[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Masz bystry wzrok, Aviendha, ale ja nie wiem, czy to ma coś wspólnegoz ujarzmianiem.Sądzę jednak, że tak.Nie wiem, jak to inaczej wyjaśnić.Uświadomiła sobie, że nie wyraża się, jak przystało na Aes Sedai, które naogół przemawiały tak, jakby wiedziały wszystko.Gdy jakaś Aes Sedai mówiła,że czegoś nie wie, to zazwyczaj potrafiła dać do zrozumienia, iż jej odmowa kryjecałe tomy wiedzy.Zaczęła łamać sobie głowę w poszukiwaniu czegoś odpowied-nio złowieszczego, ale z pomocą przyszła jej Nynaeve. Stosunkowo niewiele Aes Sedai uległo wypaleniu, Aviendha, a jeszczemniej ujarzmieniu. Wypaloną nazywano taką, która przypadkiem straciła zdolność przenosze-nia, ujarzmianie natomiast, w powszechnym mniemaniu, stanowiło rezultat pro-cesu i wyroku.Egwene nie widziała w tym żadnego sensu; było to tak, jakbysię używało dwóch określeń na upadek ze schodów, w zależności od tego, czysię potknęło, czy zostało popchniętym.Zresztą większość Aes Sedai zdawała siępatrzeć na to w ten sam sposób, chyba że nauczały o tym nowicjuszki albo Przy-jęte.Właściwie chodziło o trzy słowa.Mężczyzn  poskramiano zanim popadnąw obłęd.Teraz jednak był Rand i Wieża nie odważyła się go poskromić.Nynaeve wyłożyła to pouczającym tonem, bez wątpienia starając się udawaćAes Sedai.Naśladowała Sheriam stojącą przed klasą, pojęła Egwene, z rękomawspartymi na biodrach, uśmiechając się nieznacznie, jakby to wszystko było takieproste, gdy się to stosuje samemu. Ujarzmianie nie jest rzeczą, którą chciałoby się badać, rozumiesz  kon-tynuowała Nynaeve. Ogólnie przyjmuje się, że jest nieodwracalne.Nie da sięzaszczepić na nowo tego, co czyni kobietę zdolną do przenoszenia, kiedy już sięraz to usunie, podobnie jak uzdrawianie nie może przywrócić odciętej ręki.W każdym razie jeszcze nikomu nie udało się uzdrowić ujarzmionej kobiety, mi-100 mo że podejmowano takie próby.To, co powiedziała Nynaeve, zasadniczo stano-wiło prawdę, aczkolwiek niektóre siostry z Brązowych Ajah badałyby wszystko,gdyby dać im szansę, a niektóre %7łółte siostry, najlepsze Uzdrowicielki, próbowa-ły się uczyć uzdrawiania wszystkiego, co się da.Jednak żadna nie odniosła nawetcienia sukcesu przy uzdrawianiu kobiety, która została ujarzmiona. Prócz tegojedynego, namacalnego faktu niewiele poza tym jest wiadome.Kobiety, które zo-stały ujarzmione, rzadko żyją dłużej niż kilka lat.Wydaje się, że tracą ochotę dożycia, poddają się.Jak już wspomniałam, nie jest to przyjemny temat.Aviendha poruszyła się niespokojnie. Ja tylko pomyślałam, że to pewnie z tego powodu  odparła głuchymgłosem.Egwene też tak pomyślała.Postanowiła, że spyta Moiraine.O ile uda jej sięspotkać ją bez towarzystwa Aviendhy.Oszustwo najwyrazniej na równi stawałona przeszkodzie, co pomagało. Sprawdzmy, czy Joyia też opowie tę samą historię. Tylko najpierw mu-siała się wziąć w garść, zanim rozsupła strumienie Powietrza, oplecione wokół tejkobiety.Joyia musiała zesztywnieć od tak długiego stania nieruchomo, ale odwróciłasię z wdziękiem w ich stronę.Paciorki potu na czole nie potrafiły umniejszyć jejgodności i czujności, podobnie jak bura, szorstka suknia nie osłabiała otaczają-cej jej atmosfery, oznajmiającej wszem i wobec, że znalazła się tutaj z własnegowyboru.Była przystojną kobietą, o twarzy, która mimo pozbawionej śladu upły-wających lat gładkości miała w sobie coś macierzyńskiego, kojącego.I tylko oczyosadzone w tej twarzy nadawały jej jastrzębi wygląd.Uśmiechnęła się do nichuśmiechem, który ani razu nie objął tych oczu. Niechaj was Zwiatłość oświeci.Oby chroniła was ręka Stwórcy. Nie będę tego słuchała z twoich ust. Nynaeve mówiła cichym i spokoj-nym głosem, gwałtownie jednak przerzuciła warkocz przez ramię i szarpnęła jegokoniec, tak jak zwykle, gdy była zła albo zdenerwowana.Tymczasem Egwenesądziła, że w przeciwieństwie do niej, Joyia raczej nie wywołuje dreszczy u Ny-naeve. Wyraziłam żal za moje grzechy  odparła Joyia bez zająknienia. Smoksię Odrodził i dzierży Callandora.Spełniły się Proroctwa.Czarny musi przegrać.Widzę to teraz.Moja skrucha jest prawdziwa.Nikt nie może tak długo żyć w Cie-niu, by nie móc powrócić do Zwiatłości.Przy tym słowie twarz Nynaeve pociemniała.Egwene była pewna, że już do-statecznie się zezłościła, by móc przenosić, gdyby jednak to zrobiła, to prawdo-podobnie po to, by udusić Joyię.Egwene naturalnie nie wierzyła w skruchę Joyi,nie bardziej niż Nynaeve, jednakże informacje udzielone przez tę kobietę mogłybyć prawdziwe.Joyia była jak najbardziej zdolna podjąć na zimno decyzję, dziękiktórej, we własnym przekonaniu, stanęłaby po zwycięskiej stronie.Albo mogła101 tylko kupować czas, kłamiąc w nadziei na jakiś ratunek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl