[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bo to dziwny człowiek - odparłem.- Pan mnie nie rozumie.Weźmy na przykład Moleya.Jeżeli zniknie w podziemiach, nie znajdziemy go i w ciągu stu340lat.Lubi ciemności, podobnie jak niektórzy ludzie lubią niskie temperatury.Wie pan,co mam na myśli?- Ten facet jest inny.- Skąd więc wiedział, jak się tam dostać?- Posłużył się pamięcią.Ktoś powiedział mu, jak się ukryć i jak się tam poruszać.Tym kimś mógł być były wieloletni pracownik kanalizacji miejskiej, Ray Murphy.- Ckliwy Ray! Ten bokser.- Znasz go?- Tak, znam.Ray nigdy nie był rasowym bokserem.Częściej leżał na deskach niż Ruud van Nistelrooy.Nie wiedziałem jednak, że pracował w kanalizacji miejskiej.- To było dawno temu.Potem był w grupie przeciwpowodziowej.Na twarzy Pete'a pojawił się szeroki uśmiech.- Stare pomieszczenia oddziału przeciwpowodziowego londyńskiej siecikanalizacyjnej znajdują się w podziemiu przy przejściu pieszych obok przy starej zajezdni tramwajowej Kingsway Tram.- Przecież w śródmieściu Londynu już od pięćdziesięciu lat nie kursują tramwaje.- Toteż ten tunel dawno jest nieczynny.To było najmniej właściwe miejsce nacentrum zapobiegania powodziom.Gdyby Tamiza wylała, właśnie to miejsce jakopierwsze zostałoby zalane.Co za głupi pomysł!To przejście jest jednym z najdziwniejszych, prawie tajemniczych miejsc w mieście.Codziennie tysiące ludzi przechodzi tutaj dołem lub przejeżdża górą, nie zdając sobie z jego istnienia sprawy.Widać tylko parkan i drogę pokrytą kocimi łbami, która ginie gdzieś pod ziemią.Biegnie pod Kingsway - jedną z najruchliwszych ulic West Endu -do Aldwych, gdzie skręca w prawo i wychodzi bezpośrednio na Waterloo Bridge.Meteorolog Pete parkuje furgonetkę na podjeździe, ignorując znak zakazu postoju.Daje mi plastikowy hełm ochronny i wyjmuje z samochodu tablicę informującą, że w tym miejscu prowadzone są prace dla władz miejskich.341W kamiennej nawierzchni tkwią jeszcze pozostałości szyn tramwajowych, a dużabrama zagradza wejście do tunelu.- Możemy tam wejść?- To wbrew prawu - mówi i wyciąga największy, jaki kiedykolwiek widziałem, obcinak, przyrząd do przecinania stalowych prętów.Moley postękuje i nakrywa się plandeką.Usiłuję ostudzić odkrywczy entuzjazm Pete'a, mówię, że Gerry Brandt to groźnyprzestępca.Przez niego Ali wylądowała w szpitalu; nie chcę, aby jeszcze ktośucierpiał.Z chwilą kiedy zorientujemy się, że on tam się zaszył, wezwę policję.- Możemy tam wsunąć kreta drenarskiego.- Pete zawija końce plandeki.Widać tylko głowę Moleya.- Jesteście przygotowani?Schodząc po rampie, wyglądamy jak trzej inżynierowie sprawdzający jakieśurządzenia w podziemiach w piątkowy poranek.Kłódka na bramie wygląda nasolidną, lecz obcinak wchodzi w nią jak w masło.Wkraczamy do środka.Aczkolwiek przy wejściu widoczność jest ograniczona, zanim pogrążymy się wcałkowitych ciemnościach, widzimy, jak tunel rozszerza się.Zaskakuje nas widok nagromadzonych pod ścianami przedmiotów - są tam tabliczki z nazwami ulic, znaki drogowe, słupki, płyty chodnikowe.Widocznie władze miejskie zamieniły tunel wwielki magazyn.- Powinniśmy poczekać - szepcze Pete.- Nie ma sensu chodzić po omacku w tychciemnościach.- Wręcza Moleyowi coś, co wygląda na race.- Na wszelki wypadek -mówi.Moley przystawia ucho do muru i przez kilkanaście sekund słucha w skupieniu.Następnie jak najciszej skacze i kilka metrów dalej znowu zamienia się w słuch.Znika mi z oczu.Słyszę tylko bicie własnego serca i odgłosy ruchu ulicznegodwanaście metrów nad naszymi głowami.Po piętnastu minutach Moley wraca.- Tam ktoś jest.W odległości około stu metrów są przenośne baraki.Jest wpierwszym z nich.Czuję zapach lampy oliwnej.342- Co robi?- Pewnie śpi.Zdaję sobie sprawę, że powinienem wezwać pomoc.Mogę rozmawiać bezpośrednioz Nowym Chłopakiem, Da-ve'em, pominąwszy Meldruma i Campbella.Dave taksamo nienawidzi Gerry'ego Brandta jak ja.Obaj mamy z nim na pieńku.Lecz powoduje mną także pragnienie zemsty.Nie mogę zapomnieć tej sceny, kiedy Gerry Brandt trzyma Ali, patrzy mi prosto w oczy, rzuca się do tyłu i łamie Ali kręgosłup.Z całej duszy pragnąłem spotkać go w takim jak to miejscu - ciemnym i bezludnym.Za chwilę wtargną tutaj policjanci uzbrojeni po zęby.Tak się dzieje, kiedy zagrożone jest ludzkie życie bądź kiedy ludzie giną.Nie mam na myśli działania żadnychtajemnych sił, to zwykła rzeczywistość, to ludzie ludziom gotują taki los.Nie mogę sobie pozwolić na to, aby Gerry Brandt mi umknął.To agresywny, impulsywny drań, żerujący bez skrupułów na słabości innych, lecz jest mi potrzebny ze względu na Ali i Mi-ckey.On wie, co się stało z dziewczynką.Nagle słyszę szept Pete'a:- Co zamierza pan zrobić?- Wezwę policję, ale chcę także porozmawiać z tym draniem.Nie dopuszczę do tego, aby wymknął mi się z rąk lub został zabity.Na Moleya pada snop światła z wejścia do tunelu.Podnosi głowę i patrzy na mnie wzrokiem pełnym lęku i oczekiwania.- Ten facet ma na sumieniu straszne rzeczy?- Tak - odparłem.- Mam pana tam zaprowadzić?Po kilku sekundach zastanowienia Pete zgadza się na mój plan.Po powrocie dofurgonetki telefonuję do Nowego Chłopaka, Dave'a.Spoglądam na zegarek i zdajęsobie sprawę, że Ali jest już po operacji.Nie wiem dokładnie, na czym polega!zabieg, lecz przypuszczam, że w uszkodzone miejsce kręgosłupa założyli jej trzpień.343Meteorolog Pete przyniósł z furgonetki dziwne urządzenie - dodatkową racę i „tajną broń".Pokazał mi coś, co przypominało dwie bombki czy raczej piłki pingpongowe.- Sam to zrobiłem.Czarny proch do rac oświetleniowych, taśma z magnezu iodrobina wosku ze świec - powiedział z dumą w głosie.- Jakie jest działanie tego wszystkiego?- Powstaje ogłuszający huk! - Wyszczerzył do mnie zęby w uśmiechu.- Nic pozatym, tylko błysk i huk.Powinien pan usłyszeć taką eksplozję w tunelu.Plan, jaki chcemy teraz zrealizować, jest dość prosty.Mo-ley zamierza sprawdzić, czy nie ma innego wyjścia z tunelu.Po sprawdzeniu zapali race i bombki.- Napędzimy skurczybykowi strachu - mówi podniecony.Pete patrzy na mnie.- Pan ma okulary przeciwsłoneczne, proszę je założyć.I nie patrzeć na światło.Kiedy Geny Brandt będzie zupełnie zdezorientowany, ma pan zaledwie kilka sekund, aby go dopaść.Dajemy Moleyowi dziesięć minut na przygotowanie się do tej operacji.Zmeteorologiem Pete'em idziemy po omacku w przeciwnym kierunku tunelu, stąpającpo bajorach oleju i kupach zgniłych liści.Powoli zmienia się kształt tunelu.Strop opada w miejscu, gdzie znajdująca się nad nami droga wcina się w jego dawny pułap.Przede mną są przenośne baraki.Widzętakże słabe zielone światło latarni i czymś zakryte okna.Kucnąłem i czekam na Moleya [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl