[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tworzących właściwie jakąś namiętną parareligię.Otó\ wcale nie gwiazdy rocka pierwszewzbudziły to szaleństwo.Pierwszy był Paderewski.Jesteśmy w statecznej, wiktoriańskiej Anglii, w której powściągliwość, dystans i etykietawpajane są obywatelom od wieku niemowlęcego.Jest dzień 15 czerwca 1890 r.Przed Sł.James Hall, gdzie odbywa się koncert Paderewskiego, setki dziewcząt czekają na pojawieniesię mistrza.Kiedy ten ukazuje się w drzwiach, tłum ogarnia histeria.Młode londyńskiemieszczki, których nikt nie posądziłby o cień temperamentu, przepychają się ku schodom,tratują, krzyczą:  Bierz nas, nale\ymy do ciebie, jesteśmy twoje!" (cytuję za: E.Lipmann,Paderewski  l'idole des anneesfolles.Ballano 1984).Następnie zadzierają spódnice ipokazują frywolne majteczki, na których wyhaftowane jest JEGO nazwisko obok czerwonychserc.W trosce o moralność publiczną musi interweniować policja.Do takich scen dochodzi wsurowej Wielkiej Brytanii.Có\ dopiero w Stanach Zjednoczonych! Tutaj zagradzać trzebacałe ulice, którymi ma przeje\d\ać Paderewski.Pod jego hotelem na Piątej Alei kordonpolicji stoi dzień i noc.Od chwili, kiedy oszalała wielbicielka rzuciła się z no\yczkami, abyuciąć pukiel JEGO włosów, pianiście wszędzie towarzyszy kilkunastoosobowa obstawa.Jednej z pań udaje się zatrudnić w roli kelnerki w hotelu, w którym rezyduje Paderewski.Dzięki temu mo\e przynieść mu do salonu śniadanie, zrzuciwszy z siebie przedtem wprzedpokojach całą garderobę.Sprytny restaurator wyprzedaje fanom (słowo wtedy jeszczenieistniejące) wszystkie sztuki zastawy, której ponoć dotykał Paderewski.Za obrus bierzedwieście dolarów  sumę, którą dzisiaj nale\ałoby pomno\yć przynajmniej przez sto.Mydełka i kremy z napisem  We love Paddy!" rozchodzą się jak ciepłe bułeczki.Są tak\eszampony cytrynowe produkowane podług  formuły Paderewskiego", gwarantująceposiadanie grzywy porównywalnej z grzywą mistrza; płatki jęczmienne jego imienia, cukierki Paddy".Wielką popularnością cieszy się zabawka mechaniczna, w której, po nakręceniu,siedzący przy fortepianie człowieczek z rozwichrzonymi włosami zaczyna kręcić głową iuderzać rękoma w klawiaturę.Niektórzy, polonijni przede wszystkim, biografowie (Aniella Strakacz, Czesław Halski, AdamZamoyski) sugerują, \e sam mistrz nie miał z tym wszystkim nic wspólnego.Być mo\e,rzeczywiście nic, jeśli nie wezmiemy137pod uwagę wielomilionowych (w dolarach) zysków.Nie jest to oczywiście \aden zarzut.Przecie\ jak mo\na ganić kogoś za to, \e ma głowę do interesów i jest najlepiej opłacanymartystą swoich lat? Tyle \e z muzyką nie ma to te\ wiele wspólnego.Był Paderewski zpewnością wybitnym pianistą, ale byli w jego czasach artyści porównywalni, a mo\e nawetlepsi.Potem pojawili się następni, jedni zapamiętani przez specjalistów, inni zapomniani.Jednak tylko Paderewski, i tego mu nikt nie odbierze, okazał się pierwszym wielkim,nowoczesnym geniuszem reklamy (w konkretnym przypadku autoreklamy, ale mo\nawierzyć, \e gdyby miał lansować kogoś innego, zrobiłby to z równym powodzeniem).Zaczęło się to ju\ w roku 1885 (Paderewski miał lat dwadzieścia pięć), przed koncertem wWiedniu.Z inicjatywy artysty, w uczęszczanych miejscach austriackiej stolicy rozrzuconoulotki, na których z jednej strony widniała jego podobizna, z burzą loków na głowie, z drugiejzaś figurowały fragmenty entuzjastycznych recenzji, pomiędzy którymi znajdowało sięzacytowane wytłuszczonym drukiem zdanie:  Jego muzyka jest jednocześnie intymna iuniwersalna, albowiem jest to muzyka anielska".Có\ z tego, \e zdanie owo pochodziło zlokalnej krakowskiej gazetki i napisane zostało przez wielbiciela nie mającego \adnychkompetencji krytyka muzycznego? Nikt przecie\ nie podaje na ulotkach swych referencjibibliograficznych.Taka, nieznana zgoła przedtem, forma zachęcania do udziału w koncerciewzbudziła oburzenie w konserwatywnych wiedeńskich kręgach artystycznych.Teofil vonHassen oświadczył nawet publicznie:  Je\eli ów pan reklamuje się jak kiełbasa, to widocznie jego umiejętności pianistyczne są na masarskim poziomie".Powtarzano ten bon mot znieskrywaną ironią i niechęcią.Prasa sekundowała:  O Paganinim mówiono, \e jest diabłem,Paderewski uwa\a się za anioła.Przyjdzie widać popierać piekło".Były i inne docinki.Có\ ztego, jeśli bilety poszły jak woda? Trudno ustalić, czy z powodu ulotek, czy te\ skandalu,który wywołały.W ka\dym razie na Pary\ slogan był ju\ gotowy:  Artysta, który wypełniłwiedeńskie sale".Z Francji do Anglii jechał ju\ Paderewski jako  paryski lew" [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl