[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wciąż jednak większość ludzi trzymała się z daleka odmiejsc, gdzie pojawiła się choroba.Nikt nie chciał niepotrzebnie ryzykować.Mnóstwo obrazów, świateł i twarzy przesuwało się Knutowi przed oczami.Siedział tak ze zmarszczonymi brwiami i powoli udawało mu się wychwytywaćpojedyncze sceny.Biała plaga, zaraza, gruzlica - z tym przyszło im się zmierzyć.Na nic nie zdałoby się opustoszenie wioski, ponieważ tak samo jakzapalenie płuc, krwotok czy inne nagłe choroby, pojawiła się tym razem tachoroba.Jedyne, co mogli teraz zrobić, to dbać najlepiej jak to możliwe oczystość i higienę, tak jak to miało miejsce w bogatych domostwach w mieście.Knut złożył gazetę i wstał.Pomyślał, że trzeba dobrze się zastanowić, zanimsię kogoś odwiedzi, dopóki epidemia nie wygaśnie.Jednak nie mógł przecieżzupełnie zaszyć się w Rudningen.Knut poszedł do kuchni.Solveig już prawieskończyła sprzątanie.- Mam pytanie - zaczął Knut.Otworzył drzwi kuchenne i stał w progu, niewchodząc do środka.Solveig wytarła ławę i stół, po czym podniosła na niegowzrok.- Tak.- Co wiesz o narzędziach, których szukamy? Rozdział czwartySolveig poczerwieniała.Pytanie, na które przygotowywała się już oddłuższego czasu, pojawiło się mimo wszystko nieoczekiwanie.Sądziła, żegospodarz i tak zna prawdę, więc nie warto było zaprzeczać.Ale to byłoprzecież tak dawno, że mogła zapomnieć o tym.- Nie wiem, o jakich narzędziach mówisz - zaczęła Solveig.- Gdzie miałybyone być?- W stodole.Wszystkie miały swoje stałe miejsca w stodole.- Knut patrzyłna służącą.Jak daleko posunie się w tym kłamstwie? - zastanawiał się.- Rzadko bywam w stodole - wymigiwała się Solveig.- Rozumiem.Może jednak wiesz, że ktoś inny tam zachodził.- Tosten zwykle.- Tosten nie ma z tym nic wspólnego.Podobnie jak reszta z nas jestniewinny i nie wie, co się wydarzyło.- Głos Knuta zrobił się ostrzejszy po tym,jak Solveig zaczęła się wypierać.- Teraz pytam ciebie, co ty wiesz.- Nie wiem zbyt wiele.- Solveig zrozumiała, że nie wywinie się odwyjaśnień.- Pamiętam jedynie, że pewnego wieczora, tuż przed BożymNarodzeniem, kiedy byli tu goście, przybył też pewien mężczyzna.Zapytał ojedzenie i nocleg, ale odesłałam go, nie chcąc was niepokoić.Poszedł zpowrotem w kierunku głównej drogi i to tyle, co wiem.- Solveig nerwowo przekładała ścierkę z jednej dłoni do drugiej.Napasiastym fartuchu, przykrywającym wełnianą spódnicę, zrobiła się mokraplama, kiedy tak przyciskała ścierkę do swego ubrania.- Dlaczego ktoś przybył do Rudningen, pytając o nocleg? - zapytał Knut.Dwór leży daleko od głównej drogi i przejezdni raczej tu nie zaglądają.- Nie wiem.- Oczekujesz, że w to uwierzę?- On poprosił o jedzenie - powiedziała Solveig.- Ale niczego nie dostał.- Może i tak, ale przybył tutaj w innym celu i ty dobrze o tym wiesz.- Knutzaczynał tracić cierpliwość.- Kim on jest i po co mu były nasze narzędzia?- Ja nie.To jest mój kuzyn ze strony matki.- Solveig dała za wygraną.Tajemnica wydała się, a ona tak czy inaczej, straci z pewnością swoją posadę wRudningen.- Nazywa się Monrad i pochodzi z Rukkedalen.- I co przyniosło Monrada tu do wioski? Nie mówiąc już o Rudningen?- %7łyje on z podróżowania i sprzedaży różnych towarów - odpowiedziałaSolveig.- Nikt u nas w domu za bardzo go nie zna, ale nie mówi się o nimdobrze.Wykorzystuje wszystko i wszystkich, aby wyjść na swoje. - Czy wobec tego chciał nam coś sprzedać? - Knut wciąż stał w drzwiachkuchni.- Nic o tym nie mówił, ale był u nas w domu i słyszał, że tutaj pracuję.- Ach, tak.- Historia zaczynała tworzyć całość i Knut miał przed sobąkolejne obrazy, coraz bardziej niepokojące.- Myślę, że szukał czegoś, co mógłby pózniej sprzedać.Pytał, czy mogłabymwynieść jakąś srebrną misę z warsztatu, albo może coś innego, równieżwartościowego.Obiecał mi to sowicie wynagrodzić.Tak, właśnie takpowiedział.- A więc oszust i złodziejaszek.Wobec tego powinniśmy lepiej rozejrzeć siępo wszystkich zabudowaniach - mruknął Knut.- Zobaczysz, że więcej rzeczyzniknęło.- Nie wiem.- Tym razem Solveig odpowiedziała szczerze.Nie wiedziała,gdzie kuzyn się zakradł, ale zwykle wszystkie budynki były pozamykane nakłódki.- Czy były ślady włamania na jakichś drzwiach? - zapytała ostrożnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl