[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie umieraj, mój mały, moje małe kochanie! Błagamcię! Nie umieraj! Jeśli umrzesz, ja umrę także!Nagle mały chłopiec odrzucił głowę do tyłu jak ptaszeko złamanym karku, jego rączki wyśliznęły się z jej dłoni.Angelika podniosła oczy do nieba w ostatecznym i szaleńczym błaganiu o pomoc i dostrzegła dwa anioły.Widziaławyraznie, jak przekraczają próg pokoju.Choć nierówni posturą, podobni byli nieziemską pięknością.Jasne, blade twarze rozświetlał uśmiech pełen łagodności, który podkreślał czystość wiecznie młodych rysów.Długie włosy, u jednego niemal białe, u drugiego złociste,spływały im na plecy.Ale ubrani byli na czarno.Na ich piersiach Angelika dojrzała czerwoną plamęw miejscu serca, plamę krwi, tej krwi z serca matek zasztyletowanych bólem.Zrozumiała.To były anioły śmierci.54Przyszły po dziecko.Ułożyła synka na ugiętym ramieniu, aby podtrzymaćmałą główkę, zbyt dlań ciężką.Spłynął na nią dziwny spokój.Patrzyła na zbliżające się anioły, a łagodność ich uśmiechu i jasność oblicza sprawiły, że krzyk, który rozdzierałjej serce, nie dobył się z ust.Bez sprzeciwu pozwoliła im zabrać ukochane dziecko.Zrezygnowana, załamana, patrzyła, jak układają je napikowanej kapie.Muszą owinąć je w całun.Młodszyz aniołów położył ręce na nieruchomym ciałku i pogłaskałje.Drugi też się pochylił, a z jego oczu niebieskich, przejrzystych padała nieziemska światłość.Ich długie i ciężkiewłosy tworzyły wokół umierającego dziecka jak gdyby złocistą zasłonę.Nagle dziecko zadrżało, wyprężyło się, zapewne w ostatnim spazmie, wyrzuciło na boki drobne piąstki, wyprostowało małe nóżki.Nieruchoma twarzyczka skurczyła siędziwnie, po czym przemieniła się w ogromne, rozwarteusta, z których wydobył się przenikliwy krzyk.Jednocześniez małego członka trysnęło zródło życia, niteczka przezroczystej cieczy, niewinnej, wspaniałej czystości. He is saved! * krzyknął jeden z aniołów, a drugizwrócił się do Angeliki: Jest głodny.Moja siostro, czy masz mleko, by gonakarmić?Miała, oczywiście, że miała.Kiedy dziecko przywarło do obolałych, przepełnionychpiersi, Angelika poczuła ulgę tak silną, że aż bolesną.Tenból dodany do cierpień, przez które przeszła w ostatnichgodzinach, sprawił, że niemal straciła poczucie rzeczywistości.Nagle pokój zapełnił się ludzmi, którzy biegali gorączkowo, krzyczeli, kobiety szlochały, czy też śmiały się, kryjąctwarze w chusteczkach, mężczyzni jakby skrępowani próbowali odrzucić swą zwykłą powagę i niewzruszony spokój.A w tym ogromnym zamieszaniu dostrzegła jego! Jego!Był wielki, poważny i choć nie pamiętała, kim jest, wiedzia-* Jest uratowany!55ła, że skoro jest tutaj, skoro wrócił, wszystko jest dobrze.Uspokojona chciała zapaść w sen, ale nagle poderwała sięw obawie, że śniła do tej pory.Gdzie są aniołowie? Usuńcie się rzekł rozkazujący głos.Czyjeś ramię podtrzymywało ją i znowu widziała je pochylone nad kołyską, która stała się centralnym punktemw tym pokoju.A ci wszyscy ludzie krzątający się w pomieszczeniu odstąpili nagle od aniołów i od kołyski, ruchemuroczystym i zdecydowanym, jak rozstąpiło się Morze Czerwone, by przeszedł po nim naród żydowski.Na twarzach zebranych tu osób widziała szacunek a może był tp strach i zrozumiała, że nie tylko ona widziwysłanników nieba.Wciąż pogodni i świetliści, choć obleczeni w suknie kolorużałoby z tą plamą żywej krwi w miejscu serca, powrócili dołóżka Angeliki.Wyższy niósł ostrożnie maleńkie zawiniątko. Zawsze zapominamy o dziewczynkach powiedziałze śmiechem ale o nią też zadbamy.Mała obudzona dziewczynka wydawała żałosne, krótkiekrzyki.Była silniejsza od swojego brata, ale wkrótce i onaposzłaby za nim do grobu.Pod pieszczotliwym dotykiem anielskich dłoni rozkwitłajak kwiat i otworzyła wielkie niebieskie, zamglone oczy.Zdawała się uśmiechać z wdzięcznością.Przyjęła pierś i ssałaz powagą, cierpliwością, jakby wiedziała, że ten pokarmdaje jej życie.Jej blizniaczy brat spał spokojnie, ukołysanyw ramionach aniołów.Policzki, jeszcze niedawno sine i bezżycia, teraz zaróżowiły się radośnie. They live! They suck! * powtarzały dookoła głosypełne zaskoczenia i niedowierzania. Czyja coś piłam?" zadawała sobie pytanie Angelika.Rzeczywiście, czuła się jak upojona alkoholem.Baldachim łóżka kołysał się nad nią, twarze się deformowały,dzwięki znikały i powracały ze zdwojoną siłą.Była pijana,tak, pijana odzyskanym szczęściem, triumfem życia nadśmiercią.* %7łyją! Ssą!56Gorączka rosła.Poznała ją już kiedyś nad Morzem Zródziemnym.Zalewała jej ciało falą na przemian gorącą i lodowatą.Anioły pochyliły się nad nią i wtedy spostrzegła, że czerwona plama, którą miały w miejscu serca, jest niedbalewyciętą z płótna literą A, przyszytą nierównym ściegiem. Te suknie są z pospolitej serży" stwierdziła i zapytała: Czy ja coś wypiłam?Na czarujących anielskich obliczach odmalowało się zakłopotanie i bezradność.Gdzieś z oddali usłyszała, że męskigłos, jego głos, tłumaczy jej pytanie na angielski.Dwiegłowy o włosach blond zaprzeczyły gwałtownie.Nie, niczego nie dano jej do picia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Anne McCaffrey Cykl JeŸdŸcy smoków z Pern (07) Moreta Pani Smoków z Pern
- Anne McCaffrey Statek 2 Statek bliŸniaczy
- Tracy Anne Warren Kochanki 02 Przypadkowa kochanka
- Katherine Anne Porter Biały koń, biały jeŸdziec
- Anne McCaffrey Cykl JeŸdŸcy smoków z Pern (15) Niebiosa Pern
- Anne McCaffrey Cykl JeŸdŸcy smoków z Pern (09) Narodziny Smoków
- Anne Dunan Page The religious culture of the Huguenots, 1660 1750 (2006)
- Long Julie Anne Pennyroyal Green 03 Dawna miłoœć
- Anne Tracy Warren 03 Ostatnia kochanka
- Herries Anne Królewski sezon 03 Uprowadzona
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- revelstein.htw.pl