jedenkolor potrafi przenieść mniez powrotem do tamtej chwili.Byłotyle krwi, całe moje ręce były wekrwi.I nadal są. Gabe H.GabeSen powrócił.Zwykle wracał, kiedy miała gorączkę.Księżniczkaniewiele pamiętała z wypadku, tylko stojące wokółdrzewa.W jej głowie wyglądały jak choinki, cozmieniało święta w prawdziwy koszmar, tak bardzo sięich bała.Musiałem się z nią zgodzić.Mnie również drzewa przypominały o wypadku.Tak jak przeklęta bluza Oregon Ducks i szalikprzywiązany do wózka inwalidzkiego. Gabe&  Saylor kilka razy powtórzyła moje imię.Spojrzałem na swoją rękę, próbując coś powiedzieć,ale słowa utknęły mi w gardle. Gabe&  Chwyciła mnie za ramię i wyprowadziła tylnymi drzwiami na zewnątrz. Czy ona jest chora? Zapalenie płuc. Głos mi się załamał.Dłoń Saylor przez cały czas spoczywała na moimramieniu. Przykro mi, Gabe.To straszne, wiem& Nic nie wiesz  naskoczyłem na nią.Musiałem jązranić.Chciałem, żeby cierpiała, bo sam cierpiałem, boodchodziłem od zmysłów, bo traciłem dziewczynę,którą kiedyś kochałem, i wszystko to była moja wina. Nie krzycz na mnie. Zcisnęła mnie za ramięi odepchnęła. Próbuję pomóc.Wiem, że jest dla ciebieważna.To ktoś z rodziny? Twoja siostra?Wybuchłem chrapliwym śmiechem i wyrzuciłem ręcew górę. Moja siostra? Myślałaś, że to moja siostra?Spojrzała na mnie zdumiona i pokiwała głową. Pudło  warknąłem, podszedłem do nieji spojrzałem na nią z góry. Była moją narzeczoną.Klnąc pod nosem, wróciłem do budynkui zatrzasnąłem za sobą drzwi.Poczułem narastającą falęmdłości.Wpadłem do łazienki i zwróciłem do toalety całązawartość żołądka.Wisiałem nad sedesem tak długo, aż nie miałem czymwymiotować.W końcu wypłukałem usta wodąi poszedłem do gabinetu Marty.Siedziała przy biurku, popijając kawę i przeglądającdokumenty.  Ona kaszle krwią, Marto.Filiżanka zastygła w połowie drogi do ust. Tak, wiem.Nie chcieliśmy cię martwić. Martwić?  Podniosłem głos. Martwić? Usiądz, Gabe. Nie. Zakląłem i zamknąłem drzwi, żeby nikt niesłyszał naszej rozmowy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl