[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. 170 NORA ROBERTSWreszcie z lekkim grymasem zniecierpliwienia siÄ™gnęła po ko­pertÄ™, rozerwaÅ‚a jÄ… niecierpliwie i wyjęła ze Å›rodka maÅ‚y liÅ›cik.Mam nadziejÄ™, że ci siÄ™ spodobajÄ….PasujÄ… do ciebie.Z góry dziÄ™kujÄ™ za pomoc.BranPodniosÅ‚a wzrok znad karteczki i znów spojrzaÅ‚a na kwiaty.SkÅ‚amaÅ‚aby, mówiÄ…c, że trzy tuziny biaÅ‚ych róż, przysÅ‚ane w sa­mym Å›rodku deszczowego listopada, nie robiÄ… na niej wrażenia.Wprawdzie uważaÅ‚a taki gest za grubÄ… przesadÄ™, ale mimowszystko, kiedy patrzyÅ‚a na biaÅ‚e pÄ…ki, czuÅ‚a, że robi jej siÄ™ciepÅ‚o wokół serca.Zdaje siÄ™, że bÄ™dÄ™ musiaÅ‚a uważać na pana literata, wes­tchnęła w duchu.Widocznie nie dotarÅ‚o do niego, że nie mamczasu na gÅ‚upoty.Oj, ten dziadek.Ciekawe, co tym razemknuje?PodeszÅ‚a do telefonu, nacisnęła przycisk automatycznej se­kretarki i po chwili gÅ‚Ä™bokÄ… ciszÄ™ rozerwaÅ‚ tubalny gÅ‚os DanielaMacGregora:- DenerwujÄ… mnie te przeklÄ™te maszyny! Ludzie jużw ogóle nie majÄ… czasu, żeby rozmawiać, tylko trzeszczÄ… dosiebie z jakiejÅ› durnej taÅ›my w telefonie! Dlaczego nigdy niema was w domu, co? Amelio, mam do ciebie sprawÄ™.Spot­kaÅ‚em mojego znajomego.To przyzwoity mÅ‚ody chÅ‚opak, jestpisarzem.WymyÅ›la różne historyjki, mówiÄ…, że niegÅ‚upie.No,ale w koÅ„cu od tego jest Irlandczykiem.Podobno dobrze muwychodzi zabijanie ludzi i Å›ciganie zwyrodniaÅ‚ych morderców.Pomóż mu, wnuniu, bardzo ciÄ™ proszÄ™, zrób dziadkowi przy­sÅ‚ugÄ™.Aha, jego matka chodziÅ‚a do klasy razem z twojÄ… mamÄ…,wiÄ™c nie można o nim powiedzieć, że to pierwszy lepszy gośćz ulicy.Julio, rozmawiaÅ‚em z twoim ojcem.MówiÅ‚ mi, żeznowu kupujesz jakiÅ› dom.Powiedz mi, na co ci znowu tarudera? ZresztÄ…, sama wiesz, co robisz.Nie sÄ…dzicie, moje dro- Siostry z klanu MacGregor 171gie, że któraÅ› z was mogÅ‚aby od czasu do czasu zadzwonićdo babci? CiÄ…gle siÄ™ o was martwi! - Po tych sÅ‚owach usÅ‚y­szaÅ‚a trzask sÅ‚uchawki, a potem urywany sygnaÅ‚ oznaczajÄ…cy,że poÅ‚Ä…czenie zostaÅ‚o zerwane.CaÅ‚y dziadek, pomyÅ›laÅ‚a ciepÅ‚o Amelia.Pierwszy krzykaczw caÅ‚ym Bostonie.Ale ciekawe, czego naprawdÄ™ chce odemnie detektyw Scully?Zanim jednak odtworzyÅ‚a wiadomość od Bransona, przezmoment zastanowiÅ‚a siÄ™ nad tym, co powiedziaÅ‚ dziadek.Z je­go słów wynikaÅ‚o, że Maguire jest rzeczywiÅ›cie tylko znajo­mym, na dodatek synem szkolnej koleżanki jej matki.WyglÄ…­daÅ‚o na to, że w caÅ‚ej sprawie nie byÅ‚o żadnej intrygi, a wiÄ™cnie musiaÅ‚a obawiać siÄ™ natrÄ™tnych zalotów ze strony poleco­nego przez dziadka konkurenta.Uspokojona tÄ… myÅ›lÄ…, ponow­nie wÅ‚Ä…czyÅ‚a sekretarkÄ™.- Witaj, Amelio! - usÅ‚yszaÅ‚a.- Mówi Branson Maguire.Mam nadziejÄ™, że mimo wszystko wyspaÅ‚aÅ› siÄ™ i że lubisz biaÅ‚eróże.DzwoniÄ™, bo chciaÅ‚bym zająć ci godzinÄ™ w ciÄ…gu dnia.Gdy­byÅ› miaÅ‚a trochÄ™ czasu, moglibyÅ›my pójść gdzieÅ› na lunch, bomam już kilka  technicznych" pytaÅ„, które chciaÅ‚bym ci zadać.Rozumiem, że jesteÅ› zajÄ™ta, ale zadzwoÅ„ do mnie, jeÅ›li znajdzieszwolnÄ… chwilÄ™.Przez caÅ‚y dzieÅ„ powinienem być w domu.JeÅ›lisiÄ™ nie odezwiesz, zobaczymy siÄ™ wieczorem w szpitalu.Nawet nie zapisaÅ‚a numeru telefonu.Po prostu od razu gozapamiÄ™taÅ‚a.ZamyÅ›lona siÄ™gnęła po jogurt i wolno podniosÅ‚Ä…do ust srebrnÄ… Å‚yżeczkÄ™.Zarówno proÅ›ba Bransona, jak i rze­czowy ton gÅ‚osu nie wzbudziÅ‚y w niej podejrzeÅ„.Zdaje siÄ™,że facet naprawdÄ™ chce poznać szpitalne życie, a ona zupeÅ‚nieniepotrzebnie posÄ…dziÅ‚a go od razu o Bóg wie jakie zamiary.W tej sytuacji znajdzie dla niego godzinÄ™, o którÄ… prosiÅ‚,i spotka siÄ™ z nim choćby po to, żeby przeprosić za swoje nie­uprzejme zachowanie ubiegÅ‚ej nocy.PeÅ‚na najlepszych chÄ™ci, siÄ™gnęła po telefon.CaÅ‚e szczęścienie kazaÅ‚ jej dÅ‚ugo czekać i odebraÅ‚ już po trzecim dzwonku. 172 NORA ROBERTS- Cześć, mówi Amelia Blade.DziÄ™kujÄ™ za przepiÄ™kne róże.- Nie ma za co.Mam nadziejÄ™, że speÅ‚niÅ‚y swoje zadanie.- Nie rozumiem?- MiaÅ‚y zauroczyć ciÄ™ na tyle, żebyÅ› zgodziÅ‚a siÄ™ poÅ›wiÄ™cićmi godzinÄ™ swego cennego czasu.- Niestety muszÄ™ ciÄ™ rozczarować.To nie róże wpÅ‚ynęłyna mojÄ… decyzjÄ™ tylko wiadomość, którÄ… nagraÅ‚ mi dziadek.Nie wiedziaÅ‚am, że nasze matki chodziÅ‚y razem do szkoÅ‚y.- Nie do szkoÅ‚y, tylko na uniwersytet.I to raptem parÄ™semestrów.Potem moja matka wybraÅ‚a projektowanie wnÄ™trz,a twoja, o ile wiem, miaÅ‚a wiele różnych zainteresowaÅ„.- Co zostaÅ‚o jej do dziÅ›.Jak chcesz, możemy spotkać siÄ™o drugiej.Najlepiej gdzieÅ› w Å›ródmieÅ›ciu.Mam tam parÄ™spraw do zaÅ‚atwienia.- O drugiej.- zastanawiaÅ‚ siÄ™ przez chwilÄ™, podziwiajÄ…cw duchu jej spryt.WybraÅ‚a porÄ™, gdy byÅ‚o już za pózno nalunch, ale zdecydowanie za wczeÅ›nie na kolacjÄ™.- Dobrze -odparÅ‚.- Spotkajmy siÄ™ o drugiej w hotelu Boston Harbor.Po­dajÄ… tam niezÅ‚Ä… herbatÄ™.- Wiem - uÅ›miechnęła siÄ™.A do tego pyszne ciastka, do­daÅ‚a w myÅ›lach, spoglÄ…dajÄ…c niechÄ™tnie na swój jogurt.- W ta­kim razie do zobaczenia o drugiej.I tak Amelii zostaÅ‚o dla siebie znacznie mniej czasu niżwczeÅ›niej planowaÅ‚a.Niewiele myÅ›lÄ…c, przystÄ…piÅ‚a do meto­dycznej realizacji swoich planów.Przede wszystkim gorÄ…ca kÄ…­piel.OdkrÄ™ciÅ‚a szybko kurki w Å‚azience i podczas gdy wannanapeÅ‚niaÅ‚a siÄ™ wonnÄ… pianÄ…, ona wyszukaÅ‚a na półce kryminaÅ‚,którego autorem byÅ‚ Branson Maguire.ZabraÅ‚a książkÄ™ ze sobÄ…,zanurzyÅ‚a siÄ™ po szyjÄ™ w wodzie i zaczęła przeglÄ…dać książkÄ™z wielkÄ… uwagÄ….ZnaÅ‚a już treść, mogÅ‚a wiÄ™c spokojnie skupić siÄ™ na stylu.Do spotkania z Bransonem chciaÅ‚a przygotować siÄ™ równie su­miennie, jak do lekarskiego konsylium.Ilekroć miaÅ‚a wypo­wiadać siÄ™ na temat jakiegoÅ› pacjenta, najpierw starannie prze- Siostry z klanu MacGregor 173glÄ…daÅ‚a kartÄ™ choroby i dokÅ‚adnie studiowaÅ‚a przypadek, z któ­rym miaÅ‚a do czynienia.Nawet w życiu prywatnym dokÅ‚adnieanalizowaÅ‚a gusty i upodobania osób, którym miaÅ‚a na przy­kÅ‚ad kupić prezent.Staranność, dokÅ‚adność i precyzja byÅ‚y bo­wiem podstawowymi cechami jej charakteru i to wÅ‚aÅ›nie dziÄ™kinim zdobyÅ‚a to, co chciaÅ‚a zdobyć - skoÅ„czyÅ‚a medycynÄ™ w po­Å‚owÄ™ czasu przewidzianego regulaminem studiów i zostaÅ‚a naj­mÅ‚odszÄ… stażystkÄ… w historii oddziaÅ‚u chirurgii bostoÅ„skiegoszpitala.Lata studiów wymagaÅ‚y wielu wyrzeczeÅ„, ale ani przez mo­ment nie wÄ…tpiÅ‚a, że to, do czego dąży, warte jest poÅ›wiÄ™cenia [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl