[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedynie ustawione rzędem zbroje lśniły w słabymblasku świec.- Och! - Zamachnęła się, chcąc trzasnąć drzwiami, ale opanowała się i zamknęła jepo cichu, po czym przekręciła klucz i wróciła do łóżka.Co ty wyprawiasz, powtarzała sobie godzinę pózniej, kiedy po raz kolejny przekła-dała poduszkę, starając się znalezć jak najwygodniejszą pozycję, żeby w końcu zasnąć.Kochasz Marcusa, a byłaś gotowa go uderzyć.- Potter mówi, że jezioro zamarzło - poinformował Marcus, krojąc ogromny i krwi-sty befsztyk.Nell zajęła się grzankami z konfiturą, które uważała za znacznie bardziej odpo-wiednie na śniadanie niż mięso.Uznała, że ignorowanie Marcusa i jednoczesne udawa-nie, że wcale tego nie robi, jest trudnym do wykonania zadaniem.- Możemy pojezdzić na łyżwach.Potter zapewnia, że lód jest gruby.- Och, tak! - wykrzyknęła nad wyraz entuzjastycznie Honoria.- Nie wiedziałam, że na terenie posiadłości znajduje się jezioro - powiedziała Nell.- To raczej ogromny staw - wyjaśnił hrabia Narborough.- Powstał po zbudowaniutamy na rzece dla młyna wodnego.Większość tutejszych płytkich strumieni wpada doWoodbourne i dzięki temu jest głęboko.- Wczoraj przejeżdżaliśmy z Nell przez jeden z tych strumieni - rzekł Marcus.Zauważyła, że Hal zdziwił się, słysząc, że brat użył jej imienia.- To prawda, milordzie - przyznała, podkreślając tytuł, i spostrzegła, że Hal sięuśmiechnął.Nieświadomy tej gry hrabia Narborough zwinął serwetkę i oznajmił z entuzja-zmem:- Zwietny pomysł.Watson, powiedz w kuchni, żeby lunch znalazł się w koszu pik-nikowym, a lokaj niech zaniesie nad jezioro piecyk.RLT - George - zaczęła hrabina Narborough, a potem objęła spojrzeniem wszystkichsiedzących przy stole i ich rozradowane twarze i dokończyła: - No cóż, trochę ruchu do-brze nam zrobi.Czy ma pani ciepłe trzewiki, panno Latham?- Ja tylko popatrzę - odparła Nell.- Nigdy nie jezdziłam na łyżwach.- Spodoba ci się! Musisz spróbować! - zawołała Verity, nie zważając na stanowczeprotesty Nell.Kiedy godzinę pózniej amatorzy łyżew dotarli nad jezioro, Nell nie zmieniła zda-nia.Ciepło ubrani lokaje w grubych butach rozkładali nieprzemakalne pledy na zwalo-nych pniach drzew, robiąc miejsce do siedzenia, inni rozpalali piecyk, żeby można byłoprzygotować gorące napoje i lunch.Wydawało się, że służbie ta wyprawa podoba się taksamo, jak ich chlebodawcom.Opatulona Nell stanęła przy brzegu zamarzniętego jeziora i patrzyła, jak hrabia Na-rborough sunie wraz z żoną po lodzie, Hal okręca piszczącą z radości Honorię, a Marcusprzymocowuje Verity łyżwy.Diana z wprawą mocowała swoje łyżwy, gdy hrabia Narbo-rough odprowadził żonę na brzeg.- Pozwoli pani, panno Price?Ruszyli na jezioro, zabierając ze sobą Verity, i Nell próbowała zwalczyć uczuciezazdrości.Wydawało się to takie zabawne i łatwe.W pewnym momencie podszedł doniej Marcus.- Nell?Opanowała chęć ucieczki.- Nie jeżdżę na łyżwach, milordzie - powiedziała, mając świadomość, że odpoczy-wająca w pobliżu hrabina Narborough może ich słyszeć.- Nie chcę się z tobą kłócić.- Marcus przybrał poważny ton i Nell spojrzała mu woczy.- Naprawdę? - Ruszyła wolno brzegiem jeziora, a obok po tafli lodu jechał Marcus.- Po tym jak, wczorajszego wieczoru obrzucałeś mnie wrogimi spojrzeniami, a potemwaliłeś w moje drzwi w środku nocy? O co ci chodzi? Obawiasz się, że uwiodę twojegobrata?- Hala? Nie! To Hal jest znanym flirciarzem.Nie chcę, żeby cię zranił.RLT - I dlatego patrzyłeś z takim oburzeniem?- Jeżeli odniosłaś takie wrażenie, to bardzo cię przepraszam.Głowiłem się nadpewnymi problemami:- Dziś masz znacznie lepszy nastrój.Już wiesz, jak rozwiązać te problemy?- Tak.Przynajmniej jeden - odparł Marcus i się zatrzymał.- Czekam na odpowied-nią chwilę.Natomiast wciąż nie wiem, jak złapać naszego nieuchwytnego wroga.- Może zastawić pułapkę? Odesłać patrolujące straże, zostawić lekko uchyloneokno?- Gdyby chodziło tylko o Hala, mojego ojca i mnie, z pewnością tak byśmy postą-pili.Dom jest pełen kobiet.Ale dość o nim.Nie chcę, żeby zepsuł nam zabawę.Załóżłyżwy, Nell.Nauczę cię jezdzić.- Przewrócę się - zaprotestowała słabo, pozwalając jednak, by Marcus ją posadził.- Gdzie twój bojowy duch? Jezdzisz konno, a na łyżwach jesteś znacznie bliżejziemi.Mówię o tym na wypadek, gdybyś się przewróciła.- Gdybym.? No dobrze - poddała się Nell, dochodząc do wniosku, że wczoraj zleoceniła nastrój Marcusa i mroczne spojrzenia jednak nie były przeznaczone dla niej.Siedziała na zwalonym pniu drzewa, a Marcus przymocowywał jej łyżwy, jednąręką trzymając za nogę, drugą przytrzymując wiązania.- Mówiłaś coś? - spytał.Nell przecząco pokręciła głową.Pewnie westchnęłam nieświadomie, uznała.Mar-cus pochylił się i Nell zwalczyła pokusę, by zanurzyć palce w jego kręcone włosy.- Powinieneś mieć kapelusz - powiedziała z troską.- Zmarzniesz.Uśmiechnął się, pomagając jej wstać, i Nell pomyślała, że tak musiał wyglądać ja-ko chłopiec - z rozwichrzonymi włosami i psotnym błyskiem w oku.Gdyby wczoraj jejtak bezlitośnie nie odtrącił, mogłaby nosić pod sercem jego dziecko.Może chłopca z sza-rymi oczami.- Nell?- Hm? Och, przepraszam.Zamyśliła się i, nawet sobie tego nie uświadamiając, przeszła kilka kroków po lo-dzie.RLT - Och!Stopy rozjeżdżały się w różnych kierunkach.Nell chwyciła połę płaszcza Marcusai uwiesiła się jej.- Wyprostuj się - poradził.- Ustaw stopy równolegle i trzymaj się mojego ramie-nia.- Ojej! - Nell wylądowała na lodzie.- Wstawaj.- Marcus pomógł jej się podnieść.- Próbuj jeszcze raz.Po półgodzinie poślizgów i mało wytwornych upadków Nell stwierdziła, że możestać, a nawet przesuwać naprzemiennie stopy.- Zobacz! Ja jeżdżę!Hal śmignął obok, uśmiechając się do niej, a ona odwzajemniła uśmiech.- Chciałabym jezdzić tak szybko jak Hal.- Dobrze.- Marcus stanął za nią, oparł dłonie na jej biodrach i zaczął ją popychać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl