[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapytał, czy zje kolację u siebie, czywoli zejść do sali ogólnej.Po namyśle Isabella uznała, że woli posilić się wsamotności.165An43usoladnacs Wieczorem czytała przy zapalonej świecy.W końcu, mimo hałasówdobiegających od strony rynku, skłoniła głowę nad książką i zasnęła, siedząc nakrześle.Po pewnym czasie obudziła się i wyczuła czyjąś obecność.Ktoś pchnąłlekko drzwi, które zapomniała zamknąć.Isabella wśliznęła się pod stół.Napastnik, teraz nie miała już wątpliwości, że jest to mężczyzna, zamknął drzwii stanął przy łóżku, nie zauważając Isabelli.Chwyciła metalowy nocnik, anastępnie, zrywając się na nogi, zamachnęła się nim mocno i uderzyłamężczyznę w głowę.Jęknął i zwalił się na podłogę, po czym szybko siępozbierał i zaczął się wycofywać, osłaniając głowę ramieniem.- Niech to będzie dla ciebie nauczka, że nie wolno ukradkiem wchodzićdo pokoju damy!- Tak, teraz to rozumiem.Czy możesz odłożyć garnek?- To nie garnek, tylko nocnik.- Wielkie nieba! Oberwałem nocnikiem.Mam nadzieję, że nie będziesztego rozpowiadać w towarzystwie.- Co tutaj robisz?Isabella zapaliła świecę drżącymi dłońmi.Założyła, że nieprędko zobaczyMarcusa.Przecież sprawy można było załatwić przez pana Church-warda:zarówno separację, jak i przekazanie jej Salterton Hall wraz z odpowiedniąkwotą na utrzymanie posiadłości.Marcus usiadł ciężko na łóżku.- Niezbyt gościnne powitanie - zauważył z żalem.- Co tutaj robisz? - powtórzyła pytanie.-I skąd wiedziałeś, gdzie mnieszukać? Nie mówiłam przecież nikomu, nawet służbie, gdzie się zatrzymam.Marcus uśmiechnął się, a jej nagle przypomniała się poprzednia noc i towszystko, co między nimi zaszło.Poruszyła się niespokojnie.- Uznałaś, że nikt cię znajdzie?- Raczej, że nikt nie będzie mnie szukał, a zwłaszcza ty.166An43usoladnacs - Jechałem za tobą w stronę Salterton, wypytując co jakiś czas mijane podrodze osoby.To proste.- Ale po co? Noc poślubna odbyła się i minęła, a ty powinieneś dotrzymaćsłowa i dać mi spokój.Marcus nie odpowiedział od razu.- Nie mogłem pozwolić, żebyś odjechała - stwierdził w końcu.- Co chcesz przez to powiedzieć?- Muszę z tobą porozmawiać, Isabello.Bardzo cię pragnąłem i wydawałomi się, że chcesz tego samego.Nie zamierzałem ci się narzucać.-Urwał,stwierdziwszy, że nie jest do końca szczery.- Przynajmniej na początku - dodał.- Szkoda, że zdecydowałaś się uciec z powodu mojego napastliwegozachowania.Okazuje się, że Marcus zle ocenił sytuację, pomyślała Isabella.Zdecydowała się na wyjazd o świcie, ponieważ chciała uniknąć kolejnychzarzutów i pretensji, a właśnie ich się spodziewała.Nie mogła znieść, żemężczyzna, którego kocha, do tego stopnia nią pogardza.Isabella nie wiedziała,jak wytłumaczyć Marcusowi, że się myli, nie ujawniając jednocześnie swoichmotywów.- Może darujemy sobie te rozważania - zaproponowała.- Dlaczego? Przecież jesteśmy małżeństwem.Isabella poczuła, że się rumieni, i miała nadzieję, że Marcus nie zauważyjej zmieszania przy mdłym świetle świecy.- Zaczerwieniłaś się - powiedział.- Czy to znaczy, że się wstydzisz?- Wcale się nie wstydzę.- Ależ widzę, że tak!- Nie jestem przyzwyczajona do rozmów na takie tematy - wyjaśniła.Przypuszczała, że Marcus zacznie się z niej naśmiewać, ale on milczał,rozcierając guza, którego mu nabiła.- Mocno boli?167An43usoladnacs - Tak, ale, jak przypuszczam, zasłużyłem sobie - odrzekł, a potem spojrzałna nią przeciągle.- Dlaczego uciekłaś? Czy z powodu tego, co między namizaszło?Isabella pochyliła głowę.- Nie chciałabym, żebyś myślał.- Urwała.Nie było to łatwe, aleuczciwość kazała jej wyznać prawdę.- Muszę powiedzieć, że pragnęłam cię takbardzo, że zapomniałam o wszystkim, co nas dzieli.Potem przypomniałamsobie i.- wzruszyła ramionami - zrozumiałam, że jest już za pózno, że los niedał nam drugiej szansy.- Cieszę się.Nie dlatego, że tak uważasz, ale dlatego, że nie wyjechałaś zpowodu mojego zachowania.Wziął ją za rękę, ale ona zaraz ją wyswobodziła.Sytuacja stawała się zbyttrudna i niebezpieczna.Nadal pragnęła Marcusa.Wiedziała jednak, że nie możeulegać słabościom.Marcus nie przeprosił jej za swoje podejrzenia, niepowiedział także, że ją kocha.- Wyjechałam, ponieważ tak się umawialiśmy.Dostałeś to, czegochciałeś; w zamian obiecałeś mi Salterton Hall i.separację.Liczę na to, że sięnie wycofasz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl