[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak.Z pewnoÅ›ciÄ….- SÄ…dowi chodzi w istocie o to.- zaczÄ…Å‚ Geiggen.- SÄ…d sam potrafi wyjaÅ›nić pani Winslow, o co mu w istocie chodzi, mecenasie! - ofuknęła go sÄ™dzina.- Przepraszam, Wysoki SÄ…dzie.- ProszÄ™ mi odpowiedzieć na nastÄ™pujÄ…ce pytanie: czy ostatnie zdarzenia mogÄ… wywrzeć wpÅ‚yw na werdykt, jakiwyda pani w tym,procesie? Na wstÄ™pie chcielibyÅ›my usÅ‚yszeć pani zdanie.- WpÅ‚yw? Jaki wpÅ‚yw? - zdumiaÅ‚a siÄ™.- Ach, rozumiem.- Dopiero w tym momencie uÅ›wiadomiÅ‚a sobie oczywisteanalogie.Grozba gwaÅ‚tu, odtrÄ…cony adorator.- Do licha.naprawdÄ™ trudno mi.powiedzieć.Choć.chyba nie.WkoÅ„cu niewiele ma to wspólnego z naszÄ… sprawÄ….Ale, jak rozumiem, ostateczna decyzja należy do paÅ„stwa.Pani Williams udzieliÅ‚a nastÄ™pnie gÅ‚osu przedstawicielom stron procesowych, zezwalajÄ…c, by każdy z nich zadaÅ‚Libby kilka pytaÅ„.- Czy sÄ…dzi pani, że motywem dziaÅ‚ania McCalleya byÅ‚a uraza i poczucie, że zostaÅ‚ odttÄ…cony? - spytaÅ‚ jÄ… Geiggen iLibby odpowiedziaÅ‚a uczciwie, że tak. 442- MówiÅ‚a pani, że byÅ‚ on pijany.Czy zwalnia go to od odpowiedzialnoÅ›ci za to, co zrobiÅ‚? - spytaÅ‚ z koleiMacDonald.- Nie - odparÅ‚a.- Ale aby zrozumieć jego zachowanie, nie sposób tego faktu pominąć.Pani sÄ™dzia Williams bardzo serdecznie jej podziÄ™kowaÅ‚a i poprosiÅ‚a, aby zechciaÅ‚a wrócić do pokoju przysiÄ™gÅ‚ych.Na korytarzu czekaÅ‚ na niÄ… Chuck, który jÄ… tam zaraz zaprowadziÅ‚.- Wszystko w porzÄ…dku.McCalley zostaÅ‚ już zabrany.-Strażnik poklepaÅ‚ jÄ… serdecznie po ramieniu.- Bardzo dobrzepani zrobiÅ‚a.ProszÄ™ siÄ™ już o nic nie martwić.My siÄ™ tym zajmiemy.WróciÅ‚a do pokoju i odetchnęła z ulgÄ….Po Aleksie nie byÅ‚o Å›ladu.Komputer też miaÅ‚ jakieÅ› problemy z jegonazwiskiem, poinformowaÅ‚ Libby wesoÅ‚ym tonem Dayton, który jak zwykle siedziaÅ‚ na parapecie.Po upÅ‚ywie dwudziestu minut zjawiÅ‚ siÄ™ Chuck i zaprowadziÅ‚ przysiÄ™gÅ‚ych na salÄ™.Przed wejÅ›ciem czekaÅ‚ już na nichWill.Oskarżony, James Bennett Layton, znowu siedziaÅ‚ na swoim staÅ‚ym miejscu za stoÅ‚em obrony.Pani sÄ™dzia Williams odroczyÅ‚a rozprawÄ™ do jutra, do godziny dziesiÄ…tej rano.ZwolniÅ‚a przysiÄ™gÅ‚ych, proszÄ…cjednoczeÅ›nie srr©|iy, aby pozostaÅ‚y na sali sÄ…dowej.Jill od wielu godzin oczekiwaÅ‚a na telefon i zadrÄ™czaÅ‚a Rusty'ego, zadajÄ…c mu ciÄ…gle te same pytania.Nie rozstawaÅ‚asiÄ™ z bezprzewodowÄ… sÅ‚uchawkÄ… i teraz, gdy tylko odezwaÅ‚ siÄ™ brzÄ™czyk, wystarczyÅ‚o, by podniosÅ‚a jÄ… z kolan inacisnęła przycisk wÅ‚Ä…czajÄ…cy foniÄ™.Rusty odruchowo siÄ™gnÄ…Å‚ po pilota i wyciszyÅ‚ telewizor.- Tak, tak.Rozumiem - odpowiadaÅ‚a zdawkowo.- Tak, dziÄ™kujÄ™ pani, Kathryn.Do zobaczenia.Do jutra.- PacnęładÅ‚oniÄ… w antenkÄ™, wciskajÄ…c jÄ… do Å›rodka, i odrzuciÅ‚a sÅ‚achawkÄ™ na drugi koniec tapczanu, jak najdalej od siebie.- No i co powiedziaÅ‚a?- Obrona wniosÅ‚a o unieważnienie procesu i powoÅ‚anie nowej Å‚awy przysiÄ™gÅ‚ych. 443- WiedziaÅ‚em, że tak bÄ™dzie!- Ale wniosek nie przeszedÅ‚.PozostajÄ… przy tej samej Å‚awie.- Jill westchnęła i wzruszyÅ‚a ramionami.- Kathryntwierdzi, że Geiggen zrobiÅ‚ to ze wzglÄ™dów taktycznych, liczÄ…c siÄ™ z tym, że bÄ™dzie mógÅ‚ siÄ™ powoÅ‚ać na swójwniosek przy ewentualnej apelacji.- A wiec ciÄ…gle jeszcze mamy szansÄ™.- Zdaniem Kathryn, Geiggen jest przekonany, że wygra tÄ™ sprawÄ™.- MilczaÅ‚a chwilÄ™.- Layton siÄ™ z tego wykrÄ™ci.Przez caÅ‚y czas tak uważam.- O Jezu, Jill.Przykro mi.Sam nie wiem, co mam ci powiedzieć.- Powiedz mi, żebym liczyÅ‚a na cud.- ZmarszczyÅ‚a brwi, zerwaÅ‚a siÄ™ nagle z tapczanu, podbiegÅ‚a do drzwi i wyjrzaÅ‚ana korytarz.- Peter?W progu ukazaÅ‚a siÄ™ maÅ‚a postać chÅ‚opca.- WÅ‚aÅ›nie siÄ™ obudziÅ‚em.- Zaraz ciÄ™ zaprowadzÄ™ do łóżeczka, kochanie.PosiedzÄ™ przy tobie chwilÄ™ i znowu zaÅ›niesz.- MogÄ™ siÄ™ napić mleczka?- OczywiÅ›cie.Zaraz ci przyniosÄ™.Gdy tylko Jill wyszÅ‚a z pokoju, Peter podszedÅ‚ do fotela, na którym siedziaÅ‚ jego ojciec.- Tatusiu?- SÅ‚ucham?- Czy jeÅ›li nie wsadzÄ… tego czÅ‚owieka do wiÄ™zienia, to ty go zabijesz?W kuchni rozlegÅ‚ siÄ™ dzwiÄ™k szklanki, która musiaÅ‚a widocznie wypaść z rÄ…k Jill i rozbiÅ‚a siÄ™ na podÅ‚odze.- Co siÄ™ staÅ‚o, kochanie?-zawoÅ‚aÅ‚ Rusty.- Nic, nic! - odkrzyknęła.- Zaraz przyjdÄ™.-1 rzeczywiÅ›cie, po upÅ‚ywie kilku sekund byÅ‚a już z powrotem.Rusty zdążyÅ‚ tymczasem posadzić sobie maÅ‚ego na kolanach.- Widzisz, synku.- zaczÄ…Å‚ mu mozolnie tÅ‚umaczyć - sÄ…dy sÄ… po to, aby wymierzać sprawiedliwość.CzyniÄ… to jakbyw naszym imieniu, a my mamy siÄ™ temu jedynie przyglÄ…dać. 444- Ale mama mówi, że ten czÅ‚owiek wyjdzie.- Nie, nie.ZlejÄ… zrozumiaÅ‚eÅ›.Ona mówiÅ‚a tylko, że ktoÅ› tak powiedziaÅ‚.PowtarzaÅ‚a czyjeÅ› zdanie.Miejmy nadziejÄ™,że tak nie bÄ™dzie.- WestchnÄ…Å‚ ciężko i pogÅ‚askaÅ‚ syna po gÅ‚owie.- Policja i sÄ…dy stojÄ… na straży prawa.Tylko sÄ…dmoże kogoÅ› skazać.A nam nie wolno na wÅ‚asnÄ… rÄ™kÄ™ wymierzać nikomu sprawiedliwoÅ›ci.Prawo nam tego zabrania.I Bóg tego zabrania.Znasz przecież przykazanie:  Nie zabijaj".Peter spojrzaÅ‚ spod oka na ojca i skrzywiÅ‚ siÄ™.- To dlaczego daÅ‚eÅ› w nos temu adwokatowi?Nawet Jill nie potrafiÅ‚a w tym momencie zachować powagi.Ale te dzieciaki sÄ… teraz zmyÅ›lne! 36.We wtorek rano Will wyglÄ…daÅ‚ już o niebo lepiej.Jego siÅ„ce, wczoraj jeszcze ciemnofioletowe, robiÅ‚y siÄ™ powolizielonkawe, miejscami nawet żółte, a oko z krwawym wylewem otwieraÅ‚o siÄ™ troszkÄ™ szerzej.MógÅ‚ już odrobinÄ™poruszać ustami, choć nadal jeszcze nie byÅ‚ w stanie mówić.Libby, zupeÅ‚nie nie zważajÄ…c na to, że caÅ‚e audytoriumbacznie jej siÄ™ przyglÄ…da, natychmiast skierowaÅ‚a siÄ™ w jego stronÄ™.Delikatnie poklepaÅ‚a go po ramieniu, uÅ›cisnęłamu dÅ‚oÅ„ i usiadÅ‚a obok niego.Niech sobie myÅ›lÄ…, co chcÄ….ByÅ‚o jej wszystko jedno.KrzesÅ‚o Alexa staÅ‚o puste; nikt na nim na razie nie siadaÅ‚.Natomiast zgromadzeni wokół stoÅ‚u zawziÄ™cie wymienialiszeptem jakieÅ› komentarze, w zwiÄ…zku z czym Libby powiedziaÅ‚a Melissie, że wychodzi na chwilÄ™ z Willem nakorytarz - po to oczywiÅ›cie, by jej przyjaciółka mogÅ‚a do koÅ„ca wszystko wyjaÅ›nić pozostaÅ‚ym kolegom.Gdy stalitak we dwójkÄ™ na pustym korytarzu, Libby pocaÅ‚owaÅ‚a Willa w jego mniej zapuchniÄ™ty policzek.Po minucie wrócilido pokoju i tym razem panowaÅ‚a tam kompletna cisza, choć, tak jak poprzednio, nadal wszyscy siÄ™ na niÄ… gapili.ZjawiÅ‚ siÄ™ Chuck i zaprowadziÅ‚ ich na salÄ™.Oskarżony ponownie zajmowaÅ‚ miejsce sÅ‚użące do skÅ‚adania zeznaÅ„ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl