[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SkierowaÅ‚ siÄ™ do boksów, zÅ‚ożyÅ‚ wyrazy szacunku szefowistajennych, a potem podszedÅ‚ do Belli, swojej gniadej klaczy, którÄ…stajenny zdążyÅ‚ już wyczyÅ›cić i osiodÅ‚ać.ZaÅ‚ożyÅ‚ jej wÄ™dzidÅ‚o ipogÅ‚askaÅ‚ po czole.Bella miaÅ‚a drobnÄ… gÅ‚owÄ™ osadzonÄ… naszerokich Å‚opatkach.ZmrużyÅ‚a oczy pod wpÅ‚ywem jego pieszczot.W koÅ„cu jej dosiadÅ‚.Wysoko uniesiony ogon zwierzÄ™ciasmagnÄ…Å‚ powietrze i razem opuÅ›cili teren oÅ›rodka jezdzieckiego.O tej porze po alejkach lasku przechadzali siÄ™ nielicznispacerowicze.JakaÅ› starsza pani ciÄ…gnęła na smyczysparaliżowanego pudla.Dalej mÅ‚ody, wesoÅ‚y Arab wyprowadzaÅ‚psy bez smyczy, kundle, które odbieraÅ‚ rano od wÅ‚aÅ›cicieli iprowadziÅ‚ na spacer caÅ‚Ä… zgrajÄ….Gdy François-Maxime minÄ…Å‚ już korty tenisowe i zostawiÅ‚ zasobÄ… dawny hipodrom, skrÄ™ciÅ‚ na Å›cieżkÄ™, po której wolno byÅ‚ojezdzić konno, a potem, opuszczajÄ…c Le Bois de la Cambre, tÄ™enklawÄ™ zieleni w mieÅ›cie, znalazÅ‚ siÄ™ w ogromnym lesie Soignes iruszyÅ‚ galopem na siedzÄ…co.Jego uda drgaÅ‚y w zetkniÄ™ciu z górÄ… mięśni.WydajÄ…cpolecania bez krzyków, jednostajnym, niemal cichym gÅ‚osem, pozwoliÅ‚ zwierzÄ™ciu zapomnieć, że on siedzi w siodle, zdoÅ‚aÅ‚ siÄ™zlać w jednÄ… caÅ‚ość z BellÄ….Na rozdrożu, rozejrzawszy siÄ™ dokoÅ‚a, żeby sprawdzić, czynikt nie widzi, zjechaÅ‚ z trasy jezdzieckiej, podążajÄ…c Å›cieżkÄ…zarezerwowanÄ… wyÅ‚Ä…cznie dla pieszych.Po pokonaniu trzech ostrych zakrÄ™tów wjechaÅ‚ miÄ™dzydrzewa i dostrzegÅ‚ sylwetki samotnych mężczyzn, którzyprzechadzali siÄ™ z rÄ™kami na plecach.PrzejechaÅ‚ jeszcze kawaÅ‚ek, a nastÄ™pnie, sto metrów odpierwszych spacerowiczów, zeskoczyÅ‚ na ziemiÄ™ i przywiÄ…zaÅ‚konia do drzewa.Potem przeszedÅ‚ pięć czy sześć kroków przez lasi oparÅ‚ siÄ™ nonszalancko o pieÅ„ masywnego dÄ™bu.ChwilÄ™ pózniej pojawiÅ‚ siÄ™ dwudziestoletni chÅ‚opak w biaÅ‚ymT-shircie.Z pięściami wciÅ›niÄ™tymi w kieszenie dżinsów podziwiaÅ‚konia, a potem dostrzegÅ‚ jego wÅ‚aÅ›ciciela i podszedÅ‚ bliżej,przestÄ™pujÄ…c z nogi na nogÄ™, wahajÄ…c siÄ™, czy pokonać ostatniemetry dzielÄ…ce go od François-Maxime a.Ten posÅ‚aÅ‚ mu posÄ™pne spojrzenie.ChÅ‚opak zawahaÅ‚ siÄ™, przestraszony, nie majÄ…c pewnoÅ›ci, czymoże iść dalej.Wówczas François-Maxime wsunÄ…Å‚ palce podkoszulkÄ™ polo, gÅ‚aszczÄ…c siÄ™ zmysÅ‚owo po klatce piersiowej iwystawiajÄ…c twarz do sÅ‚oÅ„ca, które przeÅ›witywaÅ‚o przez liÅ›cie,zachwycony, jakby chÅ‚opaka tam nie byÅ‚o.MÅ‚odzieniec znieruchomiaÅ‚, spojrzaÅ‚ pożądliwie na François-Maxime a, kilkakrotnie zwilżyÅ‚ jÄ™zykiem usta, sprawdziÅ‚, czy niktnie zmierza w ich kierunku, i podszedÅ‚ do niego.Ich biodra przywarÅ‚y do siebie.Potem chÅ‚opak siÄ™gnÄ…Å‚ dorozporka François-Maxime a i rozpiÄ…Å‚ go.Bez sÅ‚owa, zadowalajÄ…csiÄ™ westchnieniami, które zdradzaÅ‚y stopieÅ„ ich satysfakcji, każdyz nich zajÄ…Å‚ siÄ™ czÅ‚onkiem drugiego.François-Maxime obserwowaÅ‚ drogÄ™.Niezależnie od tego,czy byÅ‚ tym, który pożądaÅ‚, czy tym, którego pożądano, uwielbiaÅ‚napiÄ™cie towarzyszÄ…ce niebezpieczeÅ„stwu: nie tylko oddawaÅ‚ siÄ™zakazanym miÅ‚ostkom, ale robiÅ‚ to w plenerze, dziÄ™ki czemudochodziÅ‚a przyjemność wynikajÄ…ca z wystÄ™pku.Cóż za kontrast w porównaniu z przytulnÄ… sypialniÄ…, w której odnajdywaÅ‚ Séverinei bardziej przewidywalne pieszczoty! Tutaj, na Å‚onie przyrody, byÅ‚orzeÅ›kie powietrze, byÅ‚ zapach humusu, wrzosów, wiosny, dzikiejzwierzyny i możliwość, że nadejdzie jakiÅ› intruz.IstniaÅ‚o równieżryzyko, że nagle pojawi siÄ™ strażnik leÅ›ny.Albo policjant.Kto wie?Charczeniem i przyÅ›pieszonym oddechem François-MaximezasygnalizowaÅ‚, że zaraz bÄ™dzie miaÅ‚ orgazm.ChÅ‚opak zrozumiaÅ‚ idotarÅ‚ do celu w tym samym czasie.Wyciszyli siÄ™.Z leÅ›nego poszycia poderwaÅ‚ siÄ™ kos.CzujÄ…c, że jej pan do niej wraca, Bella zarżaÅ‚a przeciÄ…gle,niecierpliwiÄ…c siÄ™, kiedy bÄ™dzie mogÅ‚a rozprostować nogi.François-Maxime byÅ‚ zadowolony: zapowiadaÅ‚ siÄ™ udanydzieÅ„.ChÅ‚opak wstaÅ‚, poprawiÅ‚ ubranie i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™nieznacznie.W odpowiedzi François-Maxime posÅ‚aÅ‚ mu życzliwespojrzenie.Potem chÅ‚opak mruknÄ…Å‚: Mam na imiÄ™ Nikkos.François-Maxime zamknÄ…Å‚ na moment powieki.NienawidziÅ‚tej idiotycznej manii przedstawiania siÄ™, jakÄ… majÄ… mężczyzni.Wukradkowych spotkaniach przyjemna byÅ‚a wÅ‚aÅ›nie ichukradkowość, to, że ciaÅ‚a czerpiÄ… radość z dala od komediiodgrywanej przez spoÅ‚eczeÅ„stwo.ChÅ‚opak wpatrywaÅ‚ siÄ™ w niego bÅ‚agalnie dużymi oczami,czekajÄ…c na odpowiedz.François-Maxime szepnÄ…Å‚: A ja Maxence.ChÅ‚opak przyjÄ…Å‚ to imiÄ™ jak cenny podarunek [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl