[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.An43usoladnacs - 245 -- Oczywiście, kochanie - odparła, łagodnie całując Tony w skroń i starającsię mówić normalnie.- Bardzo bym tego chciała.- A Brad? Czy mogę mówić do niego  tata"?- Oczywiście.On cię kocha.Tony, pamiętasz jak zaraz po BożymNarodzeniu Brad i ja pobraliśmy się?- Byli wtedy Joan, Mitch i Gladys - przypomniało dziecko z satysfakcjąpółsennym głosem.- Wszyscy się śmiali i tańczyli, Joan trzymała wielki bukietkwiatów, a ja częstowałam tortem.- Właśnie.No cóż, nasz ślub oznacza, że jesteśmy mężem i żoną izłożyliśmy już papiery o zgodę na twoją adopcję, a to znaczy, że jesteśmytwoimi rodzicami.Jeśli więc będziesz do nas mówić  tata" i  mama", mybędziemy szczęśliwi.- Mamusiu - mruknęła Tony, zaciskając palce na puszystym szlafrokuAbby.- Mamusiu - powtórzyła z przyjemnością.- Kocham cię, mamusiu.Serce Abby przepełniało szczęście.Tony popatrzyła na nią zezdziwieniem.- Dlaczego płaczesz?- Ponieważ tak bardzo cię kocham.A teraz już zaśnij.Tony posłusznie skuliła się w łóżeczku i przytuliwszy do siebie staregopluszowego lwa, zamknęła oczy.Abby przez chwilę jeszcze obserwowaładziecko.W oczach ciągle miała łzy.Pózniej przesłała śpiącej dziewczynce lekkiuśmiech i wróciła do swego pokoju.- Jakieś problemy? - zapytał zaspanym głosem Brad.- Czy jestem tampotrzebny?Abby potrząsnęła głową.- Coś jej się złego przyśniło.Popatrzyła na Brada jak zwykle zdumiona całym łańcuchem cudów, któresprawiły, że są we trójkę.An43usoladnacs - 246 -Na zasadzie niepisanej umowy Abby i Brad nigdy nie rozmawiali oswoich przeżyciach podczas stanu śmierci klinicznej.Wiedza, że mieli podobne,cudowne doznania, była zbyt piękna, żeby o tym mówić, mimo że to właśniescementowało ich związek.- Ale teraz już wszystko w porządku?- Chyba tak - odparła Abby, wślizgując się pod kołdrę i obejmując swegomęża.Rano spotka go wielka niespodzianka, kiedy Tony nazwie go tatą.- Brad, jest tak zimno.Czy mogę.- Tylko nie stopy! - krzyknął Brad, udając gniew.- Auuu, tylko nie stopy!Abby zachichotała, ale zaraz spoważniała, kiedy poczuła na twarzy dotykjego ciepłych, czułych palców.- Abby - powiedział poważnie.- Hmmm?- Chcę mieć z tobą dziecko.- Brad.- O co chodzi, Abby? Tony będzie miała towarzystwo, a nas touszczęśliwi.Miejmy dziecko.- A czy wiesz, Brad, ile pracy jest przy dziecku? No i jest to ogromnaodpowiedzialność.- Cóż, jestem człowiekiem w pełni odpowiedzialnym.Będę ci pomagał,Abby.Będę je przewijał i kąpał.Będę z nim wychodził na spacery i będę jekarmił.Proszę, Abby.Abby zachichotała, zdając sobie sprawę, że Brad żartobliwymi słowamimaskował to, na czym mu naprawdę zależało.Nie mogło być bardziejodpowiedzialnego i pomocnego męża niż Brad Carmichael.Doskonalewiedziała, że może na nim całkowicie polegać do końca życia.- No cóż.- mruknęła i odpowiedziała na jego pieszczotę.- Co,  no cóż"? - zapytał schrypniętym głosem.An43usoladnacs - 247 -- No cóż, zdajmy się na matkę naturę i zobaczmy, co z tego wyniknie.Coty na to?I stało się to w rozgwieżdżoną, zimową noc na północnej szerokościgeograficznej błękitnozielonej planety, wirującej wokół niewielkiego słońca.Zniebiańskiego blasku wyłoniła się nowa istota ludzka i rozpoczęła swojąniebezpieczną podróż w zadziwiającą, cudowną tajemnicę, jaką jest życie.KONIECAn43usoladnacs [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl