[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziewczyna znieruchomiała.— Brudny mały sekret.Wiem, że dałaś ją Callie, żeby prze-kazać wiadomość o Klubie Brudnych Sekretów.Twarz Meyer wyglądała jak plastik.— Nie wiem, o czym mówisz.— Callie ci ją oddała.Wyobrażam sobie, że była zdenerwo-wana.314— Ach, to? — Oblizała wargi.— To był żart.— Nie mogłaś wstąpić do klubu.To nie miało szansy sięwydarzyć.Angelika zaczęła gwałtownie mrugać.— Nie czuję się dobrze.Idź już, proszę.— Ze mną będzie ci dużo łatwiej rozmawiać niż z policją —powiedziała Jo.Angelika odwróciła głowę.— Przestań, po prostu przestań.— Właśnie dlatego tu jestem, że miałam coś powstrzymać.Co?Meyer chwyciła przycisk alarmowy i wcisnęła guzik.Przyło-żyła policzek do poduszki i zamknęła oczy.— Pomyśl o tym.Jeszcze porozmawiamy — odezwała sięcicho Jo.— Zostaw mnie w spokoju — odrzekła dziewczyna z zawzię-tością w głosie.Weszła młoda pielęgniarka energicznym krokiem.Wskazałakciukiem drzwi, nakazując doktor Beckett, by wyszła.W kory-tarzu Tang chodziła niespokojnie, z wypisaną na twarzy cieka-wością.— Jak poszło? — zapytała.— Wie cholernie dużo o Klubie Brudnych Sekretów.Muszętylko wymyślić, jak się do niej dobrać.Jo odłożyła kartę Meyer na biurko pielęgniarek.Tang po-ciągnęła ją w kierunku korytarza.— Chodź.Amy nie podeszła do windy, ale pchnęła drzwi przeciwpoża-rowe i wyszła na klatkę schodową.Kiedy obie się tam znalazły,wyjęła swój palmtop.— Ten SMS, który dostałam, był od Módl Się.— Informacja? — zapytała Jo.315Tang spojrzała na nią uważnie.— Można to tak określić.♦ ♦ ♦Winda zatrzymała się z cichym „ping” i drzwi się otworzyły.Skunks odczekał chwilę, badawczo przyglądając się miejscuakcji.Napis głosił: „Oddział Intensywnej Terapii”.Panowała tucisza i czuło się napięcie.Pchnął mopa i wiadro tak, by znalazłysię poza windą.Na stanowisku pielęgniarek nie było nikogo.Na dużej białej tablicy na ścianie wypisano nazwiska pacjen-tów i numery pokoi.Zatrzymał się i przeczytał.Angelika Meyer.Puls mu przyspieszył.Rozejrzał się dookoła.Nikt go nie spostrzegł.Za chwilę za-uważą.Miał na sobie uniform sprzątacza, na szyi identyfikator.Zapłacił facetowi sto dolców za to przebranie.Ludzie w ekipiesprzątającej często się zmieniali i nieznajoma twarz nie wzbu-dzi niepokoju, w każdym razie nie od razu.Jeżeli rozegra to właściwie, załatwi dwie sprawy jednocze-śnie: z Meyer i Pająkiem.Wczoraj pod Marriottem stracił ją zoczu po tym, gdy kamerzysta upiekł się w furgonetce.Musiał jąściągnąć tutaj.Ona miała nazwiska.Pchnął mopa i wiadro korytarzem w kierunku pokoju Mey-er.♦ ♦ ♦Tang spojrzała w górę i w dół klatki schodowej, upewniającsię, że są z Jo same.Zaczęły schodzić schodami w dół.Jej głosodbijał się echem od betonowych ścian.— Rozesłałam prośby o wyszukanie informacji o człowiekuz ksywką „Módl Się”.Przeszukiwanie baz danych aresztowa-nych, znanych współpracowników, takie tam rzeczy.— Patrzy-ła na swój palmtop.W ostrym świetle klatki schodowej wyda-wała się malutka.— Zaczęłam myśleć o tym, co widziałyśmy na316nagraniu Xochi Zapaty, tego faceta duszonego łańcuchem.Tozostawiablizny.Ustawiłamparametrywyszukiwania,uwzględniając paskudną bliznę na szyi jako znak szczególny.— Sprytne.I co?— Jedna możliwość.Proszę.Właśnie dostałam to zdjęcie odFBI.— Tang wręczyła Jo palmtop.— Spójrz.Na małym kolorowym wyświetlaczu doktor Beckett zoba-czyła zdjęcie zrobione teleobiektywem.Trzech mężczyzn wjakimś gorącym pylistym miejscu, w hawajskich koszulach ześladami potu.Stali dość blisko siebie, by rozmawiać sotto voce,ale nie wyglądali na przyjaciół.Wydawało się, że to biznesowespotkanie, jednak w oczywisty sposób nie darzyli się zaufa-niem.Dwaj mężczyźni byli nieznajomi.Trzeci, wyniszczony iponury, miał zapadnięte policzki i głęboko osadzone oczy orazmakabryczną bliznę biegnącą dookoła szyi.Czerwona guzowa-ta tkanka miejscami przypominała chrząstkę.Przerażającapamiątka po linczu.Jo poczuła szczypanie potu.Wciąż wpatrując się w zdjęcie,wyminęła Tang i pobiegła do góry.— Hej! — Amy rzuciła się za nią.— Chodź! — Doktor Beckett gnała schodami.— Widziałamjuż tę twarz.— Gdzie?Wykrzyczała odpowiedź, ale jej słowa zagłuszyło wyciealarmu przeciwpożarowego.♦ ♦ ♦Jo pchnęła drzwi przeciwpożarowe, otwierając je na oścież.Wbiegły z Tang na oddział szpitalny.Alarm dźwięczał przeni-kliwie.Na ścianie pulsowały czerwone światła awaryjne.Pielę-gniarki zgromadziły się w korytarzu przy pokoju Geli Meyer.317Ta macierzyńska nakierowała strumień z gaśnicy przezdrzwi do wnętrza.Biała chmura wypełniała salę.Jo podbiegłado niej, czując dym i benzynę.— Jezu.— Co się dzieje?! — zawołała Tang.Młoda pielęgniarka wy-ciągnęła ręce.— Cofnąć się!Doktor Beckett pokazała jej smycz ze szpitalnym identyfika-torem.Policjantka wydobyła odznakę.Pielęgniarka wskazałana korytarz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl