[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet w tej godzinie, kiedy moje ciało wiłosię w bólach, nawet w tej sekundzie, kiedy ból rozdarł mi duszę, nieoskarżyłam Ciebie przed Bogiem; nigdy, nigdy nie żałowałam tych nocyspędzonych u Ciebie, nigdy nie przeklinałam mojej miłości do Ciebie,zawsze Cię kochałam, zawsze błogosławiłam chwilę, w której Ciebiespotkałam& A gdybym miała się jeszcze raz narazić na piekło tychchwil i gdybym wiedziała, co mnie czeka, zrobiłabym to jeszcze raz,kochany mój, jeszcze raz, tysiąc razy! Nasze dziecko umarło wczoraj  Tyś go nigdy nie poznał.Nigdy,nawet w przelotnym, przypadkowym spotkaniu nie musnąłeś wzrokiemTwego syna! Jak tylko przyszło na świat, chowałam się długo przedTobą.Moja tęsknota do Ciebie stała się mniej bolesna, ba, myślę, żekochałam Cię teraz mniej namiętnie, w każdym razie nie cierpiałam takbardzo z powodu mojej miłości, odkąd zostało mi ono darowane.Niechciałam dzielić się między Was, poświęciłam się więc nie Tobie,szczęśliwcowi, który żyłeś obok mnie, lecz dziecku, które mniepotrzebowało, które musiałam żywić, które mogłam całować i ściskać.Odnosiłam nawet wrażenie, że to Twoje drugie Ja, które należałocałkowicie do mnie, wyzwoliło mnie z niepokoju, który Ty we mniewznieciłeś, z mego przeznaczenia  rzadko, bardzo rzadko już czułamwewnętrzną potrzebę pójścia pod Twoje okno.Z jednego tylko niechciałam zrezygnować  w dniu Twoich urodzin posyłałam Ci zawszebukiet białych róż, takich samych, jakie mi ofiarowałeś po naszejpierwszej nocy.Czy zastanowiłeś się kiedy, podczas tych dziesięciu,jedenastu lat, kto Ci je przysyła? Czy wspomniałeś kiedy przy tej okazjio dziewczynie, której darowałeś takie róże? Nic wiem i nigdy się niedowiem.Mnie wystarczało, że raz w roku mogło zakwitnąćwspomnienie owej chwili  to mi wystarczało. Nigdy nie widziałeś tego biednego chłopczyny, nie widziałeś, jak sięśmiał, jak otwierał powieki i mądrymi, Twoimi oczyma rzucał jasne,wesołe światło na mnie, na cały świat.Ach, jaki on był wesół i miły,Twoja lekkość powtórzyła się w nim!& Twoja szybka, ruchliwafantazja odnowiła się w nim.Godzinami mógł bawić się swoimizabawkami, tak jak Ty się bawisz życiem, a potem siedział znowupoważny ze ściągniętymi brwiami nad książką.Coraz częściej był Tobą:zaczynało się już w nim ujawniać owo przeciwieństwo powagi i zabawy,tak charakterystyczne dla Ciebie, a im stawał się podobniejszy doCiebie, tym bardziej go kochałam.Uczył się dobrze, po francusku paplałjak sroka, jego zeszyty były najporządniejsze w klasie, a jaki ładny byłprzy tym, jaki wytworny w swoim czarnym, aksamitnym ubranku lubbiałym marynarskim& Gdzie tylko się pokazał, był najelegantszymdzieckiem.Na wybrzeżu w Gardo, gdy spacerowałam z nim, kobietyzatrzymywały się, gładząc jego długie jasne włosy.Na Seinmeringu,kiedy saneczkował, ludzie oglądali się za nim z podziwem.Był takiładny, delikatny, uprzejmy.Kiedy w ostatnim roku został przyjęty dointernatu  Theresianum , nosił swój mundurek i szpadę niczym pazosiemnastowieczny  teraz nic już nie ma na sobie, prócz koszulki,biedny, leży blady, ze złożonymi rączkami& Ale będziesz pewnie ciekaw, jak mogłam wychować go w takimdobrobycie, jak potrafiłam otworzyć mu bramy wielkoświatowegożycia? Najdroższy mój, mówię do Ciebie ze świata ciemności; nie mamżadnego wstydu, powiem Ci, nie przerażaj się  sprzedawałam się.Niebyłam właściwie tym, co się przyjęło nazywać kobietą uliczną, dziewką,ale sprzedawałam się.Miałam bogatych przyjaciół, bogatychkochanków, najpierw ja ich szukałam, potem oni mnie, bo byłam  czyśto kiedykolwiek zauważył?  bardzo ładna.Mężczyzni kochali mnie,dziękowali mi, byli do mnie przywiązani, tylko nic Ty, tylko nie Ty,ukochany mój!Czy pogardzasz mną teraz po tym wyznaniu? Nie, wiem, że mną niepogardzasz, wiem, że rozumiesz wszystko i rozumiesz także i to, żezrobiłam to dla Ciebie, dla Twego drugiego Ja, dla Twego dziecka.W tejstrasznej sali polikliniki położniczej otarłam się o największą okropnośćnędzy, zrozumiałam, że na tym świecie biedny będzie zawsze poniżony,deptany, będzie zawsze ofiarą, a ja nie mogłam za nic dopuścić do tego,żeby Twoje dziecko, Twoje jasne, piękne dziecko dorastało w piwnicachspołeczeństwa, wśród gawiedzi ulicznej, w zatrutym powietrzupodwórza! Jego delikatne usteczka nie powinny były znać mowyrynsztoku, jego białe ciało nie powinno było nosić grubej, lichej bieliznynędzarzy  Twoje dziecko powinno było mieć wszystko, miało Tobiedorównać i wznieść się w atmosferę Twego życia. Dlatego, tylko dlatego, ukochany mój, sprzedawałam się.Nie było topoświęceniem się, bo to, co potocznie nazywa się wstydem, nie miałodla mnie znaczenia; nie kochałeś mnie Ty, jedyny, do którego to ciałonależało naprawdę, więc było mi zupełnie obojętne, co się z nim działo.Pieszczoty mężczyzn, nawet ich najprawdziwsza miłość, nie wzruszałymnie głęboko, mimo że miałam dla niektórych z nich szacunek, a mojewspółczucie dla ich nieodwzajemnionej miłości kojarzyło się u mnie zwstrząsającym wspomnieniem własnego losu.Wszyscy oni byli bardzodobrzy dla mnie, wszyscy mnie rozpieszczali, wszyscy mnie szanowali;jeden szczególnie zasługuje na wymienienie; hrabia, wdowiec, ten sam,któremu udało się wyrobić przyjęcie do  Theresianum naszego syna,dziecka bez ojca, Twego dziecka  człowiek ten kochał mnie jak córkę.Trzy czy cztery razy oświadczył mi się  mogłabym być dziś hrabiną;panią wspaniałego zamku w Tyrolu, mogłabym być wolna odwszystkich kłopotów, bo dziecko miałoby kochającego ojca, który jeubóstwiał, a ja  dobrego, cichego męża  ale nie uczyniłam tego, choćtak bardzo, tak często nalegał  a tak wielki zadawałam mu ból odmową [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl